W końcu odsunęli się od siebie.
- Zrobili to! - zaśmiał się James.
- Idę spać - szybko wstałam i ruszyłam na górę zostawiając ich zdezorientowanych. Zamknęłam drzwi by przez następne godziny leżeć i myśleć wpatrzona w sufit.Długo myślałam nad tym i gdy rano, po raptem dwóch godzinach snu, mogłam ze spokojem stwierdzić że w pewnym momencie mojego życia Lunatyk przestał być dla mnie tylko przyjacialem.
Może i nie tak na spokojnie ale z pewnością.Rano po odpowiednim przygotowaniu się do zwykłego dnia zeszłam na dół i napotkałam w kuchni Gwen z kimś kogo bym się tu dzisiaj nie spodziewała.
- Tony? - spojrzałam na chłopaka z lekko krzywym uśmiechem.
- Liv - starszy Gryfon ukazał swoje idealne zęby i podszedł do mnie zamykając w szczelnym uścisku.
- Co ty tu robisz? - zmarszczyłam brwi.Nie to że się nie cieszyłam tylko po prostu ostatnio nie wychodziło nam. Ciągłe kłótnie, zero uczucia w czymkolwiek. Jakby to wszystko się wypaliło.
- Livka musimy pogadać - zrobił zmieszaną minę i spojrzał na krzesło obok siebie na które od razu usiadłam.
Gwen spojrzała to na mnie, to na Wooda i wyszła na zewnątrz.
Podejrzewałabym że razem ze Syriuszem ale dla tego czubka było zbyt wcześnie na cokolwiek innego niż spanie.- O czym? - wzięłam jedną z grzanek przygotowanych przez Finns i zaczęłam w niej dłubać.
Oczywiście domyślałam się o co chodzi. Nawet sama chciałam to zaproponować.
- O nas - westchnął przeciągle.
- Zróbmy to w zgodzie - wysiliłam się na uśmiech.
- Tak? - jego twarz wyrażała wielką ulgę - Tak! Dziękuje jesteś najlepsza przyjaciółką jaką miałem - przytulił się do mnie.
- I ty również - zaśmiałam się.- Mam poczuć się zazdrosny? - okazało się że całej naszej rozmowie przysłuchiwał się nie kto inny jak Black oparty o framugę.
- Ty to mój mały braciszek - rzuciłam w niego połową pieczywa.
- Dobra ja się zbieram - Tony wstał i pożegnał się z nami po czym wziął swoją miotłę i wyszedł.- Chory jesteś? - dotknęłam ręką jego czoła - Jest chwila po ósmej, a ty nie śpisz?
- Wybacz że cię zawiodłem - złapał się teatralnie za serce - Idę do Gwenny - poczochrał mnie po włosach i wyszedł.
Jako następny w kuchni znalazł się nie kto inny jak Pan Lunatyk.
- Liv - zrobił pauze - Możemy pogadać? Może spacer?
Nic nie mówiąc po prostu zaczęłam się ubierać, a Remus chwilę później poszedł w moje ślady.Była naprawdę ładna pogoda. Mimo że nie było śniegu to dolina miała krajobraz typowo zimowy. Gołe drzewa, na rzece pływały pojedyncze kry.
Z Lupinem szliśmy stykając się ramionami ale w milczeniu którą postanowiłam przerwać.- Więc o czym chciałeś porozmawiać? - przystanęłam koło zagajnika.
- O nas - zmieszał się i utkwił wzrok na swoich skórzanych butach.
Druga osoba która chce rozmawiać ,,o nas". To nie wróży nic dobrego.
Mimo wszystko moje serce zaczęło automatycznie bić szybciej.
- Kontynuuj - złapałam go delikatnie za dłoń i lekko ścisnęłam.
- Nie chce psuć naszej przyjaźni ale ja dłużej nie wytrzymam patrzeć na ciebie i nie móc dotknąć - podrapał się po karku - Muszę...
- Remus powiedz wprost - uśmiechnęłam się...~EliP
Powoli zbliżamy się do końca tej części 😁😁❤ Ale będzie druga 😎😎
CZYTASZ
Powiedz wprost /Twoja historia z Huncwotami
FanfictionPrzed czasami Harry'ego Pottera rzekomo spokojne życie wiedli jego rodzice oraz ich przyjaciele. Jak potoczą się losy grupy przyjaciół przeczytasz właśnie tu... #114 w FANFICTION (15.04.2018)❤ II część --> ,,Powiedział wprost" dostępna na moim...