Rozdział 46

83 5 3
                                    

Rzuciłem przemoczoną torbę na ziemię, po czym zadzwoniłem dzwonkiem do drzwi i odgarnąłem ręką włosy. Byłem cały mokry, gdyż przeszedłem około półtora kilometra w ścianie wody, przez co na około mnie zrobiła się dosyć sporych rozmiarów kałuża.

A zaznaczę tylko, że stałem pod zadaszeniem.

Zacząłem nerwowo chodzić w kółko, ponieważ kurwa nie wiedziałem od czego powinienem zacząć. Przecież jasno powiedziała Tai'owi, że nie chce mnie widzieć. Na dodatek jeszcze nie mogłem uspokoić oddechu. Serce waliło mi jak szalone, przez wydarzenia sprzed godziny.

Po upływie kilku albo kilkunastu minut, nie wiem, drzwi otworzyła mi brunetka. Miała na sobie za dużą, żółtą koszulkę z długim rękawem oraz krótkie spodenki, które ledwie co wystawały spod koszulki. Włosy zostawiła rozpuszczone .

Patrzyła na mnie z mordem w oczach.

- Co chcesz? – warknęła.

Założyła ramiona na piersi i oparła się o framugę drzwi.

Nie tego się spodziewałem.

- Oni... - odkaszlnąłem, gdyż nie poznałem własnego głosu – Oni wiedzą.

Pokręciłem głową.

Były dwie rzeczy, które były ostatnimi jakich w życiu pragnąłem, aby się kiedykolwiek wydarzyły.

Zranić Florence, oraz aby moja rodzina dowiedziała się co zrobiłem.

Oby dwie się wydarzyły.

- No i co z tego? – prychnęła – Nie obchodzi mnie to.

- Malia... - powiedziałem błagalnym tonem.

- Nie! – krzyknęła – Spierdalaj!

I trzasnęła mi drzwiami tuż przed nosem.

Patrzyłem jeszcze chwilę na drewno mrugając szybko. Myślałem, że jej przeszło. Przełknąłem gulę w gardle i cofnąłem się na stopień, na którym usiadłem, więc lał na mnie deszcz.

Myślałem, że mi pomoże... Że będę miał gdzie zostać...

Jak bardzo się myliłem.

Przejechałem rękami po włosach, po czym ukryłem twarz w dłoniach. Najwyżej wrócę najbliższym lotem do Anglii, nie wiem.

Jak już się coś psuje, to cała reszta wali się zaraz później. Dlaczego? Cóż... bardzo chciałbym wiedzieć.

- Wilka dostaniesz. – westchnęła.

Oparła głowę na moim ramieniu.

Nawet nie zauważyłem kiedy wyszła z domu, a co dopiero kiedy usiadła obok mnie.

- No i co z tego? – odgarnąłem mokre włosy i spojrzałem na nią – Ty też. Wracaj do domu bo będziesz chora.

Przebrała się. Założyła legginsy oraz kurtkę.

- Ty też będziesz. – wstała – Rusz dupę. – pociągnęła mnie za ramię.

Wykonałem jej polecenie bez żadnego oporu.

- Malia... - przerwała mi.

- Zamknij się. – syknęła – I tak cię nienawidzę. – uderzyła mnie w bark i wepchnęła mnie do domu.

***

- Naprawdę nie chcę tam wracać. – westchnąłem i spojrzałem na telefon, który cały czas zawzięcie dzwonił.

I Fight for YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz