- Jesteś pewny, że dasz radę? – przyłożyła mi rękę do czoła – Jesteś strasznie blady.
Od rana Mia faszerowała mnie jakimiś lekami, ponieważ obudziłem się z gorączką. A jeżeli u mnie już było widać, że jestem blady, to naprawdę musiało być źle. Mam za ciemną karnację, żeby było widać takie pierdoły.
- Nic mi nie jest. – przeczesałem ręką włosy.
Przyszła do mojego boksu, bo Tai miał właśnie próbę toru.
- Usiądź.
Wykonałem jej polecenie. Nie do końca byłem świadomy co się wokół mnie dzieje. Położyła na moim czole oraz karku lodowaty okład.
- Zostaniecie jeszcze? – wymamrotałem pod nosem.
Nie chciałem zostać sam. Nie wiem co bym wtedy ze sobą zrobił.
- Myślę, że tak. – uśmiechnęła się do mnie pocieszająco.
Zamknąłem oczy i odchyliłem głowę.
Już dawno nie czułem się tak źle.
- Nathan? – powiedział jakiś męski głos – Możemy cię prosić na wywiad?
Posłałem Mii błagalne spojrzenie.
- Niestety, panowie. Dzisiaj nie macie co na niego liczyć. – wzruszyła ramionami.
Ja nie miałem nawet siły mówić.
Entuzjazm zniknął z twarzy reportera. Odszedł bez słowa.
- Dziękuję. – powiedziałem słabo.
Na dodatek jeszcze traciłem głos, świetnie.
- Nie masz za co. – puściła do mnie oczko, po czym na chwilę skupiła uwagę na jakimś obiekcie za mną – Florence przyszła.
Momentalnie spuściłem wzrok.
Jeszcze tego brakowało.
- Jest sama? – zapytałem.
W sumie nie wiem po co, bo i tak nie zamierzałem z nią rozmawiać.
- Tak.
Wstałem i przytuliłem Montez.
Miałem tak chujowy dzień, tak bardzo nie chciało mi się żyć. Jak zwykle musiałem wszystko spieprzyć. Znowu w głowie miałem słowa ojca, który mówił, że jestem nikim, że jestem beznadziejny.
Nie potrafiłem sobie z tym poradzić.
- Co się ze mną dzieje, Mia? – szepnąłem.
Objąłem ją rękami w talii, a ona zarzuciła mi ręce za kark i pogłaskała mnie po włosach. Zamknąłem oczy po raz kolejny dzisiejszego dnia.
Ponownie stawałem się tym Nathanem z przed trzech, czterech lat. Nie potrafiłem w siebie uwierzyć. Miałem zniszczoną psychikę i to w tej chwili najbardziej mi przeszkadzało. Przez to nie wierzyłem, że mogę być dobry dla Florence, że mogę znaczyć dla niej coś więcej.
- Zakochałeś się, Nat. – również szepnęła – A teraz cię to niszczy, ponieważ popełniłeś wczoraj wielki błąd.
Miała rację, ale ja po prostu spanikowałem. Nie chciałem, żeby Lewis dowiedziała się o mojej przeszłości, tej złej przeszłości.
- Chciałem dobrze. – przygryzłem dolną wargę.
Naprawdę. Wiedziałem, że cierpiałaby gdyby się dowiedziała.
CZYTASZ
I Fight for You
Teen FictionUsiadłem na ławce przed stadionem i odpaliłem papierosa. Miałem istny mętlik w głowie. Po około czterech minutach pod stadion podjechał czarny Range Rover. Nie powiem, ładne autko. Wysiadły z niego dwie osoby. Zacząłem im się uważnie przyglądać. Dzi...