XIV

969 156 114
                                    

Gerard stał sparaliżowany wpatrując się w oczy Franka. Dla niego były to długie godziny spojrzeń, chociaż w rzeczywistości trwało to zaledwie sekundę.

Frank był przerażony. Sam nie wiedział co zrobił. Lubił Gerarda, ale czy aż tak?

Frank powoli odsunął się, uśmiechnął nerwowo i podrapał standardowo po karku.

- To może... my...- Otworzył usta jakby chciał coś jeszcze powiedzieć, ale tylko odwrócił się i wyszedł z mieszkania, a potem z budynku.

Gerard po chwili podążył za nim zastając go opartego o mur. Palił leniwie papierosa, wpatrując się przed siebie.

- Frank ?- Chłopak odwrócił się i spojrzał na wciąż zdezorientowanego Gerarda.

- Hmm ?

- To chcesz dzisiaj iść zobaczyć ten adres ? I tego gościa? Kimkolwiek jest...- Zamyślił się przyglądając kartce trzymanej przez przyjaciela.

- Wiesz...- Frank wyprostował się i zgasił papierosa wyrzucając go.- Właściwie to... chciałem ci coś pokazać. Ogólnie chciałbym spędzić ten dzień bardziej na luzie. Takie wypady zdecydowanie się skończą, kiedy wrócimy. Taa...

- No dobrze, ale gdzie ? Co ty chcesz tu robić ?

Frank uśmiechnął się zadziornie i bez słowa odbiegł w niezidentyfikowanym kierunku.

Co innego miał zrobić Way, jak za nim pobiec ?

Gerard zdążył nabiegać się za wszelkie czasy, bo Frank najwyraźniej był w tym niezły i nie miał zamiaru szybko rezygnować z morderczego wyścigu. Zatrzymał się dopiero przed starym, ogromnym budynkiem.

- Pamiętasz Ray'a ? Gość, który nas przywiózł. Był moim "bratem" przez około trzy tygodnie. Chyba tylko z nim udało mi się dogadać. Kiedy się od nich wyprowadzałem do obecnego lokum dowiedziałem się, że moja matka tu mieszkała. Kurwa miałem to pod nosem.- Tupnął nogą jak małe dziecko, ale po chwili opanował emocje.- Ale były plusy. Ray pokazał mi naprawdę fajne miejsca.- Znowu się uśmiechnął i zwinnie wskoczył na stare rusztowanie, przymocowane do budynku.

Gerard przewrócił oczami i niezdarnie zaczął wspinać się na nim.

Frank po chwili zeskoczył ze starych desek i zaczął przemieszczać się po zewnętrznych parapetach, aż w końcu przystanął czekając na Gerarda.

Zielonooki podążył za nim i kiedy już zbliżył się na dosyć dużą odległość, oparł się o ścianę budynku głośno dysząc.

- Co ty odkurwiasz, Frank ?

- Haha, spokojnie. Już blisko.

Chłopak znowu ruszył przed siebie, jednak teraz jego krok był wolny i niepewny. Nagle zniknął. Tak właśnie wydawało się Gerardowi. Zniknął, a Way przystanął w poszukiwaniu go. Długo nie musiał czekać, bo po chwili czyjeś ręce energicznie wciągnęły go na górę.

Zanim zdążył się zorientować co się dzieje jego wzrok skupił się na pięknie prezentującej się panoramie miasta.

- Frank ? Gdzie my ...

Wtedy obok pojawił się Iero, rownież przypatrując się widokowi.

- Piękne miejsce. Często tu przychodziłem. Najpierw z Ray'em, potem sam...

Przyjemny wiatr owiał im twarze, nieco mierzwiąc włosy.
O ile Frankowi to zwisało, o tyle Gerard co chwila musiał je odgarniać z oczu. Zaczęło go to powoli doprowadzać do szału i z każdym ruchem ręki, zachowywał się coraz gwałtowniej.

We're Shooting Teenagers [ FRERARD ] [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz