Następnego ranka na śniadaniu wszystko było normalne.
Wszyscy wyglądali jak zwykle. Nawet Syriuszowi udało się zrzucić z siebie fioletowy kolor włosów.
Podejrzewam że za pośrednictwem Pana Lunatyka, ale no cóż.
Za oknem rozpętała się ulewa.
Nieubłaganie zbliżał się termin pełni księżyca lecz Luniek jakby w ogóle tego nie odczuwał.
Sprawdzi się jutro na astronomii dlaczego tak jest. Nie to że nie fajnie. W sumie lepiej że czuję się on dobrze.
Dzisiaj mecz Gryffindor vs Slytherin.
Nic nie dawało taryfy ulgowej.
To będzie ciężki mecz.***
-Musimy dać z siebie wszystko - zakończył nie krótką przemowę Wood.
Zacisnęłam palce na swojej miotle.
Omiotłam wzrokiem całą drużynę. Wszyscy mieli jakieś takie blade twarze.
No prawie... James i Syriusz w ogóle nie słuchali Tony'ego tylko w najlepsze grali na uboczu w Eksplodującego Durnia.
-Dobra, drużyna - Wood wstał z miejsca - Powodzenia wam życzę.
Wszyscy zaczęli wychodzić z szatni.
-No i bym zapomniał. Young złap szybko tego znicza.
Wysoki siódmoklasista kiwnął głową i mrugnął do mnie.-I nie podrywaj Potterowej - krzyknął jeszcze za nim.
Staliśmy jeszcze sami przez chwilę.
-No to idziemy - powiedziałam i ruszyłam lecz ten zatrzymał mnie łapiąc za mój nadgarstek.
-Powodzenia - przybliżył się do mnie i krótko pocałował.
Stałam w osłupieniu. Nie spodziewałam się takiego rozwoju akcji.
-No chodź Potter bo się spóźnimy - dodał z uśmieszkiem.Ruszyłam szybko na boisko. Wszyscy byli już w powietrzu więc dołączyłam do nich. Ustawiłam się obok Jamesa.
Pierwszy gwizdek. Piłkę przejęli Ślizgoni lecz nie na długo. James podał mi zdobytego kafla i leciał prawą stroną w towarzystwie Rosalie Flith - ślizgońskiej ścigającej, która usiłowała zrzucić go z miotły.
Jemes sprawnie zanurkował, a dziewczyna oberwała tłuczkiem i spadła z miotły.
Upadek nie był z wielkiej wysokości więc dziewczyna od razu dosiadła miotły z powrotem.
Leciałam z kaflem i gdy znalazłam się w polu bramkowym rzuciłam z całej siły w stronę niekrytej lewej poręczy.
Piłka wpadła.
-10 punktów dla Gryfonów - skomentowała McGonagall.
Przez deszcz byłam już przemoczona do suchej nitki, zresztą jak wszyscy zarówno na boisku jak i na trybunach.Mecz ciągnął się już chyba z godzinę. Trudne warunki uniemożliwiały szybkie złapanie znicza.
Syriusz został wyautowany niecałe pięć minut temu gdy nie dostrzegł drugiego tłuczka i wylądował twardo na gryfońskich trybunach miażdżąc co nieco jakąś młodszą dziewczynę. Oby dwoje zostali eskortowani do Skrzydła Szpitalnego więc graliśmy w pomniejszonej o jedną osobę drużynie.
Wood dzielnie bronił obręczy, ale nawet jego zdolności były na marne gdy raz o mało nie został ofiarą pioruna który trafił w jedną z tyczek.
Tłuczek chybił. Przeleciał zaledwie kilka centymetrów nad moją głową.
Leciałam przed siebie kurczowo trzymając ślizgą rączkę miotły i kafel.
Nie zdążyłam wyhamować gdy ktoś nagle wpadł na mnie nacierając z przodu.
Zaczęłam spadać i gdy uderzyłam głową o ziemię zemdlałam słysząc gdzieś jakby z oddali gwizdek.~EliP
13 ⭐ --> Kolejny rozdział
❤
ZAPRASZAM TAKŻE NA INNE MOJE OPOWIADANIA
🌐Audycja zawierała lokowanie produktu. Mojego 😁🌐
CZYTASZ
Powiedz wprost /Twoja historia z Huncwotami
FanfictionPrzed czasami Harry'ego Pottera rzekomo spokojne życie wiedli jego rodzice oraz ich przyjaciele. Jak potoczą się losy grupy przyjaciół przeczytasz właśnie tu... #114 w FANFICTION (15.04.2018)❤ II część --> ,,Powiedział wprost" dostępna na moim...