XII

933 143 56
                                    

- Alee... jak to ?

- Normalnie Gee... Nikt mnie nie chciał to trafiałem od jednej do drugiej. Mało która się mną zajmowała, a jak myślisz skąd te tatuaże.- Podwinął rękaw ukazując rysunki na przedramieniu.- Żadna ich nie widziała, a jak widziała, udawała, że nie ma sprawy, żeby tylko nie mieć problemów za niedopilnowanie. Oddawali mnie do tego sierocińca, czasem nawet nie wiedziałem za co. Nie chciałem już tak żyć. Bez rodziny, bez stałego domu. - Spojrzał Gerardowi w oczy.- Jeżeli teraz nie uda mi się odnaleźć rodziny, zapewne znowu się mnie pozbędą za to, że uciekłem. Znowu trafię do tego miejsca i zapewne nigdy się nie zobaczymy...- Łzy pociekły mu po policzkach.

- Frank, nie pozwolę żebyś znowu skończył w tym okropnym sierocińcu. Nie jesteś jakąś zabawką, którą można rzucać po świecie. Jesteśmy moim najlepszym i jedynym przyjacielem. Uda nam się, zobaczysz.- Położył mu rękę na ramieniu i mocno do siebie przyciągnął. Frank czuł się dziwnie, bo Gerard mało kiedy go przytulał. Właściwie nigdy tego nie robił.

Gerard chyba też podłapał to spięcie Franka, bo lekko się odsuną.

- Nie! Proszę...- Frank niemal skomlał. Gerard popatrzył się na niego z niezrozumieniem.-Nie odsuwaj się... zimno mi.

Gerard nic nie mówiąc powoli zbliżył się do Franka. Ten nie czekając na nich mocno go objął. Potrzebował tej brakującej mu bliskości. Pogładził go po czarnych włosach.

- Dziękuje Gee... za to, że tu jesteś.

Gerard popatrzył Frankowi w oczy i uśmiechnął się szczerze.

- To ja dziękuję.- Zamknął oczy i pozwolił, żeby Frank objął go mocniej.

Leżeli tak przez chwile na zimnych kafelkach wsłuchując się w prześwitujący wiatr. Gerard starał się nie ruszać, bo sytuacja była dla niego conajmniej nowa, za to Frank nie przestawał gładzić go po włosach.

Po kilku minutach Frank zauważył, że Gerard zwyczajnie zasnął mu na kolanach, podniósł się z nim i przetransportował do łóżka. Nie sądził, że chłopak będzie tak lekki. Położył go na miękkiej pościeli, zamknął drzwi balkonowe i sam ułożył się obok. Gerard wyglądał naprawdę bezbronnie. Włosy opadały mu ma zamknięte oczy, a z lekko rozchylonych ust wydobywał się miarowy oddech.

Szczelnie przykrył przyjaciela i w przypływie nieznanych mu emocji nachylił się całując go delikatnie w czoło. Sam nie wiedział dlaczego to zrobił. Ucieszył się, że Way spał, bo sprawa mogłaby wyglądać inaczej, gdyby był przytomny.

Szybko odwrócił się na drugą stronę i zmusił do zaśnięcia.

****

Gerard obudził się w ciepłym łóżku pomimo, że nie pamiętał drogi do niego. Zasnął na balkonie, na rękach Franka. Sam nie wiedział dlaczego, ale pierwszy raz bliskość kogoś dawała mu poczucie bezpieczeństwa.

Otworzył zaspane oczy i zarejestrował w jak bardzo niewygodnej pozycji leży. Zmusił się co przewrócenia na drugi bok, co poskutkowało natrafieniem na twarz Franka.

Gerard musiał przyznać, że chłopak był uroczy. Rzadko kiedy spotyka się takie delikatne rysy twarzy, pełne różowe usta i miodowe oczy, aktualnie skrywane pod powiekami.

Chwila. Co.

Sam zdziwił się co powstało w jego głowie. Nie wiedział, dlaczego myśli tak o Franku.
Co prawda, nie ukrywał, że nigdy nie widział nikogo równie delikatnego, ale takie opisy jako chłopak mógł sobie odpuścić.

We're Shooting Teenagers [ FRERARD ] [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz