Rozdział 23

138 7 0
                                    

- Jesteś pewny, że dasz radę? – przyłożyła mi rękę do czoła – Jesteś strasznie blady.

Od rana Mia faszerowała mnie jakimiś lekami, ponieważ obudziłem się z gorączką. A jeżeli u mnie już było widać, że jestem blady, to naprawdę musiało być źle. Mam za ciemną karnację, żeby było widać takie pierdoły.

- Nic mi nie jest. – przeczesałem ręką włosy.

Przyszła do mojego boksu, bo Tai miał właśnie próbę toru.

- Usiądź.

Wykonałem jej polecenie. Nie do końca byłem świadomy co się wokół mnie dzieje. Położyła na moim czole oraz karku lodowaty okład.

- Zostaniecie jeszcze? – wymamrotałem pod nosem.

Nie chciałem zostać sam. Nie wiem co bym wtedy ze sobą zrobił.

- Myślę, że tak. – uśmiechnęła się do mnie pocieszająco.

Zamknąłem oczy i odchyliłem głowę.

Już dawno nie czułem się tak źle.

- Nathan? – powiedział jakiś męski głos – Możemy cię prosić na wywiad?

Posłałem Mii błagalne spojrzenie.

- Niestety, panowie. Dzisiaj nie macie co na niego liczyć. – wzruszyła ramionami.

Ja nie miałem nawet siły mówić.

Entuzjazm zniknął z twarzy reportera. Odszedł bez słowa.

- Dziękuję. – powiedziałem słabo.

Na dodatek jeszcze traciłem głos, świetnie.

- Nie masz za co. – puściła do mnie oczko, po czym na chwilę skupiła uwagę na jakimś obiekcie za mną – Florence przyszła.

Momentalnie spuściłem wzrok.

Jeszcze tego brakowało.

- Jest sama? – zapytałem.

W sumie nie wiem po co, bo i tak nie zamierzałem z nią rozmawiać.

- Tak.

Wstałem i przytuliłem Montez.

Miałem tak chujowy dzień, tak bardzo nie chciało mi się żyć. Jak zwykle musiałem wszystko spieprzyć. Znowu w głowie miałem słowa ojca, który mówił, że jestem nikim, że jestem beznadziejny.

Nie potrafiłem sobie z tym poradzić.

- Co się ze mną dzieje, Mia? – szepnąłem.

Objąłem ją rękami w talii, a ona zarzuciła mi ręce za kark i pogłaskała mnie po włosach. Zamknąłem oczy po raz kolejny dzisiejszego dnia.

Ponownie stawałem się tym Nathanem z przed trzech, czterech lat. Nie potrafiłem w siebie uwierzyć. Miałem zniszczoną psychikę i to w tej chwili najbardziej mi przeszkadzało. Przez to nie wierzyłem, że mogę być dobry dla Florence, że mogę znaczyć dla niej coś więcej.

- Zakochałeś się, Nat. – również szepnęła – A teraz cię to niszczy, ponieważ popełniłeś wczoraj wielki błąd.

Miała rację, ale ja po prostu spanikowałem. Nie chciałem, żeby Lewis dowiedziała się o mojej przeszłości, tej złej przeszłości.

- Chciałem dobrze. – przygryzłem dolną wargę.

Naprawdę. Wiedziałem, że cierpiałaby gdyby się dowiedziała.

I Fight for YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz