Rozdział 6

159 10 1
                                    

       

Jestem wykończony.

Jest sobota. 7 marca. 14:23.

A ja dopiero wróciłem do domu. Oczy mi się kleją, jestem od 7 na nogach oraz po trzech dwugodzinnych treningach.

Świetnie.

Wchodzę do sypialni i od razu rzucam się na łóżko.

Bo kto mi zabroni, nie?

O 16:30 muszę być na jakiejś sali bo klub zdecydował się zrobić Dzień Kobiet. Seniorzy przyjdą z żonami i dziećmi, władze wraz ze sponsorami zapewne też, a my juniorzy? Obstawiam, że tylko ja przyjdę bez nikogo. Nie żeby mi to przeszkadzało.

Wyciągam telefon z kieszeni i odbieram połączenie. Numer nieznany.

- Pan Cook?

- Przy telefonie. – przewracam się na plecy i zasłaniam ręką twarz.

- Chciałem tylko potwierdzić czy Pan dzisiaj przyjdzie. – co proszę?

- A z kim mam przyjemność rozmawiać?

- Jestem tatą Evy...- kurwa.

- Nie dam rady dzisiaj przyjść. – siadam – Proszę przeprosić ode mnie Evę.

- Oczywiście. – wypowiada to tak, jakby wiedział, że tak zrobię – Do widzenia.

Połączenie zakończone.

- Idiota.

Rzucam telefon na drugi koniec łóżka. Nie mija minuta a on znowu dzwoni. Jęczę. Czego oni ode mnie chcą? Odbieram bez sprawdzenia numeru.

- Słucham. – mówię szorstko.

- Nathan? – powiedział jakiś damski głos. Kojarzę go.

- A Pani to...?

- Malia. – gwałtownie wstaję i podchodzę do okna.

- Malia? Coś się stało? – jedną ręką otwieram okno.

- Nie...- urywa – tak...- wzdycham – Czy... czy to prawda, że jesteś teraz w Anglii?

- Tak jestem, Malia mów do cholery co się stało...- zamykam oczy i opieram się o parapet.

- Mógłbyś... mógłbyś po mnie przyjechać? – zamykam okno.

- A gdzie jesteś? – chowam portfel, klucze do auta i zamykam mieszkanie.

- Beldier...- wypuszczam powietrze z ulgą.

- W którym miejscu? Koło czego stoisz Malia? – otwieram samochód, wchodzę do niego. Po dwóch minutach włączam się do ruchu.

- Koło Galerii Sztuki.

- Nie ruszaj się stamtąd, dobrze? – zatrzymuję się na światłach.

- Dobrze.

Malia Aristow. Brunetka średniego wzrostu z niebieskimi oczami i ciemną karnacją w moim wieku. Nie ciężko będzie ją zauważyć.

Po 5 minutach parkuję samochód przed Galerią Sztuki. Wysiadam z niego i się rozglądam. Przebiegam wzrokiem po wszystkich, aż nagle nasze spojrzenia się krzyżują. Dosyć szybko pokonuję dystans między nami i staję przed nią. Cały czas patrząc jej prosto w oczy.

- Nathan... - szepcze, a z jej oczu zaczynają lecieć łzy. Przyciągam brunetkę do siebie i zamykam w szczelnym uścisku. Malia zaciska pięści na mojej bluzie.

I Fight for YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz