Rozdział 18

130 6 7
                                    


Ostatni raz poprawiłem muszkę i zapukałem.

Stałem przed domem Florence ubrany w garnitur oraz z czarną różą w ręce.

Drzwi otworzyła mi jej mama, która uśmiechnęła się szeroko.

Nie była świadoma tego, co się wczoraj wydarzyło.

- Dzień dobry.

- Dzień dobry, Nathan. – otworzyła szerzej drzwi – Wejdź.

Wszedłem do środka.

Byłem cholernie zestresowany. Rano wyszedłem zanim Lewis się obudziła.

Stałem naprzeciwko schodów. Z góry dobiegała głośna, rockowa muzyka.

Uśmiechnąłem się pod nosem.

Skoro puściła muzykę to znaczy, że już jest lepiej.

- Będzie miała pani coś przeciwko, jeżeli odwiozę Florence jutro? – zapytałem.

Przechyliła głowę dokładnie w ten sam sposób co jej córka.

Nie sądziłem nawet, że się zgodzi.

- Jeżeli będziesz ją odpowiednio pilnował to myślę, że nie. – powiedziała poważnie.

Okay, tego się nie spodziewałem.

- Dziękuję. – uśmiechnąłem się słabo.

Mama brunetki poszła na górę z zamiarem pospieszenia córki. Po chwili zeszła i powiedziała, że zaraz zejdzie.

Chodziłem w kółko przekładając różę z ręki do ręki. Jej mama pewnie nie wie, że jesteśmy razem, więc jak mam się z nią przywitać? Przytulić? Pocałować w policzek?

Przejechałem ręką po włosach.

Tym razem użyłem trochę żelu.

Muzyka ucichła. Stukot obcasów rozprzestrzeniał się po całym domu. Stanąłem w miejscu i powoli uniosłem głowę. Skrzyżowaliśmy z Florence spojrzenia.

Wow.

Stała na szczycie schodów jak królewna. Mroczna królewna.

Skanowała mnie wzrokiem tak samo jak ja ją.

Założyła czarną sukienkę. Na jej górze była koronka, a na dole się rozchodziła. Sięgała połowy uda jak nie mniej, a dzięki temu mogłem podziwiać jej niesamowicie zgrabne nogi. Do tego założyła wysokie czarne szpilki i wzięła małą, czarną kopertówkę.

Wróciłem wzrokiem do jej twarzy.

Włosy miała pokręcone jak mulatki. Ciemne cienie zdobiły jej powieki, a jej usta?

O mój Boże, chyba mi stanął.

Były czerwone.

Przygryzłem dolną wargę i patrzyłem jak powoli schodzi.

Była piękna w każdym wydaniu.

A teraz jeszcze mogłem oficjalnie nazywać ją swoją dziewczyną.

Podszedłem bliżej.

- Dzień dobry, mała. – wręczyłem jej różę.

- Dzień dobry. – uśmiechnęła się szeroko i pocałowała mnie w policzek – Dziękuję.

Nagle pojawiła się jej mama.

Z aparatem w ręce.

- Ustawcie się. – powiedziała z wielkim entuzjazmem.

I Fight for YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz