Gerard wtoczył się do klasy z ogromnym grymasem na twarzy. Dawno się nie uśmiechał... Zapomniał jakim uczuciem jest prawdziwa radość.
Postanowił zaczekać aż wszyscy zajmą swoje miejsca i zobaczyć gdzie zostanie wolne tego dnia.
W końcu korytarz opustoszał, a on zamknął za sobą drzwi. Zły pomysł. Wszystkie oczy zwróciły się na niego i czuł tą ogromną presję na nim ciążącą. To jak każdy analizuje jego zachowanie.
Bo pomimo tego, że Gerard nie lubił kontaktu z ludźmi, to uwielbiał ich obserwować. Definiować zachowanie na podstawie sygnałów i szczegółów. Z czasem nauczył się "sprawdzania ludzi". Potrafił ocenić ich po kilku sekundach kontaktu wzrokowego. Dlatego właśnie oszczędzał sobie znajdywania przyjaźni i "drogi do zaufania". On w jednej chwili potrafił ocenić czy osoba jest czegoś warta, a jak na razie żadnej takiej nie spotkał.
W końcu zrezygnowany usiadł na końcu sali i przysłonił oczy czarną grzywką. Chciał być jak najmniej zauważalny. Nie słuchał słów nauczycielki. W zasadzie był w stanie nauczyć się wszystkiego w kilka minut, wiec na lekcjach oddawał się pasji rysunku.
Kiedy już całkowicie pochłonął się rysowaniem, ktoś musiał mu przeszkodzić.
- Może... Pan Way.
- Co ? - podniósł głowę i wychrypiał niemal sam do siebie.
- No ... powiesz nam może coś na temat dzisiejszej lekcji.
Chemia nie jest jego dobrą stroną. Bo Gerard lubi rysować to co widzi, w czym może dostrzec jego piękne strony.
A jak ma narysować rzeszę atomów i związków, jak nie może ich zobaczyć ?
- Eem...
- No dalej, dalej. Czekam na odpowiedź.
- Mogę prosić o powtórzenie pytania ?
- Z ilu etapów składa się
Synteza butyrolaktonu z kwasu L-glutaminowego ?- No...- skąd miał to wiedzieć, jak jedyne co siedziało mu teraz w głowie to ostatnie kreślone linie w swoim zeszycie. Rysował właśnie czarną postać kryjącą się zaciemnionej uliczce. Nie przypominało to tego o czym mówił nauczyciel.
- Z dwóch etapów, zapamiętajcie wreszcie to nie jest trudne. No to panie Bryar, proszę rozpisać na tablicy tą syntezę.
Jednak Gerard już nie słuchał. Twierdził, że oficjalnie w życiu nigdy mu się to nie przyda.
Wtedy ktoś energicznie zapukał w drzwi, które otworzyły się z hukiem. Do klasy wpadł młody chłopak, w sumie wyglądał jak dziecko. Gerard podniósł na niego swój wzrok. Szybo zilustrował, że posiada długą czarną grzywkę, krótko przycięte blond boki i ogromne, szczęśliwe oczy w kolorze piwa w słońcu podkreślone czerwoną kredką. Odważny. Ubrany był w czarną bluzę z logiem batmana i chyba lekko się zgrzał.
Generalnie mało kto zwracał uwagę Gerarda, z chłopakiem bynajmniej nie było inaczej. Opuścił wzrok i wrócił do szkicowania.
- Ja p-przepraszam za s-spóźnienie, ale autobus mi uciekł.
Nauczyciel popatrzył na niego z pogardą.
- To jest Frank Iero, nowy uczeń tej klasy, dopiero się wprowadził, wiec bądźcie wyrozumiali.- powiedział kładąc nacisk na ostatnie słowo. W odpowiedzi Frank tylko uśmiechnął się zawstydzony.- Usiądź na wolnym miejscu.
Chłopak rozejrzał się po sali i ruszył w stronę Gerarda siadając obok niego chwile potem. Jednak Way ani myślał odrywać się od kartki.
- Hej, jestem Frank.
CZYTASZ
We're Shooting Teenagers [ FRERARD ] [zakończone]
FanfictionGerard nie lubi ludzi. Nie lubi niczego. Właściwe on nawet nie żyje, on tylko jest. Cholerna wymuszona egzystencja.... Ale czy da się przeżyć... a raczej istnieć bez jakichkolwiek niespodzianek ? Iero na nowo nauczy go co znaczy "żyć".