Rozdział 8

157 8 10
                                    

Przez kolejne 30 minut dziewczyna opowiadała mi o tym co się wydarzyło. W skrócie, nie radzę temu chłopakowi stanąć mi w jakikolwiek sposób na drodze.

Flo leżała obecnie przy moim boku, a ja zdrową ręką jeździłem po jej plecach.

Drzwi do sali gwałtownie się otworzyły. Stanął w nich Matt, z trzema pełnymi siatkami jedzenia. Na głowie miał różową czapkę, z której wystawały czułki. Szczerzył się jak głupi do sera.

- Wróciłem pięknisiu! Wiem, że tęskniłeś, ale kolejki były... - urwał gdy zobaczył Florence. Zrzucił czapkę, a jego twarz stała się czerwona. Brunetka odwróciła się w jego stronę i delikatnie się uśmiechnęła.

A ja?

Ja parsknąłem śmiechem, na co obydwoje spojrzeli na mnie z mordem w oczach.

- Hej Matt. - pomachała do niego. Najwidoczniej humor zaczął jej wracać.

Usiadła i oparła się o ramę łóżka szpitalnego, znajdującego się po mojej lewej stronie. Na jej twarzy nie było widać śladów po wcześniejszych łzach.

- Hej Flo. - chłopak podrapał się po karku i podszedł do nas.

Przesunąłem się i usiadłem. Bez problemu we trójkę zmieściliśmy się na tym niewygodnym łóżku.

Florence siedziała między nami.

Matt zaczął wyciągać jedzenie z reklamówek.

Chipsy, żelki, batoniki, ciastka, przeróżne napoje gazowane i woda.

Zdrowo.

Wstał i po chwili wrócił z laptopem.

- To na co macie ochotę? – uśmiechnął się, a jego wcześniejsze zawstydzenie ustąpiło rozbawieniu.

- Właściwie to... - Flo spojrzała na mnie na chwilę, po czym odwróciła się do mojego przyjaciela – Powinnam się już zbierać.

No tak, jutro poniedziałek, a co za tym idzie?

Szkoła.

- Namów rodziców, żebyś została. – Matt szturchnął ją ramieniem – Nie zgwałcimy Cię. – urwał i uśmiechnął się do mnie – Przynajmniej ja. – uniósł ręce na wysokości swojej klatki piersiowej.

Jęknąłem i uderzyłem się otwartą dłonią w czoło, po czym zawyłem z bólu.

Jebane szwy.

- Idiota. – zaśmiał się Scott – Wracając. – ponownie spojrzał na Flo – Zadzwoń. Obiecuję... - położył lewą dłoń na sercu – Że będę Cię przed nim chronił.

- Nie wiem... - zaczęła cicho – Pewnie chcecie odpocząć i... - przerwałem jej.

- Zostań. – patrzyłem jej w oczy – Będzie fajnie... - uśmiechnąłem się delikatnie.

- Mam jutro szko... - ponownie wszedłem jej w słowo.

- Odwiozę Cię jutro do domu, Twoi rodzice nie muszą się o nic martwić. – zerknęła na mój gips i uniosła lewą brew – Dam radę.

- Ugh... - zamknęła oczy – Jak będę miała szlaban to wy mnie tłumaczycie. – wstała i wyszła na korytarz.

Matt spojrzał na mnie wymownie.

Udałem, że nie wiem o co chodzi i patrzyłem przez okno.

- Mów. – powiedział po chwili.

- Co mam Ci powiedzieć?

I Fight for YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz