Stała przemoczona z przewieszoną przez ramię torbą. Była roztrzęsiona. W jej oczach igrał strach, ból i zranienie. Z jej włosów, czarnej bluzy oraz jeansów kapała woda. Kurczowo trzymała pasek torby i patrzyła mi ze zmieszaniem prosto w oczy. Była na granicy płaczu.
A ja stałem jak idiota i tylko na nią patrzyłem.
Była ostatnią osobą, której się spodziewałem. Prawdopodobnie dlatego, że nie wiedziała gdzie mieszkam. Teraz już wie, i nie mam zielonego pojęcia od kogo.
Czułem na sobie wzrok Mii.
Zrobiłem krok w stronę brunetki i powoli rozłożyłem ramiona. Dziewczyna rzuciła torbę na ziemię i mocno objęła mnie rękami w talii. Przytulała się do mojej obnażonej klatki piersiowej przez co mogłem lepiej ją poczuć. Głowę schowała w zagłębieniu mojej szyi.
- Tak strasznie przepraszam... - pociągnęła nosem.
Objąłem ją jeszcze mocniej i przyłożyłem policzek do jej skroni.
- To ja wyszedłem... – westchnąłem.
To ja powinienem ją przepraszać. Tylko, że stchórzyłem. Nie wiedziałem jak mam to zrobić. Nie miałem na tyle odwagi, żeby do niej pojechać. Ona miała.
- Przeze mnie. – powiedziała najbardziej smutnym głosem jaki w życiu słyszałem.
Odchyliła głowę i spojrzała na mnie ze łzami w oczach.
Odwróciłem wzrok i spojrzałem na Mię. Nie mogłem patrzeć na Florence. Nie jak była w takim stanie. A to wszystko była moja wina.
Montez była zdziwiona i nie kryła się z tym. Buzię oraz oczy miała szeroko otwarte.
- Nie wyszedłem przez ciebie. – pokręciłem głową.
Kłamałem.
Spojrzała w lewo. Dokładnie w miejsce, w którym stała dziewczyna mojego przyjaciela.
- Ja... - ponownie spojrzała na mnie – Przepraszam, że przyszłam. – wbiła wzrok w podłogę – Już... już wychodzę. – jąkała się.
Powoli zaczęła się cofać. Otworzyłem szeroko oczy z niedowierzenia. Posłałem Mii wymowne spojrzenie, a ona poszła do Tai'a.
Złapałem Florence za rękę i przyciągnąłem ją z powrotem do siebie. Nie wyjdzie, nie ma takiej opcji. Przyszła do mnie z jakiegoś konkretnego powodu.
- Nigdzie nie idziesz. – powiedziałem stanowczo.
Od kilku godzin lało. Cały czas była ściana deszczu.
Tym bardziej, że cała się trzęsła.
- Nathan... - powiedziała błagalnie – Pozwól mi wyjść, proszę. – szepnęła i spróbowała wyrwać rękę.
- Zostajesz. – ruszyłem w stronę łazienki ciągnąc ją za sobą.
Zamknąłem drzwi na klucz.
- Dalej jesteś na mnie zły, prawda? – spojrzała na mnie z dołu przez różnicę wzrostu.
Oparłem się o zimne kafelki, odchyliłem głowę i zamknąłem oczy.
Nie byłem na nią zły, nawet przez chwilę. Jedynie bolało mnie to, że nic mi nie powiedziała. Jednakże przyszła do mnie, nie do Matta.
- Nie jestem na ciebie zły, mała. – otworzyłem oczy i spojrzałem na nią.
Stała jakiś metr przede mną z przygryzioną dolną wargą.
CZYTASZ
I Fight for You
Teen FictionUsiadłem na ławce przed stadionem i odpaliłem papierosa. Miałem istny mętlik w głowie. Po około czterech minutach pod stadion podjechał czarny Range Rover. Nie powiem, ładne autko. Wysiadły z niego dwie osoby. Zacząłem im się uważnie przyglądać. Dzi...