Minął rok odkąd przybyłam do Strefy.Nic się nie zmieniłam (oprócz tego,że moje cholerne włosy urosły i bardziej), nadal UWAGA CYTUJĘ ALBY'EGO ,, Nadal jesteś tą samą małą, rytującą, wredną i jakże wkurzającą Taylor'', która oszalała na punkcie pewnego Azjaty imieniem Minho. Oczywiście nie łażę za nim jak jakiś pies... Zbliżyłam się do Newta, oczywiście na na tyle do do tego dupka,ale jest mi jak starszy (za bardzo) troszczący się braciszek. Od kilku miesięcy jestem zastępcą zastępcy przywódcy, można powiedzieć, że jestem sekretarką.
Dziś jest Zgromadzenia Opiekunów, gdyż jakiś Njubi stwierdził,że wie gdzie jest wyjście z tego cholernego Labiryntu. Nie wierzę mu. Od prawie roku biegam z innymi Zwiadowcami (którzy biegają dwa lata), biegamy po kilka godzin dziennie, robimy mapy sprawdzamy każdą pikoloną szczelinę i nic nie znaleźliśmy.
Spytacie a co z Alex'em, Syriuszem i Remusem, których tak bardzo polubiłam?
Zacznijmy po kolei...
Alex powiesił się na lianach bluszczu,które zwisają z murów, kilka dni po Zgromadzeniu na którym zadecydowano, że zostanie Plastrem. Nie mam pojęcia dlaczego posuną się na taki krok. Nie chce tego wspominać, to jest dla mnie za mocny ból w serce, które mam...
Syriusz utopił się w stawie. Nie umieliśmy go powstrzymać, po prostu był jak robot. Nie zwracał na nikogo uwagi. Każdy Strefer (nawet Gally) strasznie przeżył jest tragiczną śmierć. Lecz jego zgon najbardziej przeżył Remus, mimo to,że żyje aż do dnia dzisiejszego, jest teraz inny. Zmienił się. Mało kiedy je posiłki, rzadko kiedy rozmawia z nami, nie ma ochoty na jakiekolwiek żarty, w pracy siedzi od rana do wieczora nie wychodząc z niej ani na sekunde. Wiele razy próbowałam z nim porozmawiać,ale odmawiał lub mnie ignorował więc odpuściłam sobie.
-Tayla!- usłyszałam za sobą głos blondyna
-Czego znowu?-odwróciłam głowę w jego stronę- Aż tak za mną tęsknicie?
-Nie, nie tęsknimy, ale za to nasz szefunio ogłosił Zgromadzenie, a ono niedługo się zaczyna.-mruknął od niechcenia i usiadł obok mnie na trawie przed bajorkiem.
Westchnęłam cicho i położyłam się. Spojrzałam w niebo. Było jak zawsze; szare, puste, bez żadnej choćby małej chmurki. Po raz drugi westchnęłam i spojrzałam się w tył chłopaka.
-Kiedy wróci Minho?- spytałam i spojrzałam na zegarek,który znajdował sie na lewym nadgarstku - Powinien być od... pół godziny.
-Zaraz będzie.-zapewnił mnie- Tayla, wróciłaś godzinę szybciej. Wiesz,że Minho wraca na ostatnią chwilę.
-Niby tak.-mruknęłam, podniosłam się do pozycji siedzącej, zerwałam kilka małych,lecz rozkwitniętych różyczek,które obok mnie rosły i zaczęłam pleść z nich wianek.
-Co robisz?- nastolatek nachylił się nade mną
-Nie widzisz?- mruknęłam
-Wredna jesteś.- odrzekł, a ja wystawiłam mu język i wróciłam do poprzedniej czynności. Po kilku minutach ciszy założyłam gotowy wianek na głowę brązowookiego. Miodowo włosy prawą dłonią sprawdził co mu położyłam, po czym zrobił dziwną pozę a ja parsknęłam śmiechem.
-Ale seksowny jesteś.- cmoknęłam w powietrzu
-Ja to wiem.- uśmiechnął się łobuzersko
-I ta zabójcza skromność.- razem zachichotaliśmy
-Koniec psot to będzie nasza tajemnica.- położył palec wskazujący na usta i mrugnął do mnie - Chodźmy, bo Alby nas zamorduje lub urządzi romantyczną nockę z Buldożercami.
![](https://img.wattpad.com/cover/97986172-288-k112693.jpg)
CZYTASZ
❝𝐳𝐧𝐚𝐣𝐝ź 𝐰𝐲𝐣ś𝐜𝐢𝐞 𝐚𝐥𝐛𝐨 𝐳𝐠𝐢ń❞ - tmr ((urwane, bez zakończenia))
FanfictionKSIĄŻKA BYŁA PISANA PRZEZE MNIE, GDY MIAŁAM OK.13/14 LAT, WIĘC TO JEST JEDEN WIELKI CRINGE, PRZEPRASZAM. Taylor po dziesięciu miesiącach ląduje w Labiryncie A. Niestety ma wspomnienia. Nie wszystkie, ale jednak... Pamięta momenty spędzane z Minho i...