Gerard siadł pod chylącymi się ramionami wierzby płaczącej. Jedyne co przy sobie miał to książki i szkicownik, z pełnym zestawem ołówków.
Zaczął szkicować i dokańczać to, co zostało mu przerwane. Stawiał zachłannie intensywnie czarne kreski. Niemal oderwał się od rzeczywistości. Kartka zaczynała przedstawiać czarną postać, lekko zgarbioną. Szła przez tunel, na końcu którego było światło. Ale ona tego światła się bała. Dlatego Gerard zaczął powoli zaciemniać koniec tunelu tak, żeby zadowolona szła do jeszcze większego mroku.
Brakowało tylko kilku pociągnięć.
- Hej !
Gerard drgnął, a jego ręka poleciała w niechcianym kierunku zostawiajac na środku ogromną rysę.
- Co do kur...
- Spokojnie, to tylko ja.
Gerard obejrzał się zdezorientowany i zauważył uśmiechniętą postać za sobą.
- Co ty tu kurwa robisz ?! Śledzisz mnie ?
- Nie, No co ty. Byłbym głupi i zbyt zdesperowany.
- To odpowiedz na pytanie.- Gerard poderwał się i skulił przy pniu drzewa. Wiatr nieco rozwiał mu włosy, które niezdarnie opadły na oczy.
- Jak upadłeś... upuściłeś to.- wyjął z plecaka kilka szkiców Gerarda, które wyleciały z jego szkicownika.
- Oddawaj.- parsknął i wyrwał mu kartki pospiesznie chowając je w plecaku.- Możesz już iść ?
- Właściwie to mógłbym, ale chciałem ci powiedzieć, że pięknie rysujesz.
- Gratulacje, właśnie to powiedziałeś. To co, pójdziesz czy nie ?
- Ładnie tu.-powiedział i dosiadł się, również spoczywając na pniu obok Gerarda.
- Czego ode mnie chcesz ?
- Gerard...-powiedział z rezygnacją i oparł głowę o pień.- Chcę się tylko zaprzyjaźnić, czy to coś złego ? Dopiero co tu przyjechałem, nikogo nie znam, prawie nikogo, po za tobą oczywiście.
Gerard wydawał się zdezorientowany, bo nikt z kim rozmawiał na codzień się tak do niego nie odnosił.
- Ale jak tak bardzo chcesz to już pójdę.
Podniósł z ziemi swój plecak i skierował się w stronę szkoły. Gerard odetchną z ulgą kiedy chłopak zniknął z jego pola widzenia, ale też poczuł dziwną pustkę. Ojć, pomyłka. Pustkę odczuwał przez całe swoje życie.
W zasadzie dokładnie w tamtym momencie odeszła mu ochota ma rysowanie, wiec zwinął swoje rzeczy i skierował się do domu.
Na ulicach było dosyć cicho. Szybko wszedł do domu i prześlizgnął się do kuchni żeby zjeść coś po drodze.
- Ej Brat ! - usłyszał wołanie z przedpokoju.- Co tak wcześnie ? Mamusia nie będzie szczęśliwa.
- Zamknij się Mikey.- Rzucił pospiesznie i już miał wychodzić kiedy stanął przed nim zadowolony 14 letni, wkurwiający brat.
- Co miałeś robić ? Miałeś przy mnie nie klnąc Gerry. Bo kurwa zaczynam się uczyć brzydkich słów.
Gerard tylko pokręcił głową widząc zaciekły uśmiech Mikey'ego. Wziął wodę i skierował się do pokoju.
- No dobra już, przepraszam. Dlaczego wróciłeś przed końcem lekcji ?
- Muszę na to odpowiadać ? Nie....- odpowiedział sam na swoje pytanie teatralnym piskiem.
CZYTASZ
We're Shooting Teenagers [ FRERARD ] [zakończone]
FanfictionGerard nie lubi ludzi. Nie lubi niczego. Właściwe on nawet nie żyje, on tylko jest. Cholerna wymuszona egzystencja.... Ale czy da się przeżyć... a raczej istnieć bez jakichkolwiek niespodzianek ? Iero na nowo nauczy go co znaczy "żyć".