Brak tlenu...

1.4K 91 102
                                    

*Perspektywa Minho*

Gdy zabrałem jej zeszyt, zobaczyłem tam rysunek.  Malowidło było wykonane czarnym ołówkiem i różowym neonowym mazakiem, od razu sie roześmiałem.

Byłem tak ja w stroju policjanta z wielkim lizakiem w dłoni. Obok mnie stał w dziwnej pozie Newt, we włosach miał potężny wianek z róż, z tego co widzę to miał na sobie różową sukienkę przed kolana i szpilki. Pod nami za dużym biurkiem siedział Alby, był on w peruce i za piorunem w lewej ręce zaś w prawej miał on łyżkę...Następnie była autorka rysunku, w jednej dłoni trzymała notes i ołówek,natomiast w drugiej...piłę motorową? Nie wiem po co jej ona, ale truskawek to nią obierać nie będzie. Tuż za nią siedział Remus. Miał on parę anielskich skrzydeł, aureolkę i chyba harfę, był by normalny gdyby nie spódnica i stanik.

Dziewczyna zabrała mi zeszyt, ale ja w ostatniej chwili wyrwałem kartkę z rysunkiem. Uśmiechnąłem się łobuzersko, na co ona głośno prychnęła.

-Powieszę to sobie nad łóżeczkiem .-schowałem kartkę do kabury,która znajdowała sie na moich plecach.

-To jeszcze sobie ołtarzyk postaw i co rano czcij to.-mruknęła

-Purwa! Minho, Taylor możemy już zacząć?-wściekły przywódca wrzasnął na nas 

-Tak.-odparła zażenowana dziewczyna

-Dobrze. - odchrząknął - Gally wprowadź Nowego.

Mięśniak wyszedł za drzwi i wprowadził Njubi. Był to niewysoki blondyn z niebieskimi oczami, był szeroki w barkach . Spod białej koszulki było można spostrzec zarysy mięśni, a czarne jak smoła spodnie wydłużały mu nogi, według mnie miał z 17 lat Gally puścił go i pchnął na środek sali. Oparłem się o krzesło, wyprostowałem nogi i założyłem ręce na klatce piersiowej.

*Perspektywa Taylor*

Chłopak chwilę przyglądał się wszystkim Opiekunom, po czym jego wzrok zatrzymał się na mnie. Przyglądaliśmy sobie dłuższą chwilę, a trwałoby to dłużej,ale ja spuściłam wzrok na czysty notes,który strasznie mnie zainteresował. 

-Przedstaw sie smrodasie.-warknął Azjata

-Imię, nazwisko, wiek i miejsce zamieszkania.-dodał Zart z przekąsem.

-A skąd ja mam to wiedzieć?-odparł luźno Njubi

-Gadaj krótasie.- syknął Gally

-Okey. To tak nazywam Pita Weasley, mam 160 lat, mieszkałem w Narnii, ale przyszedł do mnie jakiś Edward Cullen mówiąc,że ide na 76 Igrzyska Głodowe i rzucił na mnie Oblivate i..tak znalazłem sie tu.

-Bardzo interesująca historia.-powiedziałam z irytacją w głosie,a on zerknął na mnie

-Teletubisie w windzie byli lepszymi rozmówcami.-odparł

-Lepiej gadaj o co ci chodzi z tym całym wyjściem.-odrzekł przywódca mrużąc oczy

-Wiem, gdzie ono jest.-odpowiedział blondyn

-Niby gdzie?-wywrócił oczami Opiekun Grzebaczy - Zwiadowcy biegają po Labiryncie ponad rok i jak do tej pory znaleźli kilka sektorów, za którymi i tak jest Urwisko.

-Właśnie ono jest wyjściem.- powiedział Njubi i wzruszył ramionami

-Chyba się przesłyszałem.-odezwał się zdenerwowany Azjata

-Chcesz posłać Streferów na pewną śmierć?-spytał czarnoskóry

-Oczywiście,że nie.-zaprzeczył chłopak dziwnie gestykulując dłońmi - Potrzebujemy inteligentnych ludzi i lin.

-A co z Buldożercami?-spytał kucharz

-Oni tam mieszkają gamoniu.-syknął Zart

-Można je pokonać.-usprawiedliwiał się Njubi

-Nie możemy tam iść!-podniósł głos Gally

Ja siedziałam cicho, zapisując w notesie ich kłótnie. Kątem oka zerknęłam na blondyna,który siedział obok mnie. Widać było,że jest w swoim świecie więc mu nie przeszkadzam. ,,Mężczyźni'' kłócili się coraz głośniej, a ja nie wytrzymałam.Gwałtownie wstałam,a wszystkie oczy zwróciły się na mnie.

-Zamknąć te jebane twarzostany!-wrzasnęłam - Nie macie powodów do kłótni! A przy okazji nie przeszkadzajcie naszej Złotowłosej.-dłonią wskazałam na Newta,który siedział niewzruszony nadal rozmyślając . Podeszłam do blondasa i pstryknęłam mu palcami przed nosem.

-Ej Newcik, co ty do świata Smerfów się przeniósł?-spytałam rozbawiona

-Tak, rozmyślałem o pomidorkach,które we śnie mnie goniły razem z cebulą, a później rzodkiewka wrzuciła mnie do zupy,którą do piekarnika wstawiła marchewka.-powiedział masując skronie

-Złotowłosa, zacznij brać mnie ziółek od Zarta, bo źle na ciebie działają.-powiedziałam, a prawie wszyscy sie roześmieli, bo nasz poważny Zart siedział i miażdżył mnie wzrokiem

-Przyjdziesz ty po truskawki, to tak napcham cię zielskiem od pietruszek,że nie dojdziesz do Bazy.-warknął

-Zarcik powiedział swój plan zemsty.-pisnęłam klaszcząc w dłonie i podskakując jak małe dziecko

-Dziewczyna naćpała się powietrzem.- powiedział Njubi przestępując z nogi na noge

Nikt nie będzie sobie tak ze mnie żartował oprócz mnie i moich znajomych bądź przyjaciół!-pomyślałam 

-Powiem ci coś ty mały krótasie!- podeszłam do niego, aha jestem od niego niższa o głowe, spojrzałam mu w oczy i dźgnęłam go w klatkę piersiową- Stąd.Nie.Ma.Wyjścia.

Chłopak pochylił się nade mną zmniejszając odległość między nami.

-Dystans, purwa dystans, smrodasie jebany!-warknęłam a on się roześmiał. Widać,że jakiś niedorobiony

-Jest wyjście.-powiedział- Tylko twoja malutka główka tego nie pojmuje.

-Powiedz mi jaka jest pozycja,aby zrobić takiego niedoroba jak ty?-usłyszałam jak większość Opiekunów zachichotałą

-A co chcesz spróbować?-uśmiechnął się 

-Nie. Chce tylko wiedzieć jak będę to robić jakiej pozycji nie używać.-odpowiedziałam z iskrą odwagi w oku

-Mam deja vu, że skądś cie znam.

-Deja vu jest pierwszą oznaką choroby psychicznej,kretynie.

Gdy to powiedziałam, poczułam jak upadam na ziemię,a jego ręce oplatają mnie wokół mojej szyi blokując przejście dla powietrza.

Tlenu purwa!

Brak powietrza....

Nic już nie widziałam...

Usłyszałam wrzaski Azjaty i innych Opiekunów...

Nic nie czuję...

Nie mam powietrza...

Odpłynęłam w ramiona Śmierci...

~~~~~~

772 słowa!

Tutaj troszkę drastycznie, ale to nic takiego. 

Następny postaram się niedługo wrzucić.

❝𝐳𝐧𝐚𝐣𝐝ź 𝐰𝐲𝐣ś𝐜𝐢𝐞 𝐚𝐥𝐛𝐨 𝐳𝐠𝐢ń❞ - tmr ((urwane, bez zakończenia))Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz