Witaj w Piekle,suko Rachel!

1K 60 1
                                    

*Perspektywa Remensee*
Właśnie gotuje tym nie wdzięcznym orangutanom obiad. Soyna prosiła mnie abym zrobiła coś specjalnego więc robię zupę pomidorową i niech się nią udławią szuje jedne! Ja tu charuje jak...jak łoś! A one trochę popiegają po Labiryncie i za cztery godziny wracają!
Wściekła wrzucam go garnka kilka liści laurowych i mieszam. Biorę troszkę zupy na łyżke, po czym próbuje czy się nadaje na żarcie tym świniom. Jest ogay więc siadam na pobliskim krześle wycierając krople potu z czoła. Nagle w Strefie rozbrzmiewa głośnie pipczenie. Rzucam świerką w stronę lodówki i biegne do Pudła. Jestem wraz z Harriet przy windzie, a co chwile dobiegają do nas Streferki. Pudło się otwiera, a ja wskakuje do niego. Rozglądam się po pomieszczeniu i w kącie dostrzegam Dostarczoną. Lekko podchodzę do niej i wyciągam dłoń, lecz zamiast przyjęcia mojej pomocy czuję coś ostrego,a potem lepką ciecz. Z sykiem odskakuję od niej i przypatruje się mojej ręce. Laska rozcięła mi wewnętrzną stronę dłoni!
- Ty kurwiszonie, widzisz co zrobiłaś?! - wrzeszczę patrząc na nią - Ty suczo! Dzisiaj żarcia nie dostaniesz! O suchym ryju pójdziesz spać! Ty...
- Rem straczy!- słyszę podniesiony głos czarnoskórej,która odpycha mnie od dziewczyny - Uspokój się.- dodaje ciszej
- Ona mnie zaatakowała! Musi zostać wygnana!- mówię patrząc na wystraszoną kręconowłosą
- Nic takiego nie będzie.- oznajmiła przywódczyni - Działała pod wpływem emocji.
- A co z trzema zasadami?! Za atak na jedną z nas karą jest Wygnanie!- mówię przyciskając dłoń do bluzki
- Idź do Jeaine niech ci to opatrzy i wracaj do gotowania.- ciemnooka patrzy na mnie z zirytowaniem
- Wypchajcie się wszystkie.- szepczę pod nosem wspinając się po linie, wrzuconej przez jakąś blondynkę.
Biegne do Lecznicy cały czas przeklinając na ciemnoskórą. Gdy dochodze do budynku, wchodze do środka gdzie zastaję miziającą się Six z wysoką brunetką. Wywracam oczami i głośno chrząkam. Nastolatki odrywają się od siebie, po czym patrzą na mnie. Brunetka mruczy coś do rudowłosej i wybiega z pomieszczenia.
- Jeaine - zaczynam - ja toleruje to, że jesteś innej orientacji, ale nie rób takich rzeczy w godzinach pracy.
- To już z dziewczyną pocałować się nie mogę? - pyta niebieskooka patrząc na mnie niezrozumiale
- Wy tu prawie się bzykałyście.- mówię bez ogródek - Opatrz mi rękę.
Nastolatka natychmiastowo popycha mnie na krzesło sama biorąc drugie oraz bandaż, wodę utlenioną i wacik.
- Co sobie zrobiłaś? - mruczy, przykładając zimny wacik do rany, na co wydaję głośny syk
- Dostarczona postanowiła zrobić ze mnie szynke. - powiedziałam cicho
- Jest za głęboka.- mówi do siebie dziewczyna
- Obandażuj mi to i będzie ogay.- zaczynam wiercić się na krześle
- Nie panikuj i nie pyskuj do specjalisty.
Podchodzi do szafki i wyjmuje z niej igłę z nitką oraz strzykawke z przezroczystym płynem.
- Po co ci to?- patrzę na nią jak na kosmitę, a ona śmieje sie - Lala mi nie jest do śmiechu.
Przełykam ślinę przypatrując się podchodzącej rudowłosej.
- Będę szyła ci ranę.- oznajmia i z zaskoczenia wstrzykuje mi ciecz
- To bolało deklu.- dre się na dziewczynę
- A co wolałabyś na żywca szyć?- pyta się na wlekając nitkę na igłę
- Czemu nie powiedziałaś?!- gdy udaje jej się już nawlec nitkę podchodzi do mnie z uśmiechem na twarzy
- Zamknij jape.- odpowiada mi i zaczyna mi zszywać ranę.
Po piętnastu minutach kończy zabieg. Na koniec smaruje dłoń maścią,po czym mówi,abym już poszła. Wychodząc z pomieszczenia, mijam się brunetką, która wręcz w pod skokach wchodzi do pokoju, nogą trzaska drzwiami,a ja dziwie się,że jeszcze nie wyleciały z nawiasów. Nie zdążam dojść do schodów,a słyszę jęki dochodzące z pomieszczenia.
- Ann!- krzyczy najpewniej rudowłosa
Jak najszybciej zbiegam ze schodów i wybiegam z budynku.
Biegnąc przy Harriet zauważam Dostarczoną.
- Witaj w Piekle, suko Rachel!- krzyczeć do niej
- Skąd ty...- nie pozwalam dokończyć dziewczynie
- Intuicja!- odpowiadam i odbiegam do Kuchni.
Gdy jestem już w budynku, szybko szykuję sześćdziesiąt pięć misek, po czym do kuchni wchodzi Hannah.
- Pomóc?- pyta i gumką splata szare włosy, kiwam głową.
- Podawaj miski.- oznajmiam,a dziewczyna od razu zaczyna zaczyna dawać mi przedmioty.
Po dobrych dwudziestu minutach, skończyłyśmy. Rozsiadam się na krześle i patrzę w stronę okienka, w którym wydajemy posiłki. Później spogladam na zegar.
- Pięć...- zaczynam odliczać
- Cztery...- opowiada mi szarowłosa
- Trzy...- przyglądam się lekko brudym paznokciom
- Dwa...- zielonooka podchodzi do lady
- Jeden...- szepczę cicho
Białe drzwi otwierają się do hukiem, a do środka wbiega stado zgłodniałych Streferek, które podbiegają do okienka. Moja pomocniczka szybko podaje miski wraz z łyżkami ja zaś daję dziewczynom po bananie,które dostałyśmy w dostawie.
Po pewnym czasie same z Hannah zasiadamy przy małym stoliczku w kuchni. Życzymy sobie 'smacznego' i spokojnie jemy. Po zjedzonym posiłku wstawiamy miski do zlewu. Nagle do pomieszczenia wchodzi zdyszana czarnowłosa.
- Heidi! Gdzieś ty do cholery się podziewałaś, co?!- marszczę czoło, na co dziewczyna przeczesuje włosy palcami
- Jadłam na Kuchni.- oznajmia dziewczyna podchodząc do zlewu
- Następnym razem, pośpiesz swoją zgrabną dupcie. - mówię,po czym klepię ją w tyłek
- Ej!- piszczy szarooka,na co śmieje sie - Jesteś hetero czy może homo?- pyta się czarnowłosa puszczając mi oczko
- Sto procent hetero, a jeżeli w ciągu roku nie spotkam jakiegoś chłopaka to... Zostanę lesbijką.- uśmiecham się złowieszczo, po czym opuszczam pomieszczenie i ide do Bazy,aby się zdrzemnąć.

√×√×√×√×√×√×√×√×√×√×√
838 słów!
Wiem,że (pewnie) wolicie rozdziały z Taylor,ale chyba zrobię jeszcze jeden 'next' właśnie z blondynką.
No, to chyba tyle...
💕🍬🐾

❝𝐳𝐧𝐚𝐣𝐝ź 𝐰𝐲𝐣ś𝐜𝐢𝐞 𝐚𝐥𝐛𝐨 𝐳𝐠𝐢ń❞ - tmr ((urwane, bez zakończenia))Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz