Jestem wykończony.
Jest sobota. 7 marca. 14:23.
A ja dopiero wróciłem do domu. Oczy mi się kleją, jestem od 7 na nogach oraz po trzech dwugodzinnych treningach.
Świetnie.
Wchodzę do sypialni i od razu rzucam się na łóżko.
Bo kto mi zabroni, nie?
O 16:30 muszę być na jakiejś sali bo klub zdecydował się zrobić Dzień Kobiet. Seniorzy przyjdą z żonami i dziećmi, władze wraz ze sponsorami zapewne też, a my juniorzy? Obstawiam, że tylko ja przyjdę bez nikogo. Nie żeby mi to przeszkadzało.
Wyciągam telefon z kieszeni i odbieram połączenie. Numer nieznany.
- Pan Cook?
- Przy telefonie. – przewracam się na plecy i zasłaniam ręką twarz.
- Chciałem tylko potwierdzić czy Pan dzisiaj przyjdzie. – co proszę?
- A z kim mam przyjemność rozmawiać?
- Jestem tatą Evy...- kurwa.
- Nie dam rady dzisiaj przyjść. – siadam – Proszę przeprosić ode mnie Evę.
- Oczywiście. – wypowiada to tak, jakby wiedział, że tak zrobię – Do widzenia.
Połączenie zakończone.
- Idiota.
Rzucam telefon na drugi koniec łóżka. Nie mija minuta a on znowu dzwoni. Jęczę. Czego oni ode mnie chcą? Odbieram bez sprawdzenia numeru.
- Słucham. – mówię szorstko.
- Nathan? – powiedział jakiś damski głos. Kojarzę go.
- A Pani to...?
- Malia. – gwałtownie wstaję i podchodzę do okna.
- Malia? Coś się stało? – jedną ręką otwieram okno.
- Nie...- urywa – tak...- wzdycham – Czy... czy to prawda, że jesteś teraz w Anglii?
- Tak jestem, Malia mów do cholery co się stało...- zamykam oczy i opieram się o parapet.
- Mógłbyś... mógłbyś po mnie przyjechać? – zamykam okno.
- A gdzie jesteś? – chowam portfel, klucze do auta i zamykam mieszkanie.
- Beldier...- wypuszczam powietrze z ulgą.
- W którym miejscu? Koło czego stoisz Malia? – otwieram samochód, wchodzę do niego. Po dwóch minutach włączam się do ruchu.
- Koło Galerii Sztuki.
- Nie ruszaj się stamtąd, dobrze? – zatrzymuję się na światłach.
- Dobrze.
Malia Aristow. Brunetka średniego wzrostu z niebieskimi oczami i ciemną karnacją w moim wieku. Nie ciężko będzie ją zauważyć.
Po 5 minutach parkuję samochód przed Galerią Sztuki. Wysiadam z niego i się rozglądam. Przebiegam wzrokiem po wszystkich, aż nagle nasze spojrzenia się krzyżują. Dosyć szybko pokonuję dystans między nami i staję przed nią. Cały czas patrząc jej prosto w oczy.
- Nathan... - szepcze, a z jej oczu zaczynają lecieć łzy. Przyciągam brunetkę do siebie i zamykam w szczelnym uścisku. Malia zaciska pięści na mojej bluzie.
CZYTASZ
I Fight for You
Teen FictionUsiadłem na ławce przed stadionem i odpaliłem papierosa. Miałem istny mętlik w głowie. Po około czterech minutach pod stadion podjechał czarny Range Rover. Nie powiem, ładne autko. Wysiadły z niego dwie osoby. Zacząłem im się uważnie przyglądać. Dzi...