7. Wszystko się zmienia

5.5K 265 99
                                    

♠Remus♠
Siedzieliśmy z Olivią jeszcze długo.
- Zostanę animagiem - rzuciła kiedy miałem zamiar już wychodzić.
Szybko odwróciłem się w jej stronę.
- Co? Nie - opuściłem ramiona z głośnym wydechem. - To zbyt niebezpieczne i jeżeli tak samo jak twój brat odpowiesz że za późno to cię chyba rozszarpię.
Uśmiechnęła się. Nie tak normalnie. To był uśmiech którym James obdarza nas kiedy ma pomysł na nowy dowcip. Ten uśmiech nie wróży nic dobrego. Westchnąłem.
- Nienawidzę was. Po prostu nienawidzę - uniosłem ręce w geście poddania.
Liv zaśmiała się. Ma śliczny uśmiech. Podeszła do mnie i mocno przytuliła.
-I tak wiem że nas kochasz, Remusku - wymruczała w moją bluzkę.
Miała rację. Uwielbiam ich. Są kochani.
- Idziesz ze mną? - wyciągnąłem nieśmiało rękę w jej stronę - Pogramy w butelkę czy coś.
Ku mojej uldze ujęła moją dłoń. Może ku uldze ale trochę mnie to skrępowało. Jesteśmy przyjaciółmi ale każdy kontakt z dziewczyną mnie onieśmiela. Zwłaszcza tak ładną jak ona. Ma ślicznie delikatnie brązowe włosy... Ogar Remus.
Ruszyliśmy w stronę dormitorium chłopaków.

♥Olivia♥
W środku byłam mega szczęśliwa. To z bratem nie było na poważnie. Nie dość, że pogodziłam się z przyjaciółmi to zyskałam nowe przyjaciółki. Zostałam ściągającą. Lepiej być nie może.
Weszliśmy z Remusem do pokoju. Na ziemi siedziało sześć osób. Rudowłosa Lily, brązowooka Dorcas, delikatna Mary, wiecznie roześmiany Syriusz aka Łapa, z lekka pulchniutki Peter aka Glizdek i mój głupio kochany brat.
- No w końcu. Czekaliśmy na was - James podniósł na nas wzrok - Eee Luniak mógłbyś już puścić rękę mojej siostry zanim ja ci ją urwę?
Lupin puścił moją dłoń jak poparzony, a ja tylko się zaśmiałam i usiadłam na wolnym miejscu obok Syriusza. Remus dołączył do nas.
Peter jak zwykle wyłożył pełno słodyczy domowej roboty. Jego mama była najlepsza.
- Dobra skoro Luniaczek odkleił się w końcu od Liv - Syriusz parsknął śmiechem, a Remus się zarumienił - Kto kręci?
James wyrwał mu butelkę po soku dyniowym z ręki i szeroko się uśmiechnął w stronę przyjaciela.
- Ja!
No i zakręcił. Butelka obróciła się sporo razy aż w końcu wypadło na Lily.
Ta wymruczała pod nosem coś o sprawiedliwości i wybrała wyzwanie.
- No to - chwilę pomyślał - przez cały jutrzejszy dzień nie będziesz mówić. Nic. Ani słowa. Nawet na lekcjach.

Uśmiechnął się tryumfalnie. Lily prychnęła i zakręciła.
Tym razem butelka wskazała Remusa.
- Wyzwanie - odpowiedział dosyć śmiało.
Lily uśmiechnęła się jak dorodny Huncwot.
-Przez cały jutrzejszy dzień musisz chodzić z Liv za rękę. Siedzicie razem by to robić i w ogóle - zamurowało mnie. Tak jak Jamesa i Remusa. - No co? Będzie ciekawie.
Rzuciłam się na nią waląc poduszką zabraną w skoku Łapie. Ruda śmiała się w najlepsze. Jej śmiech zaraził wszystkich i po chwili każdy w dormitorium okładał się poduszką.

Na pierwsze zajęcia nie zaspał nikt oprócz mnie. Na zielarstwo przyszłam w pełni już przygotowana.
- No nasz śpioch raczył przybyć na zajęcia - Syriusz dał mi pstryczka w nos.
- Gdyby nie to, że jestem zmęczona już byś nie żył, Łapo - zagroziłam mu z wrednym uśmieszkiem.
Wszyscy się zaśmiali. Oprócz Lily i Remusa którego nie widziałam. No tak. Lily. Dzień bez gadania. Jak ona to wytrzyma.
- Ty mi tu nie groź malutka i idź szukać swojej drugiej ręki bo jak nie to stawiasz piwo kremowe - odgryzł się.
Myślałam że zapomną.
Po chwili z wielką stertą książek dołączył do nas Luniek. Niewiele myśląc wzięłam od niego kilka książek i po schowaniu ich do torby złapałam go za rękę. Chłopaka przeszły dreszcze ale po chwili stał już normalnie jakby też dopiero co przypomniał sobie o wyzwaniu.

Na zielarstwie Lily przez swoją nie mowę straciła 5 punktów mimo wszystko jest silna.
- Wiecie tak myślę - zaczął James zajadając się kurczakiem - że w tym roku puchar quidditcha będzie nasz.
-Tak jest - Syriusz przybił mu piątkę.

No i tamtego dnia się nie mylili. Dokładnie 17 czerwca odebraliśmy puchar quidditcha. Nie było łatwo ale się udało.
Siedzę razem z chłopakami i jednym krukonem o imieniu Isaac w przedziale jadąc na dwa miesiące do domu by potem znów przekroczyć mury tej cudownej szkoły razem z jelonkiem Bambi, oślizgłym szczurem, mini ponurakiem i no z Luniaczkiem. I mną jako
najlepszym na świecie lisek.

~EliP

Powiedz wprost /Twoja historia z HuncwotamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz