-Za głośno - stwierdziłam i zacząłam wspinać się po schodach.
Jednak ktoś złapał mnie za nadgarstek.
I to pewnie jakiś chłopak bo schody zamieniły się w mini zjeżdżalnie. Zjechałam na dół upadając wprost na siódmoklasiste.
-No hej złotko - powitał mnie uśmiech Tony'ego.
-Cześć - odpowiedziałam podnosząc się.
-Ostrzegam cię - pogroził mi palcem - Jeśli nie zostaniesz na tej imprezie to będziesz musiała zrobić sporo okrążeń wokoło boiska na wtorkowym treningu.-Hmm.. Myślałam że pójdziemy do ciebie i trochę ,,pogadamy" - zaczęłam owijać kosmyk włosów wokół palca.
Mina Wooda od razu się zmieniła. Był zmieszany.
Po chwili jednak szeroko się uśmiechnął.
-Idziemy - złapał mnie za rękę i pociągnął w drugą stronę ku dormitorium chłopaków.
Jednak w ostatniej chwili zastąpił nam drogę nie kto inny jak James.
-Czemu trzymasz ją za rękę? - spytał wskazując na nasze złączone palce.
Przewróciłam oczami.
Zaczyna się.
-James skończ. Zaczyna się twój okres - ścisnęłam mocniej rękę Tony'ego.
-Marsz do swojego pokoju - okularnik wskazał w stronę mojej sypialni.
-Ty chyba zwariowałeś - puściłam rękę chłopaka.
Odeszłam kawałek dalej i usiadłam na fotelu.
Nadal lekko słysząc toczącą się dalej kłótnie miedzy bratem, a chłopakiem.-Piwa Kremowego? - Remus usiadł na kanapie obok mnie.
Wzięłam butelkę z jego ręki i upiłam kilka łyków słodkiego napoju.
-Dzięki - uśmiechnęłam się.
Ten odwzajemnił gest i pokiwał energicznie głową.
-Mam pytanie - powiedział cicho przez co ledwie go słyszałam gdyż muzyka była głośna.
Dziwne że żaden nauczyciel jeszcze tu nie wpadł.
-Dawaj - wypiłam napój do końca i odstawiłam pustą butelkę obok fotela.
W końcu ktoś to sprzątanie. I pewnie będę to ja, Remus i Lily.
-Pójdziemy się w środę gdzieś przejść? Razem? - zarumienił się mocno.
Jak słodko.
-Czemu akurat w środę? - spojrzałam prosto w jego miodowe oczy.
Mimo dość późnej godziny były szeroko otwarte i sprawiały wrażenie że dla Lunatyka dzień dopiero się rozpoczął.
-No bo wiesz - podrapał się po karku - Będę czuł się w pełni sił - opuścił głowę - Rozumiem jeżeli nie będziesz chciała.
Położyłam rękę na jego ramieniu.
-Jesteś głupi jeżeli tak pomyślałeś - uśmiechnęłam się.
Remus odetchnął z ulgą.
-To jesteśmy umówieni - i kolejny rumieniec wpłynął na jego policzki.
Pokiwałam głową.Koło nas pojawiła się Lily.
-Remus możemy wyjść na chwilę? - dziewczyna miała taką minę jakby ktoś właśnie spoliczkował małego kotka.
-Jasne - przeczesał włosy palcami - Jeśli tylko chcesz. Gdzie?
-Na błonie - Evans wstała.
-Zostawiacie mnie? - spytałam lekko się uśmiechając.
Nie chciałam zostawać sama wśród tłumu tańczących Gryfonów.
-Wybacz ale to chyba bardzo osobiste - spojrzała wymownie na Lupina jednak po chwili westchnęła - Jednak wiem że nie chcesz uczestniczyć w tej imprezie ani kłótni brata z chłopakiem..
-Chwila ty masz chłopaka? - przerwał jej Remus.
-To teraz nieważne - kontynuowała Lily - Więc pewnie wzięłabyś Pelerynę i nas podglądała. Poza tym pewnie domyślasz się tego co ja - uśmiechnęła się smutno do nas obu.
-To idziemy - ruszyłam pierwsza.
-Nie bierzesz płaszcza? - spytał się Lunatyk.
-Nie - przeskoczyłam przez przejście i pognałam schodami w dół.***
-Ile można na was czekać? - odepchnęłam się od ściany przy bocznym wyjściu zamku.
-Byliśmy po coś ciepłego do ubrania. Pada śnieg - Evans nałożyła drugą rękawiczkę.
Razem wyszliśmy na ciemne już błonia. Oddaliliśmy się trochę aż w końcu Lily zatrzymała się.
-Czemu mi nie powiedziałeś? Nie ufasz mi? - spojrzała smutno na zdezorientowanego Remusa.
Co ona... Czyżby się dowiedziała o jego likantropii. Dziewczyna jest zbyt spostrzegawcza żeby tego nie zauważyć.
-Lily... O czym ty mówisz? - spytałam ją bo Remus nie mógł wydobyć z siebie żadnego dźwięku oprócz szybkiego oddechu.
-Nie udawaj że się nie domyśliłaś - wskazała na mnie palcem - Nie jesteś tępa. Umiesz myśleć logicznie i mogę się założyć że także ułożyłaś to w jedną całość.
-Lily ja... - Remus zaczął lecz zrezygnował.
-Nie mów nikomu - powiedziałam stanowczo.
-Rozumiem jeśli nie będziesz chciała utrzymywać tej znajomości - równo z Lily przewróciłyśmy oczami na jego słowa - Lily... Ja jestem potworem.-Wcale nie jesteś - Evans przybliżyła się do niego - Dlaczego mi o tym nie powiedziałeś?
-Bałem się - spuścił głowę - Wiesz, jesteś jak rodzina, myślałem, że będziesz obrzydzona, jeśli się dowiesz.
-Remus - ułożyła rękę na jego ramieniu - Znam cię. Jesteś najbardziej uprzejmą osobą jaką kiedykolwiek poznałam.-To już doprowadza mnie do szaleństwa, - jedna łza spłynęła po jego policzku - że James, Syriusz, Peter, Olivia i Isaak ryzykują wszystko. Dla mnie. Nie chce nikogo krzywdzić, Lily. Nigdy sobie tego nie wybacze.
-Wiem, Remus - podała mu swoja chusteczkę - Ale musisz przestać obwiniać siebie i pozwolić ludziom się zająć tobą.
Podeszła do niego i mocno przytuliła.
Lunatyk najbardziej się tego obawiał. Tego, że Lily pozna prawdę o nim. Ale dobrze się stało.
Dwójka przyjaciół odsunęła się od siebie.-Przez to nigdy się nie ożenię ani nie będę miał dzieci - usiadł na murku.
-Nie bądź niedorzeczny, Remus - postanowiłam w końcu się odezwać - To wyssane z palca kłamstwa.
-Szczerze, Remus - ruda usiadła obok niego - Jak możesz być taki samolubny, aby pozbyć świata takiego cudu?
Nie sądziłam że Lily wyjdzie z czymś takim. Słodko.
Pociągnęłam nosem.
Obydwoje spojrzeli się na mnie.
-A ty to głupia jesteś - Lunatyk podszedł do mnie zdejmując po drodze szalik - Jest zimno, a ty mi tu wychodzisz na samej koszulce.
Oplótł moją szyję szalikiem w barwach domu. Po chwili zdjął też czapkę i swój płaszcz. To wszytko nałożył na mnie.
-No - uśmiechnął się - Zaraz lepiej wyglądasz.
-Dziękuje - uśmiechnęłam się również.
-Dobra idziemy bo wszyscy zachorujemy - popchnęła nas lekko Lily - Jutro postaram się zrobić dla ciebie jakiś eliksir na przeziębienie.
Udaliśmy się najkrótszą drogą do Wieży Gryffindoru.
Na szczęście na nikogo nie natrafiliśmy.W Pokoju Wspólnym impreza powoli dobiegała końca. Uczniowie zmęczeni rozchodzili się do swoich dormitorii.
Pożegnałyśmy Remusa sennym dobranoc, a same udałyśmy się do naszej sypialni.
Mary spała w najlepsze, a Dorcas pewnie bawiła się nadal na dole. Lily rzuciła się na łóżko. Po chwili jej oddech był spokojny, równy. Zasnęła.
Postanowiłam pójść w jej ślady i po krótkiej kąpieli przebrałam się w piżame.
Wnikliwie myśląc o dzisiejszych wydarzeniach w końcu zasnęłam.~EliP
15⭐?
CZYTASZ
Powiedz wprost /Twoja historia z Huncwotami
FanficPrzed czasami Harry'ego Pottera rzekomo spokojne życie wiedli jego rodzice oraz ich przyjaciele. Jak potoczą się losy grupy przyjaciół przeczytasz właśnie tu... #114 w FANFICTION (15.04.2018)❤ II część --> ,,Powiedział wprost" dostępna na moim...