Gerard nie mógł się ruszyć. Nie był w stanie nawet przetworzyć informacji jaka do niego dotarła. Czuł jak chude ręce powoli oplatają go w pasie, jednak nawet to nie zmotywowało go do jakiegokolwiek ruchu.
Kiedy dotarły do niego słowa Franka, drgnął co rownież poczuł Iero.
- Coś się stało ? - Lekko oderwał policzek od jego szyi.
- N-nie... chyba.- Czuł jak Frank patrzy mu się prosto w oczy, jednak on nie mógł odwrócić wzroku od słońca. Nie potrafiłby w takiej chwili patrzeć na chłopaka.
- Zimno ci?-Wiatr owiał ich twarze lekko mierzwiąc włosy, a Frank jeszcze mocniej wtulił do siebie Gerarda.
- Nie, no co ty, tylko...- Zastygł w połowie zdania, nie dając wypłynąć swoim królującym się emocjom.
- Chodzi o to co mówiłem ? To prawda Gee... nie jestem AŻ takim debilem za jakiego mnie masz, nie rzucałbym słów na wiatr...
- Ale czyli to znaczy...
- Tak. Kocham cię w TAKI sposób. Może to wydać ci się bardzo dziwne, ale nic z tym nie zrobię. Tak już jest.- Lekko poderwał się i siadł Gerardowi na kolana mocno zbliżając się do niego twarzą.- Nie wiem kiedy to poczułem, ale musisz mi uwierzyć i proszę nie niszcz przez to naszej przyjaźni... Jest zbyt cenna. Jesteś jedyną osobą w moim życiu, która bezinteresownie mi pomogła.- Wciąż wpatrywał się misternie w jego delikatne rysy twarzy.- Powiedz coś...cokolwiek !- Głos niezdarnie mu się załamał, co Gerard uznał za nawet urocze.
- Ja... - Pokręcił przecząco głową.
- Wiedziałem. Rozumiem.- Rozluźnił uścisk i powili zaczął wstawać.
- Ale jeszcze nic nie powiedziałem !- Oburzył się i naburmuszył.- Ja... - Rownież wstał i pozwolił lekko speszony objąć się Frankowi.- Ja... Ehh... słowa nie są potrzebne. Słowa kłamią. Po prostu przy mnie bądź.
W oczach Franka zagościły niemrawe iskierki, a jego uśmiech był coraz bardziej widoczny. W końcu cała energia zwyczajnie się z niego wylała i było widać, jak bardzo jest nią przepełniony. Przytulał do siebie wymęczonego, chudego Gerarda niczym porcelanową lalkę, pilnując, żeby nikt jej nie skruszył. Słońce powoli ustępowało nocy, a wiatr stawał się coraz bardziej chłodny.
Jednak Frank nie zamierzał puszczać Gerarda. Nie chciał znowu go stracić.
Ale w głębi bał się tego co się działo. Czy on napewno go kochał ? Powiedział to pod wpływem nieznanej mu energii, przecież nie jest gejem, nigdy nie był i nie będzie.
Ale kochał go. Nie potrafił stwierdzić w jaki sposób, zwyczajnie miał ogromną potrzebę posiadania tego diabełka na własność.
A jak odczuwał to Gerard ? Jego reakcji Frank bał się najbardziej. Nie wiedział, jak on do tego podchodzi.
-Gee? Czy ty... jak ty...
- Frank.- Podniósł głowę, która wcześniej zalegała na ramieniu Iero. Ciężko było im utrzymać się w takiej pozycji, ze względu na marny wzrost chłopaka, jednak cudem im się to udało. - Jak ty ... to postrzegasz ?
- Postrzegam co ?
- Nas.
- Nie wiem Gee, naprawdę nie wiem. Ale kocham cię. Bardzo.
- Ale w jaki...
- W bardzo prosty.- Uśmiechnął się delikatnie i pocałował Gerarda z lekką delikatnością. Ze strachem przed odrzuceniem, tak jakby bał się, że go tym skrzywdzi.
Ale Gerard nie czuł się skrzywdzony. Cieszył się, że sprawy tak się obróciły. Czy on kochał Franka ? Nie wiedział tego. Bo nigdy wcześniej nikogo nie kochał. Nie wiedział czym jest to uczucie, nie chciał go nawet zrozumieć. Chciał BYĆ z Frankiem, chciał być przez niego PRZYTULANY, ale nigdy nie wyobrażał sobie jak to BĘDZIE.
