Gerarda obudziło głośne pukanie do jego drzwi.
- Gerry, Gerry...- Mikey majaczył jego imię w rytm jakiejś melodii.
- Czego kurwa ? - Gerard lewo uniósł głowę, żeby wymruczeć te słowa.
- Ten twój...znajomy przyszedł.
- Kto kurwa ? - Zdążył całkowicie zapomnieć o wizycie Franka. Podszedł i uchylił drzwi.
- W sumie sam mało chciałem w to uwierzyć. Ty i znajomi.
- Zamknij się już Mikey.
- Umm... Gee ? - Obaj uciszyli się słysząc cichy głos z dołu.- Coś się stało ?
- Nie... nie. Możesz przyjść. Mikey tylko...- popatrzył się gniewnie na brata.- lubi mnie wkurwiać.
- To twój chłopak ?
- Co kurwa ?! Prawie go nie znam.
- " Gee " ? Nikomu nie pozwalasz na siebie tak mowić. - Mikey nie odpuszczał.
Obaj usłyszeli ciche kroki na schodach, wiec schodzili na coraz cichszy szept.
- Jemu też nie pozwalam. A po za tym co ci do tego.- W tym momencie przed chłopcami stanął niziutki Frank, wlepiając w nich swój wzrok. Zauważył, że starszy Way nie jest umalowany, jak to przywykł go widzieć, przez co wydawał się jeszcze bardziej naturalny. Gerard dalej wpatrywał się w brata. Bo mimo tego, że był czasem dla niego wredny, bardzo go kochał. Był jedyną osobą jaką do siebie dopuszczał. Po za Frankiem... ale czy on go w ogóle tolerował ? Czy on chciał jego obecności ? W zasadzie nie miał wyboru. Iero sam wepchnął się do jego życia. Ale w tak urzekający sposób, że nie miał nawet jak go zbyć.
- Czy napewno powinienem tu być ?
- Tak Frank. Spokojnie, tu nie chodzi tylko o ciebie.- Wepchnął chłopaka do pokoju i zatrzasnął drzwi przed nosem Mikey'ego.
Bo jeżeli chodziło o spory, chłopak musiał zawsze wygrywać. Nie mógł okazać swojej słabości przed kimkolwiek.
- Co to było ? - Frank był lekko zdezorientowany.
- Mikey ? No chyba nie myślisz, że to na poważnie. Chociaż wkurwił mnie tym co powiedział.
- A co mówił ?
Gerard przekrzywił lekko głowę tak, że czarne kosmyki spadły na jego twarz przysłaniając oczy.
- Nic ważnego. No to co chciałeś porobić ?
- Em... w zasadzie to nie wiem...
- Jak to nie wiesz.- wyrzucił teatralnie ręce w górę.- Wparowujesz tu i jeszcze śmiesz oznajmiać mi, że nie wiesz po co ?
- Wiem po co przyszedłem, tylko nie wiem co możemy robić. Przyszedłem się z tobą zobaczyć, jak normalni przyjaciele.
- Nie jesteśmy przyjaciółmi.- Gerard siadł przy biurku podpierając się ręką.
- Nie ?- Frank zadał to pytanie z lekkim zawodem i smutkiem w głosie. Zupełnie jakby ktoś pozbawił go marzeń. Gerarda wcale to nie wzruszyło. Był odporny na cierpienie innych.
- I chyba nie zanosi się na zmianę.- Pokręcił przecząco głową.
- Jesteś kurwa wredny.- powiedział to i lekko się roześmiał co całkowicie wytrąciło Gerarda z równowagi. Śmiał się w takim momencie.
- Wiem i dobrze mi z tym.
Frank rozejrzał się po ciemnym pokoju i usiadł na brzegu łóżka.
CZYTASZ
We're Shooting Teenagers [ FRERARD ] [zakończone]
FanfictionGerard nie lubi ludzi. Nie lubi niczego. Właściwe on nawet nie żyje, on tylko jest. Cholerna wymuszona egzystencja.... Ale czy da się przeżyć... a raczej istnieć bez jakichkolwiek niespodzianek ? Iero na nowo nauczy go co znaczy "żyć".