Gerard starał się unikać Franka jak tylko mógł. Co wcale nie było proste bo chłopak miał z nim lekcje, jednak robił to na tyle sprytnie, że Iero nie miał nawet jak do niego podejść. Po lekcjach niemal wybiegał z sali, lekko spóźniał się na te kolejne, tak aby nie znaleść się w sali bez nauczyciela prowadzącego już lekcje.
W końcu podczas kolejnej przerwy i ukrywania się przed chłopakiem, stwierdził, że musi zapalić i to teraz. Toaleta była zbyt niebezpiecznym miejscem. Wyszedł więc na dwór. Z jednej strony był to najgłupszy pomysł jaki mógł wpaść mu przypadkiem do tej pustej głowy. Śniegu było prawie metr, a dwucyfrowa temperatura na minusie była mocno odczuwalna.
W końcu jednak wyszedł chociaż na moment, zarzucając na siebie tylko płaszcz. Pomimo mrozu słońce przyświecało przez wysokie drzewa w pobliżu i dawało złudne poczucie ciepła. Czuł jak chłód przechodzi przez ubrania i powoli opanowuje jego ciało. Jedyne co widział to biały puch okalający wszelką możliwą przestrzeń.W drążących rękach odpalił zapalniczkę i już chwilę potem mógł wdychać kochany, trujący dym. Oparł się o budynek szkoły i odchylił głowę przymykając oczy. Zacisnął już ledwo ruchome z zimna dłonie i zsunął się do siadu. Nie musiał czekać długo. Poczuł na sobie czyjś wzrok. Otworzył leniwie oczy i rozejrzał się stwierdzając, że nikogo tu nie ma. Ale jednak czuł, że ktoś go obserwuje. W końcu usłyszał ciche kroki i zobaczył kogoś, kogo bardzo nie chciał widzieć.
Frank nie był lepszy. Wyszedł w samej czerwonej bluzie, w dodatku lekko na niego za dużej. Ciemne włosy opadały mu niezdarnie na oczy, a ręce chował daleko w kieszeniach. Było mu zimno, co Gerard zauważył dość szybko.
Nie miał zamiaru z nim teraz rozmawiać. Udał, że go zwyczajnie nie widzi.
Frank dobrze wiedział, że Gerarda szybko nie przekona, a działania siłowe tylko wszystko pogorszą. Podszedł i usiadł na zimnym śniegu obok chłopaka.
Gerard dalej nawet się nie poruszył, pomimo tego, że czuł przyjemne ciepło bijące od Franka.- Hej Gee...- Ponownie usłyszał jego piękny, kojący głos. Ale wiedział, że to przeszłość.
- Witaj Iero.- Jego ton był chłodny, a najgorszy był fakt, że ten chłód był szczery.
Frank skulił się chowając twarz w czerwonym materiale.- Wróciłem. Cieszysz się?
Gerard spojrzał mu prosto w oczy pierwszy raz od naprawę dawna. Franka przeszedł dreszcz, nie mógł się ruszyć.
- Nie.- Zgasił papierosa o śnieg leżący obok i szybko wstał, po czym zniknął za rogiem.
Frank siedział tam jeszcze przez jakiś czas. Nie chciał płakać, wiedział, że łzy w takiej temperaturze mogły by zamarznąć.W tym czasie Gerard spokojnie powrócił do szkoły. Czy faktycznie się cieszył? Zdecydowanie nie. Czy tęsknił? Nigdy.
Nie chciał Iero bo to przez niego zaczął cokolwiek odczuwać. Jakieś emocje po za nienawiścią do wszystkiego, pewne oznaki człowieczeństwa, współczucia. Nie potrzebował tego.
On lubił to co miał, czyli ciemność. Chowanie się w cieniu, nadawanie bólem swoim czy innych. W zasadzie Gerard nie cierpiał. On olewał cokolwiek się działo i właśnie dlatego nie miał zamiaru znowu zacząć się czymkolwiek przejmować.Pomimo tego, że w środku było ciepło, Gerard odczuwał ogromny chłód. Usiadł na ławce przy sali nie zdejmując kurtki.
- Pogadasz ze mną?
- Co?- Gerard zilustrował dobrze znany mu głos. Otrząsnął się i zauważył, że dosiadł się do niego Frank.
- Chciałem się tylko dosiąść.- Chłopak wpatrywał się w zielone, zdumione oczy Waya.
- Frank, czego ty kurwa chcesz?- Jego ton głosu był zrezygnowany, a on sam ledwo się ruszał.
Jednak Iero nie spodziewał się, aż tak wrogiej reakcji.- Naprawdę chciałem tylko pogadać. Czy to coś złego?- Sięgnął ręką do jego twarzy, jednak Gerard szybko się odsunął.
- Tak Frank, to coś bardzo złego. To wszystko jest złe. Po prostu zapomnij.
- Przyszedłem powiedzieć "cześć", bo wiesz powinienem otrzymać trochę szacunku.
- Szanuję cię. To chyba jedyny powód, dla którego jeszcze się odzywam.
- Gerard o co ci chodzi?- Frank był zaskoczony i lekko podłamany.- Nie było mnie pół roku. Nie było szans się nawet ze sobą kontaktować, a kiedy nareszcie wracam mam się nie odzywać?
- Ehh... Tak.- Podniósł wzrok i spojrzał na Franka z politowaniem.- Dokładnie tak.
- Nie Gee. Nie odpuszczę. Nie pozwolę, żebyś się oddalił.
- Ale Frank, ja już się oddaliłem.
- Kocham cię Gee...- Frank wyszeptał sam do siebie. Nie był pewny czy Way to usłyszał, ale może tak było lepiej.
Gerard wstał i odszedł powolnym krokiem w stronę sali. Nie był mentalnie gotowy na rozmowę z Frankiem. Chociaż dobrze wiedział, że bardzo jej potrzebuje.
Frank siedział na ławce aż do samego dzwonka. Nerwowo drapał drewniane deski co chwila przegryzając dolną wargę. Lekko zakręcone na końcach włosy drapały go w twarz i powiewały na jego oddechu. Znał Gerarda bardzo dobrze i wiedział, że Gerard tak łatwo nie odpuści, że w końcu sam zacznie domagać się rozmowy. Jednak wiedział, że Gerard był ponownie sam całe pół roku. To długi czas na rozmyślania i zmiany.
Bał się, że może nigdy nie być tak jak dawniej, a on chciał. Ona naprawdę chciał odzyskać swojego Gerarda.
Kiedy zadzwonił dzwonek musiał wstać i przejść do sali. Wlókł się na tyle, że pojawił się pod drzwiami już po wejściu nauczyciela.
Gerard siedział w swojej ławce i jak zawsze ledwo znosił chemię. Zaczął więc rysować.
Wtedy usłyszał nagle otwierane drzwi i zdyszany głos.
- Ja p-przepraszam za s-spóźnienie, ale byłem w toalecie.
Nauczyciel popatrzył na niego z pogardą.
- Oh Frank... Jak widzicie, Pan Iero powrócił do naszej szkoły, wiec bądźcie wyrozumiali.- powiedział kładąc nacisk na ostatnie słowo. W odpowiedzi Frank tylko uśmiechnął się zawstydzony.- Usiądź na wolnym miejscu.
Chłopak rozejrzał się po sali i ruszył w stronę Gerarda siadając obok niego chwile potem. Jednak Way ani myślał odrywać się od kartki.
- Hej, jestem Frank.- Mówiąc to czuł się jak jak pierwszego dnia w tym miejscu. Tego, kiedy poznać Gerarda. Chciał zacząć od nowa, chciał przypomnieć mu tamte chwile.
- Słyszałem.- Gerard odrazu przypomniał sobie ten dialog sprzed tylu miesięcy, załapał iluzje. Frank widząc to lekko się rozpromienił.
- A ty...?
CZYTASZ
We're Shooting Teenagers [ FRERARD ] [zakończone]
FanfictionGerard nie lubi ludzi. Nie lubi niczego. Właściwe on nawet nie żyje, on tylko jest. Cholerna wymuszona egzystencja.... Ale czy da się przeżyć... a raczej istnieć bez jakichkolwiek niespodzianek ? Iero na nowo nauczy go co znaczy "żyć".