Odwzajemnił tylko pocałunek i przyciągnął Franka bliżej siebie. Czuł każdą jego kość wbijającą przebijającą się przez materiał. W końcu zabrakło im powietrza i oderwali się od siebie, ale nie na dużą odległość, bo Frank nie miał zamiaru oddalać się od Gerarda.
Jednak nadchodzący coraz głębszy chłód zmusił ich do zejścia z budynku. Na początku ulicą szli oddzielnie. Ani jeden, ani drugim nie chciał niczego przyspieszać, jednak po jakimś czasie obaj zorientowali się, że trzymają się za ręce i żaden nie miał zamiaru tego kończyć.
Do hotelu doszli w ciszy. Słowa nie były potrzebne. Chcieli jedynie swojej obecności, którą starali się jak najbardziej wykorzystywać.
W pokoju dalej panowała cisza. Gerard poszedł się przebrać, co Frank uczynił w pokoju pod jego nieobecność. Przynajmniej się starał, bo Way okazał się szybszy i znalazł się w pokoju zastając Franka w samej bieliźnie.
- Ty mnie prowokujesz.- Uśmiechał się i podszedł do chłopka całując go w policzek. Bo chyba mógł sobie na to pozwolić? A może za wcześnie?
- Nie chce mi się ubierać. Chyba mogę spać tak?
- Jak chcesz. Ale nie wiem czy wytrzymam.
Razem położyli się na obszernym łóżku gasząc światło. Z początku leżeli od siebie dobry kawałek, jednak po chwili Frank objął Gerarda w pasie, mocno go do siebie przyciskając. Pragnął tego od tak dawna! Oczywiście podświadomie, bo bezpośrednio nawet nie śmiał wyobrażać sobie jak to jest go przytulać.
Gerard pachniał nikotyną i miętą. Ten zapach był ostry, a nawet drażniący, ale był jego i Frank go uwielbiał. Zbyt długo byli przyjaciółmi, powinno skończyć się to dawno temu. I pomysleć, że gdyby nie wyjazd nigdy by się do siebie aż tak nie zbliżyli.Frank dziękował szatanowi z dna swojego małego, czarnego serduszka, za to jak potoczyły się sprawy.
Dopiero po jakimś czasie bezowocnego leżenia Frank postanowił jakoś zmusić się do snu.
Jednak Gerarda trapiły pytania. Jak ma się odnosić wobec...
No właśnie, to jak on miał go nazywać? Przyjacielem? Bardzo bliskim przyjacielem? Chłopakiem? Przecież tego nie ustalali...
- Frank. Frankie, Franuś kim my jesteśmy?- Potrząsnął nim energicznie jakby bał się, że chłopak już zasnął i nie otrzyma dzisiaj odpowiedzi.
- Ale jak to kim ?
-No...- Przygryzł dolną wargę co Iero wyraźnie zauważył, nawet w zgaszonym świetle.- Kim ja dla ciebie jestem.
- Oj Gee...- Zaśmiał się i pocałował chłopaka w nos, po czym przycisnął go do siebie najmocniej jak się dało i ułożył do ostatecznego snu.
Gerard był zły na niego, że zostawił go w takiej, nierozwiązanej sytuacji, ale postanowił dać mu na dzisiaj spokój. Rownież starał się zając jak najwygodniejsze miejsce i zasnąć.
Obaj leżeli wtulenie w siebie niczym w wielkie puchate misie. I może dla Gerarda ta sytuacja była nowa, jednak podobał mu się taki obrót spraw. Czyżby komuś nareszcie udało się złamać ciężkie serce pana Way'a ?
A może to tylko taka iluzja ?________________________________________
Nie za uroczo ? Zaczynam tęsknić za krwią i dużą ilością bólu Hihihi
CZYTASZ
We're Shooting Teenagers [ FRERARD ] [zakończone]
FanfictionGerard nie lubi ludzi. Nie lubi niczego. Właściwe on nawet nie żyje, on tylko jest. Cholerna wymuszona egzystencja.... Ale czy da się przeżyć... a raczej istnieć bez jakichkolwiek niespodzianek ? Iero na nowo nauczy go co znaczy "żyć".