- Długo już tak śpi? – usłyszałem czyjś śmiech.
- Można tak powiedzieć. – odpowiedziała Florence.
Otworzyłem oczy i podniosłem się.
Brunetka siedziała szeroko uśmiechnięta na łóżku, a na około stało kilku lekarzy, parę pielęgniarek oraz czterech studentów.
Kurwa.
- Dzień dobry. – odkaszlnąłem.
Lekarz, którego wczoraj zagadałem zaśmiał się.
- Już prawie południe. – puścił do mnie oczko i wszyscy się ulotnili. Wszyscy oprócz niego – Tak jak mówiłem. – zwrócił się do dziewczyny – Postaram się usiąść pod wieczór i napisać ci ten wypis.
- Dziękuję panie profesorze. – wyszczerzyła się.
Skinął głową i wyszedł.
- Mogłaś mnie obudzić. – jęknąłem.
- Spałeś. – przechyliła głowę.
- Wiem. – zmrużyłem oczy – Byłem zmęczony... - podrapałem się po karku i syknąłem.
Bolał w chuj.
- Treningi?
- Tak.
- To nie powinieneś na nie iść? – wstałem i usiadłem na łóżku naprzeciwko niej.
- Nie.
Uśmiechnęła się szeroko.
- Podobasz mi się w takich włosach.
- Jakich? – zmarszczyłem brwi.
- Nie postawionych na żel. – przewróciłem oczami – Wyglądasz jak taki chłopiec.
- Tak? – cwaniacki uśmieszek wkradł się na moje usta – A z tym też wyglądam jak chłopiec? – podwinąłem prawy rękaw i spojrzałem jej w oczy.
Rozszerzyły się.
Złapała moją rękę i zaczęła jeździć opuszkami palców po tatuażach.
- Masz tatuaże. – zamrugała kilka razy.
- Jak widać. – uśmiechnąłem się.
Przez dłuższą chwilę uważnie się im przyglądała.
- Podobają mi się. – stwierdziła.
- Mam się czuć zazdrosny?
Nie odpowiedziała bo zadzwonił jej telefon.
- Hej... Tak, możesz po mnie przyjechać, a wieczorem odebrać wypis. Nie. Ty przyjedź... Pa. Kocham cię.
Wróciła szara rzeczywistość.
Wstałem i podszedłem do okna.
Las oraz lądowisko helikoptera.
Nie no, fajnie.
Florence do mnie podeszła i przytuliła mnie od tyłu.
Spiąłem się.
- Nathan? – zapytała cicho.
- Co się dzieje? – spojrzałem na nią przez ramię.
- Jeżeli chcesz i masz wolne popołudnie... Albo nie masz co robić... - ucięła – Nieważne.
Zaśmiałem się i odwróciłem się do niej przodem.
- Chcę.
Uniosła lewą brew.
CZYTASZ
I Fight for You
Teen FictionUsiadłem na ławce przed stadionem i odpaliłem papierosa. Miałem istny mętlik w głowie. Po około czterech minutach pod stadion podjechał czarny Range Rover. Nie powiem, ładne autko. Wysiadły z niego dwie osoby. Zacząłem im się uważnie przyglądać. Dzi...