25. Logiczna Lily

3.5K 229 27
                                    

-Za głośno - stwierdziłam i zacząłam wspinać się po schodach.
Jednak ktoś złapał mnie za nadgarstek.
I to pewnie jakiś chłopak bo schody zamieniły się w mini zjeżdżalnie. Zjechałam na dół upadając wprost na siódmoklasiste.
-No hej złotko - powitał mnie uśmiech Tony'ego.
-Cześć - odpowiedziałam podnosząc się.
-Ostrzegam cię - pogroził mi palcem - Jeśli nie zostaniesz na tej imprezie to będziesz musiała zrobić sporo okrążeń wokoło boiska na wtorkowym treningu.

-Hmm.. Myślałam że pójdziemy do ciebie i trochę ,,pogadamy" - zaczęłam owijać kosmyk włosów wokół palca.
Mina Wooda od razu się zmieniła. Był zmieszany.
Po chwili jednak szeroko się uśmiechnął.
-Idziemy - złapał mnie za rękę i pociągnął w drugą stronę ku dormitorium chłopaków.
Jednak w ostatniej chwili zastąpił nam drogę nie kto inny jak James.
-Czemu trzymasz ją za rękę? - spytał wskazując na nasze złączone palce.
Przewróciłam oczami.
Zaczyna się.
-James skończ. Zaczyna się twój okres - ścisnęłam mocniej rękę Tony'ego.
-Marsz do swojego pokoju - okularnik wskazał w stronę mojej sypialni.
-Ty chyba zwariowałeś - puściłam rękę chłopaka.
Odeszłam kawałek dalej i usiadłam na fotelu.
Nadal lekko słysząc toczącą się dalej kłótnie miedzy bratem, a chłopakiem.

-Piwa Kremowego? - Remus usiadł na kanapie obok mnie.
Wzięłam butelkę z jego ręki i upiłam kilka łyków słodkiego napoju.
-Dzięki - uśmiechnęłam się.
Ten odwzajemnił gest i pokiwał energicznie głową.
-Mam pytanie - powiedział cicho przez co ledwie go słyszałam gdyż muzyka była głośna.
Dziwne że żaden nauczyciel jeszcze tu nie wpadł.
-Dawaj - wypiłam napój do końca i odstawiłam pustą butelkę obok fotela.
W końcu ktoś to sprzątanie. I pewnie będę to ja, Remus i Lily.
-Pójdziemy się w środę gdzieś przejść? Razem? - zarumienił się mocno.
Jak słodko.
-Czemu akurat w środę? - spojrzałam prosto w jego miodowe oczy.
Mimo dość późnej godziny były szeroko otwarte i sprawiały wrażenie że dla Lunatyka dzień dopiero się rozpoczął.
-No bo wiesz - podrapał się po karku - Będę czuł się w pełni sił - opuścił głowę - Rozumiem jeżeli nie będziesz chciała.
Położyłam rękę na jego ramieniu.
-Jesteś głupi jeżeli tak pomyślałeś - uśmiechnęłam się.
Remus odetchnął z ulgą.
-To jesteśmy umówieni - i kolejny rumieniec wpłynął na jego policzki.
Pokiwałam głową.

Koło nas pojawiła się Lily.
-Remus możemy wyjść na chwilę? - dziewczyna miała taką minę jakby ktoś właśnie spoliczkował małego kotka.
-Jasne - przeczesał włosy palcami - Jeśli tylko chcesz. Gdzie?
-Na błonie - Evans wstała.
-Zostawiacie mnie? - spytałam lekko się uśmiechając.
Nie chciałam zostawać sama wśród tłumu tańczących Gryfonów.
-Wybacz ale to chyba bardzo osobiste - spojrzała wymownie na Lupina jednak po chwili westchnęła - Jednak wiem że nie chcesz uczestniczyć w tej imprezie ani kłótni brata z chłopakiem..
-Chwila ty masz chłopaka? - przerwał jej Remus.
-To teraz nieważne - kontynuowała Lily - Więc pewnie wzięłabyś Pelerynę i nas podglądała. Poza tym pewnie domyślasz się tego co ja - uśmiechnęła się smutno do nas obu.
-To idziemy - ruszyłam pierwsza.
-Nie bierzesz płaszcza? - spytał się Lunatyk.
-Nie - przeskoczyłam przez przejście i pognałam schodami w dół.

***

-Ile można na was czekać? - odepchnęłam się od ściany przy bocznym wyjściu zamku.
-Byliśmy po coś ciepłego do ubrania. Pada śnieg - Evans nałożyła drugą rękawiczkę.
Razem wyszliśmy na ciemne już błonia. Oddaliliśmy się trochę aż w końcu Lily zatrzymała się.
-Czemu mi nie powiedziałeś? Nie ufasz mi? - spojrzała smutno na zdezorientowanego Remusa.
Co ona... Czyżby się dowiedziała o jego likantropii. Dziewczyna jest zbyt spostrzegawcza żeby tego nie zauważyć.
-Lily... O czym ty mówisz? - spytałam ją bo Remus nie mógł wydobyć z siebie żadnego dźwięku oprócz szybkiego oddechu.
-Nie udawaj że się nie domyśliłaś - wskazała na mnie palcem - Nie jesteś tępa. Umiesz myśleć logicznie i mogę się założyć że także ułożyłaś to w jedną całość.
-Lily ja... - Remus zaczął lecz zrezygnował.
-Nie mów nikomu - powiedziałam stanowczo.
-Rozumiem jeśli nie będziesz chciała utrzymywać tej znajomości - równo z Lily przewróciłyśmy oczami na jego słowa - Lily... Ja jestem potworem.

-Wcale nie jesteś - Evans przybliżyła się do niego - Dlaczego mi o tym nie powiedziałeś?
-Bałem się - spuścił głowę - Wiesz, jesteś jak rodzina, myślałem, że będziesz obrzydzona, jeśli się dowiesz.
-Remus - ułożyła rękę na jego ramieniu - Znam cię. Jesteś najbardziej uprzejmą osobą jaką kiedykolwiek poznałam.

-To już doprowadza mnie do szaleństwa, - jedna łza spłynęła po jego policzku - że ​​James, Syriusz, Peter, Olivia i Isaak ryzykują wszystko. Dla mnie. Nie chce nikogo krzywdzić, Lily. Nigdy sobie tego nie wybacze.
-Wiem, Remus - podała mu swoja chusteczkę - Ale musisz przestać obwiniać siebie i pozwolić ludziom się zająć tobą.
Podeszła do niego i mocno przytuliła.
Lunatyk najbardziej się tego obawiał. Tego, że Lily pozna prawdę o nim. Ale dobrze się stało.
Dwójka przyjaciół odsunęła się od siebie.

-Przez to nigdy się nie ożenię ani nie będę miał dzieci - usiadł na murku.
-Nie bądź niedorzeczny, Remus - postanowiłam w końcu się odezwać - To wyssane z palca kłamstwa.
-Szczerze, Remus - ruda usiadła obok niego - Jak możesz być taki samolubny, aby pozbyć świata takiego cudu?
Nie sądziłam że Lily wyjdzie z czymś takim. Słodko.
Pociągnęłam nosem.
Obydwoje spojrzeli się na mnie.
-A ty to głupia jesteś - Lunatyk podszedł do mnie zdejmując po drodze szalik - Jest zimno, a ty mi tu wychodzisz na samej koszulce.
Oplótł moją szyję szalikiem w barwach domu. Po chwili zdjął też czapkę i swój płaszcz. To wszytko nałożył na mnie.
-No - uśmiechnął się - Zaraz lepiej wyglądasz.
-Dziękuje - uśmiechnęłam się również.
-Dobra idziemy bo wszyscy zachorujemy - popchnęła nas lekko Lily - Jutro postaram się zrobić dla ciebie jakiś eliksir na przeziębienie.
Udaliśmy się najkrótszą drogą do Wieży Gryffindoru.
Na szczęście na nikogo nie natrafiliśmy.

W Pokoju Wspólnym impreza powoli dobiegała końca. Uczniowie zmęczeni rozchodzili się do swoich dormitorii.
Pożegnałyśmy Remusa sennym dobranoc, a same udałyśmy się do naszej sypialni.
Mary spała w najlepsze, a Dorcas pewnie bawiła się nadal na dole. Lily rzuciła się na łóżko. Po chwili jej oddech był spokojny, równy. Zasnęła.
Postanowiłam pójść w jej ślady i po krótkiej kąpieli przebrałam się w piżame.
Wnikliwie myśląc o dzisiejszych wydarzeniach w końcu zasnęłam.

~EliP
15⭐?

Powiedz wprost /Twoja historia z HuncwotamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz