Rozdział 32

81 8 0
                                    

- Wypoczynek ewidentnie ci służy. - poklepał mnie po ramieniu Mark.

Rzadko kiedy chwalił kogoś. Był kapitanem, który nie chwalił wyborczo, jeżeli już to całą drużynę, nigdy osobiście.

Dlatego poczułem się wyjątkowy.

- Najwidoczniej. - wzruszyłem ramionami - A ty jak spędziłeś urlop?

Na jego twarz od razu wkradł się szeroki uśmiech.

- Pracowicie. - oparł się o siatkę - Słuchaj... - przybrał poważny wyraz twarzy i wyciągnął z kieszeni spodni kopertę - Reszcie już dałem, ciebie nie było. - podał mi ją - Miałem poczekać do niedzieli, żeby dać ci to razem z Ashley, lecz stwierdziłem, że wtedy będzie już w ogóle za późno. - włożył ręce do kieszeni - Teraz i tak już jest ostatni dzwonek.

Spojrzałem na niego ze zmrużonymi oczami. Nie miałem zielonego pojęcia o co mogło chodzić.

Wskazał głową na przedmiot, który trzymałem.

Otworzyłem białą kopertę ostrożnie, żeby nie uszkodzić niczego co było w środku, po czym wyciągnąłem z środka zaproszenie na pieprzony ślub, który miał odbyć się za miesiąc.

Ja pierdole.

W czas.

Zostałem zaproszony wraz z osobą towarzyszącą.

O, czyli nie jestem już traktowany jak dziecko?

- Gratulację. - podałem mu rękę, którą uścisnął.

- Mamy nadzieję, że raczysz się zjawić. - uśmiechnął się - Uprzedź nas. Najlepiej też powiedz nam jak nazywa się twoja osoba towarzysząca. - puścił mi oczko - Chociaż i tak chyba już wiem kto to.

Przewróciłem oczami.

- Jasne. - przychnąłem.

- Spadam. - poczochrał mnie po włosach i ze śmiechem ruszył w stronę wyjścia.

- Zapamiętam to sobie. - mruknąłem pod nosem.

Jakieś pół godziny temu skończyłem trening, a od pięciu minut powinienem być w drodzę na następny.

Powoli ruszyłem w stronę swojego samochodu. Całą noc nie spałem tylko rozmawiałem z Florence. Nie przeszkadzałoby mi to, gdyby nie fakt, że o ósmej zaczynałem pracować.

A ona mogła dzisiaj przespać cały dzień.

Wsiadłem do auta i pierwsze co zrobiłem to wziąłem do ręki telefon. Przejżałem wszystkie powiadomieni i szczególną uwagę skierowałem na jedno. Snapchat od Lewis. Otworzyłem go.

I zamarłem.

Zdjęcie zniknęło po trzech sekundach. Odtworzyłem je i szybko zrobiłem zrzut ekranu. Następnie wszedłem w galerię i przyjżałem się mu lepiej.

Na zdjęciu było widoczne kilka fotografii leżących tuż obok koperty na łóżku. Na każdym zdjęciu byłem ja z różnymi dziewczynami.

A moja dziewczyna podpisała to dwoma słowami.

To koniec.

Byłem wkurwiony.

Uderzyłem zaciśniętą pięścią w kierownicę, po czym ruszyłem z piskiem opon.

***

- Tylko na tylę cię stać, Cook?! - krzyknął i podszedł bliżej - Albo weźmiesz się w garść, albo przywalę ci mocniej! - popchnął mnie.

Splunąłem krwią na podłogę.

Nie mogłem się dzisiaj zupełnie skupić.

Ciekawe dlaczego?

I Fight for YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz