Rozdział 27

126 8 2
                                    

- Nathaniel Nicolai Cook! – krzyknęła moja mama stając w drzwiach.

Czyli musiałem coś przeskrobać skoro użyła mojego pełnego imienia, dodała do tego drugie i skończyła na nazwisku.

Zapowiada się świetnie.

- Cześć mamo. – podszedłem do niej z zamiarem przywitania się.

Lecz ona tylko zdzieliła mnie otwartą dłonią w tył głowy, po czym wepchnęła mnie do przedpokoju, w którym czekała już na mnie jedna z moich sióstr.

Natasha stała naprzeciwko mnie z założonymi rękami i patrzyła na mnie wrogo.

Zajebiście.

Po chwili brutalnie zostałem wepchnięty do kuchni i równie brutalnie posadzony na krześle.

- Kiedy zamierzałeś nam powiedzieć? – zaczęła ostro moja młodsza siostra.

Usiadły obok siebie po drugiej stronie stołu. Czułem się jak na jakimś przesłuchaniu.

Zmarszczyłem brwi z konsternacji.

Miałem nadzieję, że gdy przyjadę to miło spędzimy wieczór.

Taki chuj.

- O czym?

Spojrzały na siebie i pokręciły głowami.

Natasha wyciągnęła z kieszeni telefon, szybko coś w nim wpisała, a następnie mi go podała.

Przewróciłem oczami, po czym spojrzałem na nie z litością.

Czyli o to im chodziło.

- O tym, że kogoś masz. – odpowiedziała moja mama.

- Naprawdę? – zaśmiałem się – Was też to tak bardzo obchodzi?

Na zdjęciu byłem ja z Florence. W sumie to było kilkadziesiąt tych zdjęć. Większość się powtarzała. Niektóre były z zawodów, jedno było z zakończenia roku, były też te przeze mnie udostępnione... Koniec końców, dużo ich było.

- Jesteś jednym z najbardziej rozpoznawalnych nastolatków na świecie! – pisnęła moja siostra – Cała kula ziemska o tym wie, chwalisz się tym w Internecie, a nam nie powiedziałeś? – zmrużyła na mnie oczy.

Wstałem od stołu.

Ja rozumiem, że są moją rodziną, ale nie popadajmy w paranoję.

- Przesadzasz. – pokręciłem głową – Tym bardziej, że ja nie wiem czy to będzie coś poważnego. – wzruszyłem ramionami.

Taka była prawda. Chciałbym, żeby ten związek był poważny, lecz czy tak się stanie? Nie wiem.

Natasha również wstała i podeszła do mnie z wymierzonym w moją klatkę piersiową palcem wskazującym.

Moja mama tylko się wszystkiemu przyglądała.

- Żartujesz sobie? – warknęła.

Nie zdążyłem jej odpowiedzieć, ponieważ moja rodzicielka się wtrąciła.

- Kochanie, wyjdź. – powiedziała spokojnie.

Moja młodsza kopia w momencie odwróciła się do niej przodem.

- Ale...

- Muszę porozmawiać z twoim bratem. – spojrzała na mnie wymownie.

A ja z trudem przełknąłem gulę w gardle.

Natasha tupnęła nogą, po czym wyszła z kuchni trzaskając przy tym drzwiami.

Oparłem się o blat.

I Fight for YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz