Przekręciłem zamek w drzwiach i wszedłem do swojego mieszkania.
Byłem w cholerę zmęczony po dwóch dzisiejszych treningach. W nocy mało co spałem.
Zamknąłem drzwi i obróciłem się.
Stanąłem twarzą w twarz z Malią.
Nie rozmawiałem z nią od soboty.
Mamy czwartek.
Dzwoniłem kilka razy, ponieważ nie wracała do domu.
Stanąłem jak wryty.
Ubrana była w krótkie jeansowe spodenki oraz czarną koszulkę na ramiączkach. Koło niej stała duża, różowa walizka.
Próbowała mnie minąć. Zastawiłem jej drogę.
- Daj mi przejść. – warknęła dalej na mnie nie patrząc.
Oparłem się o drzwi.
- Co ty robisz?
- Wyprowadzam się, nie widać? – zmrużyła oczy – Przesuń się.
Westchnąłem i założyłem ramiona.
- Nie zostaniesz nawet jak ci powiem, że chcę żebyś została, prawda?
- Prawda. – ucięła krótko.
- To chociaż mi powiedz gdzie.
Spojrzała mi w oczy.
- Do rodziców.
Skinąłem głową i odsunąłem się.
Wyszła bez pożegnania. Od razu przeszedłem do łazienki i stanąłem przed lustrem opierając się o umywalkę.
Kurwa.
Wiedziałem, że tak się stanie. Wiedziałem, że nic nie będzie. Będzie tylko nienawiść. I tak się stało.
***
- Naprawdę radzę zacząć ci je nosić... - okulista podał mi jakąś ulotkę.
- Jasne. – mruknąłem pod nosem i wstałem – Do widzenia.
Po trzech godzinach wyszedłem z kliniki. Mieliśmy dzisiaj badania klubowe. Wszystko byłoby okay gdyby nie to, że moja wada wzroku się powiększyła.
Wsiadłem do samochodu, odpaliłem go i włączyłem się do ruchu. Piętnasta.
Spóźnię się.
Jeszcze oczy zaczęły mnie piec od tych durnych kropli.
Świetnie.
Pod szkołę udało mi się dotrzeć w dwadzieścia minut.
Florence siedziała na rurce obok bramy i patrzyła na coś w telefonie. Była smutna. Obok niej stała grupka dziewczyn i chłopców, w tym Allison i Zed. Śmiali się z niej, a ona nawet nie reagowała. Jedna z dziewczyn w grupie miała koszulkę klubową. No to będzie śmiesznie.
Zgasiłem silnik i wyciągnąłem telefon.
Napisałem szybko sms'a.
Do: Florence Lewis
'Zaufaj mi i nie sprzeciwiaj się'
Zmarszczyła brwi, a ja w tym samym momencie wysiadłem z samochodu. Blondyn z grupki na mnie spojrzał. Zdziwił się, było to widać. Wskazał na mnie palcem i zaczął iść w moją stronę z dwoma innym chłopakami.
- Możemy zdjęcie? – zapytał blondyn.
Zmrużyłem oczy. Już ich nie lubię.
- Jeśli musicie. – przewróciłem oczami.
CZYTASZ
I Fight for You
Ficção AdolescenteUsiadłem na ławce przed stadionem i odpaliłem papierosa. Miałem istny mętlik w głowie. Po około czterech minutach pod stadion podjechał czarny Range Rover. Nie powiem, ładne autko. Wysiadły z niego dwie osoby. Zacząłem im się uważnie przyglądać. Dzi...