Gerard posłusznie szedł za Frankiem długim korytarzem, który doprowadził ich do wąskich drzwi. Hotel nie był wybitny, ale dało się zatrzymać na jakiś czas.
Frank przekręcił powoli kluczyk w zamku i pchnął drzwi wpuszczając przyjaciela do środka.
Wyjął klucz i rownież wślizgnął się do środka.
Zastal tam lekko zdziwionego Gerarda.- Co jest Gee ?
-Eee... łóżko Frank. Jedno.
- Przepraszam, ale nie stać nas na większy pokój. Skoro nie ma dostawki to...- Rozejrzał się nerwowo i chwycił za obszerny koc leżący na krześle.- To ja mogę spać na podłodze.
- Napewno ?- Gerard lekko odwrócił się w jego stronę z pytającym spojrzeniem.
- Tak, to nic takiego. Ja cię tu zaciągnąłem.- rozłożył koc obok łóżka i lekko się na nim położył. Nie było to wygodne, ale starał się nie zwracać na to uwagi.
Gerardowi zrobiło się trochę, żal Iero, ale szybko to odgonił.
- To ja może pójdę do sklepu, kupię coś, czy... cokolwiek.- Machnął ręką i wyszedł, zabierając trochę pieniędzy.
Wyszedł z budynku na piękne, letnie słońce. Szkoda tylko, że go nienawidził. Zdecydowanie wolał podróże nocą, bo uważał, że noc jest piękna. Żeby dostrzec, jak to niektórzy uważają, "piękno" dnia, wystarczy rzucić okiem. Żeby dostrzec piękno nocy i mroku, należy patrzeć sercem, nie kłamliwymi oczami.
Noc nie jest sztuczna, noc nie ma nic do ukrycia. Ona pokazuje realia. A zło niestety jest jego częścią.
Nałożył czarny kaptur od bluzy na głowę i szybkim krokiem skierował się do najbliższego sklepu. Musiał bardzo oszczędzać, dlatego wybrał kilka podstawowych produktów i poszedł do kasy. Wychodząc złapał nie zwracając na siebie uwagi paczkę papierosów i szybko wrócił do hotelu.
Kradzież nie była żadnym wyjściem, ale naprawdę tego potrzebował. Stanął za głównym wejściem opierając się o odpadający tynk. Odpalił leniwie zapalniczkę i chwilę potem zaciągnął się dymem.
Kiedy wrócił do pokoju Frank już spał. Było dosyć wcześnie, jednak widocznie był zmęczony.
Gerard bez namysłu przykrył podniósł go i przeniósł na łóżko. Nie pozwoli, żeby jego przyjaciel spał na podłodze. Frank był niesamowicie lekki, co nawet go zdziwiło, patrząc na to jakie pokłady energii w nim żyją.
Kiedy udało mu się usadowić Franka w bezpiecznym i ciepłym łóżku, sam usiadł na krześle czytając zabrane ze sobą komiksy. W zasadzie sam nie wiedział co tu robili. Nie mieli praktycznie żadnych dalszych śladów, a rodzina w końcu zacznie ich szukać i bez wątpienia im się to powiedzie. Nie jest ciężko znaleść dwóch nastolatków uzależnionych od kilkuset dolarów.
Kiedy nadchodził już wieczór Frank się przebudził. Podniósł się lekko zdezorientowany i natrafił wzrokiem na zajętego czytaniem Gerarda.
- Gee ? Długo spałem ?
- Trochę...- Spojrzał na ekran telefonu.- Tak ze 4 godziny.
- A ty ciągle czytałeś ? - Wskazał na dosyć pokaźny stosik komiksów leżący pod stołem.
- Jak zaczynam coś robić to ciężko mi się oderwać.- Odłożył jeden z nich i przekręcił się bardziej w stronę Franka.- Dlaczego ja ?
- Ty co ? - Iero nie do końca wiedział o co chodzi Gerardowi.
- Dlaczego z tych wszystkich dzieciaków ze szkoły wybrałeś akurat mnie ?
-Ja... no bo ty...jesteś inny.- Wydyszał jak by z pewnym trudem.- Nie jesteś pusty jak reszta. To było widać, jak tylko wszedłem do klasy.
- I od początku szukałeś sobie chłopca na twoją wielką wycieczkę ?
- Co ?! - Frank oburzył się jak małe dziecko dalej siedząc w stercie poduszek na łóżku.- Nie ! Oczywiście, że nie.- Podparł głowę ręką i wtulił się w największą poduszkę.- Gerard, jesteś moim najlepszych przyjacielem i mogę oddać za ciebie życie.- Było to dość szybkie oświadczenie ze strony Iero, jednak nigdy nie miał obok siebie takiego przyjaciela, który tyle by dla niego zrobił. Po prostu czuł, że Gerard jest w jego życiu bardzo ważny.
- Dzięki Frankie.- Zaśmiał się i usiadł na łóżku obok chłopaka.- Nikt mi nigdy tak nie mówił. Po za Mikey'em, ale ten gość nie jest normalny.
- Nigdy nie rozmawiałem z twoim bratem.
- Powinieneś się cieszyć.
- Skoro jest z tobą spokrewniony, to może jest tak samo fajny jak ty. - Uśmiechnął się zadziornie.
- Po pierwsze nie, bo nie chcę stracić przyjaciela, a Mikey jest do tego zdolny, po drugie on jest mega wkurwiający.
- Spokojnie Panie Way, nie mam zamiaru zamienić cię na młodego.- Obaj zaczęli się głośno śmiać. - No Gerard, to skoro jesteśmy już na siebie skazani, opowiedz mi coś o sobie. Coś czego nie wiem.
Gerard lekko się zarumienił, co kontrastowało z jego bladą karnacją.
- Ja... nigdy nie miałem dziewczyny.
- Co w tym złego ? -Frank zauważył zakłopotanie chłopaka.- Ja myślę, że to bardzo dobrze. Związki w tym wieku są conajmniej śmieszne.- opadł na pościel.- No bo z tego i tak nic nie będzie, a wszyscy zachowują się, jakby im odbiło. Gerard, obiecaj, że nie zabujasz się ślepo i mnie nie olejesz, jeżeli to już się stanie.
- Frank, nigdy cię nie oleję. Przyjaciele są dla mnie najważniejsi, o ile są prawdziwi, a ty jesteś. Nie mam zamiaru zakochiwać się w najbliższym czasie, możesz być spokojny.
Obaj głośno się zaśmiali, a Gerard padł na łóżko tuż obok Franka.
- Oh Frankie... powiedz ty mi, co my robimy.
- Sam nie wiem. Ale cieszę się, że jestem tu z tobą. No i wreszcie odnajdę rodzinę. O ile odnajdę.- Westchnął głęboko. Obaj leżeli patrząc się w sufit.
- No dobra, a teraz warto iść już spać.- Frank wstał i chciał zejść z łóżka jednak Gerard go zatrzymał.
- Śpij tutaj, ja dzisiaj zajmę podłogę.
- Jesteś pewny ?
- Mmmm kocham podłogi, są takie... stabilne.- Uniósł brwi i zszedł powoli na zimną powierzchnie, po czym skierował się do łazienki.
Tego mu brakowało, zimnej wody na swoim ciele. Czuł, że żyje.
Gdy wyszedł czysty i pachnący, Frank leżał na łóżku bawiąc się swoją grzywką. Gerard bez słowa położył się na dużym kocu i szczelnie przykrył zgaszając światło. Leżeli tak chwilę bez słowa, kiedy ciszę przerwał Frank.
- Gee ?
- Hm ?
- Nie musisz spać na podłodze. Możesz... ugh... możesz położyć się obok mnie.
Frank wiedział, że Gerard nie przepada za dotykiem i bliskością innych ludzi, no i zapewne wcale się nie zgodzi, ale w takiej chwili potrzebował go obok siebie. Potrzebował swojego przyjaciela.
_______________________________________
Gerard taki opiekuńczy 😍😍
* rozdział dla mojej Perełki, która mnie do tego zmusiła bo była zazdrosna nah. Piekło 2.0 - widzimy się chuju*
CZYTASZ
We're Shooting Teenagers [ FRERARD ] [zakończone]
FanfictionGerard nie lubi ludzi. Nie lubi niczego. Właściwe on nawet nie żyje, on tylko jest. Cholerna wymuszona egzystencja.... Ale czy da się przeżyć... a raczej istnieć bez jakichkolwiek niespodzianek ? Iero na nowo nauczy go co znaczy "żyć".