Pomieszczenie w którym się obudziłam nie przypominało mojego pokoju. Było jasne i wielkie. Z wieloma rzędami łóżek.
No tak. Głupia ja. Skrzydło szpitalne.
Po dotknięciu swojego czoła wyczułam na nim bandaż. Woow. Mocno oberwałam. Oby Jamesowi nic nie było. Skoro tu go nie ma to chyba nic. Dlaczego do choroby ten pociąg się zatrzymał tak mocno i do tego w środku drogi?!
Ledwo ruszałam głową. Lekko odwróciłam ją w lewą stronę. Na krześle obok mnie spała Lily oparta o szafkę.
-Lily - miałam strasznie zachrypnięty głos i sucho w gardle - Lily - powiedziałam tym razem trochę głośniej szturchając rudą w ramię i siadając do pozycji siedzącej co nie zbyt spodobało się mojej głowie bo świat wokoło zawirował niebezpiecznie.
Młoda gryfonka w końcu otworzyła oczy i widząc mnie szeroko się uśmiechnęła. Rzuciła mi się na szyję.
-Boże Liv w końcu się obudziłaś - wymruczała w moje włosy.
-No tak - lekko zachichotałam czego nie lubię robić to dziwne - Ile czasu byłam nieprzytomna?
-Pod wpływem uderzenia zapadłaś w nie groźną śpiączkę dlatego zostawili cię tu. Jest 13 października. Dość mroźna sobota - popatrzyła na mnie oczekując reakcji.
Cały miesiąc w szkole zmarnowany, a w tym roku SUM-y.
-Zrobiliśmy ci notatki - uśmiechnęła się promiennie.
Czekaj, czekaj...
-My? - jakoś nie wierze w to że James lub Syriusz robiliby notatki, sama Dorcas ledwo je robi, a Mary ma przyjechać dopiero w grudniu.
-No tak. Ja i Remus - no tak o Lunciu nie pomyślałam.
-Miło z waszej strony - napiłam się soku dyniowego.
-Chłopcy przychodzą tu co chwila, a teraz to tylko ja nie mam lekcji bo wróżbiarstwo. Wróżenieeee z fuuusów.
Ona naprawdę nienawidziła tej lekcji.
-Wiesz - zaczęła niepewnie Evans - Ostatnio przyłapałam Remusa na siedzeniu tu samemu.
Zrobiła pauzę. Co w tym dziwnego ?
-Trzymał cię za rękę i gadał słodko.
To już jest... trochę dziwne.
Pani Pomfrey wyszła ze swojego gabinetu.
-Panna Potter się obudziła jak miło - zaczęła przygotowywać leki, eliksiry i inne podobne świństwa.
-Proszę pani - pielęgniarka natychmiast obróciła się w moją stronę - Kiedy no.. ja będę mogła wyjść?
-Rana na głowie już się zagoiła, pewnie przez jakiś czas będziesz odczuwała zawroty głowy. Twój stan jest widoczne dobry więc nie będę cię tu trzymała dłużej niż 4 dni - położyła tacke ze skromnym posiłkiem na moich kolanach.
Wymruczałam krótkie dziękuje. Do sali wszedł jakiś poparzony uczeń i pielęgniarka od razu do niego podbiegła.
-Kilka dni. Liluś ja tu nie wytrzymam - położyłam głowę na jej ramieniu.
-Dasz radę - pogłaskała mnie czule po głowie - Ja za to nie dam. Twój brat jest totalnie dziwny. Kiedyś jak robił mi głupie żarty nie był tak nachalny, a teraz chce mnie zaprosić na randkę - ostatnie słowo wypowiedziała z obrzydzeniem.
No to ją wkopałam.
-To chyba fajnie.
-Nie!! - oburzyła się - Nienawidzę go za to. Drze wtedy swą szanowną mordkę na cały korytarz. Dureń.
-Dureń - zgodziłam się.
James to dureń. Kochany dureń.
-Panno Evans proszę iść już na kolejną lekcje - poganiła moją przyjaciółkę uzdrowicielka.
Lily rzuciła w moją stronę krótkie cześć i posłusznie wykonała polecenie.
Posłuszna pani prefekt.
Szkoda że ja nie mam szans na tą odznakę.
Odwróciłam się w drugą stronę i zasnęłam.~EliP
Następny rozdział pojawi się gdy będzie 9⭐
CZYTASZ
Powiedz wprost /Twoja historia z Huncwotami
FanfictionPrzed czasami Harry'ego Pottera rzekomo spokojne życie wiedli jego rodzice oraz ich przyjaciele. Jak potoczą się losy grupy przyjaciół przeczytasz właśnie tu... #114 w FANFICTION (15.04.2018)❤ II część --> ,,Powiedział wprost" dostępna na moim...