Perspektywa Remensee
Już nie lubię tego miejsca... Jakoś tutaj tak dziwnie. Codziennie wstaję wcześniej niż moje współlokatorki i przyglądam się nim. Każda jest inna, a co najlepsze wszystkie znam, jak własną kieszeń.
Cicho wzdycham i wbijam wzrok w pryczę wyżej, spoglądam na zegarek, który znajduje się na moim nadgarstku. Nadpęknięte szkiełko, a pod nim biała płytka z dwunastoma liczbami i dwoma wskazówkami, pozakazywała mi godzinę czwartą nad ranem. Ponownie westchnęłam i odwracam się przodem do ściany.
Po raz kolejny przyłapałam się na myśleniu o tym blondynie, który ciągle przesiaduje z moją... Siostrą? Nie lubię jej. Zdecydowanie, gdy byłyśmy młodsze to za sobą nie przepadałyśmy. Jesteśmy inne i nie tylko z wyglądu, pomimo że jesteśmy bliźniaczkami, ale z charakteru również.
Taylor wydaje się być wredną kurewką, która zapewne daje dupy każdemu, a najbardziej temu Azjacie.
Chociaż od tego blondasa mogłaby się odsunąć! On ma takie orzechowe oczy, a te miodowe włosy... Nie! Stop! Remensee, co się z tobą dzieje, laska?Podnoszę się i podchodzę do drzwi, po czym lekko szarpię za klamkę. Nie otwiera się. Marszcząc nos, siadam na krawędzi łóżka Sonya*. Delikatnie uderzam ją w ramię, gdy tylko widzę, że blondynka otwiera zaspane oczy, odsuwam się minimalnie, aby nie zostać przez nią zaatakowaną. Nastolatka podnosi się do siadu i piąstkami przeciera przymknięte powieki.
- Czego ty chcesz, Rem? - Spogląda na mnie wyraźnie zażenowana tym, że ją obudziłam.
- Zamknęli nas na klucz... - mruczę cicho.
- No to zamknęli... Teraz przez ciebie nie zasnę... Dziękuję serdecznie. - Burczy pod nosem i opada plecami na materac, wzdychając ciężko. - Poza tym... Masz ten swój magiczny zegarek, a więc wyznaj, którą mamy godzinę.
- O ile mój zegarek się nie myli to czwartą sześć... Przepraszam, że ciebie obudziałamn, ale uwierz mi, że strasznie się nudziłam, a siedzenie i lampienie się w ścianę nie jest ciekawym zajęciem. - Posyłam jej krótki i lekki uśmiech, który po chwili zostaje odwzajemniony.
- Nie ma problemu... Aczkolwiek na następny raz ciebie zabiję. - Mruczy rozbawiona, puszczając mi oczko, po czym rozgląda się po pomieszczeniu. - Czyli będziemy siedzieć i gadać? Może byśmy zagrały w marynarzyka, kto budzi Harriet?
Parskam cichym i krótkim śmiechem. Zawsze tak jest, żadna z nas nie ma odwagi sama z siebie obudzić naszej Przewodniczącej. Wzdycham rozbawiona i kiwam głową. Zaciskam dłoń w pięść i chowam ją za sobą.
- Ma - ry - na - rzyk! - Mruczymy jednocześni, dzieląc słowo na sylaby.
Szybkim ruchem wyciągam przed siebie otwartą dłoń, która ma być papierem. Soyna zaś pokazuje pięść. Jeden do zera, mała.
Po kilku chwilach jednak rola się odwraca i to na mnie spada misja obudzenia czarnoskórej. A więc krzyżyk na drogę Remensee i możesz umrzeć!
Niepewnie podchodzę do łóżka Harriet i najdelikatniej, jak potrafię dotykam jej ramienia, w międzyczasie modląc się, aby nastolatka się nie obudziła. Czując mocne zaciśnięcie się dłoni dziewczyny na moim nadgarstku, bardzo cicho piszczę i odskakuje.
Ciemnoskóra jedynie przewraca się na drugi bok i otwiera jedno oko, lustrując mnie wzrokiem. Rozchyla również drugą powiekę i mruży je delikatnie.
Jak bardzo mam przekichane od jednego do dziesięciu?
Nastolatka podnosi się do półsiadu, zginając ręce w łokciach i opierając przedramiona o poduszki. Dłuższy moment wpatruje się przed siebie, po czym przenosi spojrzenie na moją osobę.
Niepewnie unoszę kąciki ust i macham delikatnie dłonią. Musi to wyglądać komicznie, bo leże na podłodze, trzymając się za nadgarstek, który ona mi ścisnęła.
Harriet wzdycha ciężko i przewraca oczami. Podnosi się już tym razem do siadu i przymyka powieki, po czym przejeżdża opuszkami palców po skórze.
- Jeśli nie jest piąta rano to obiecuję ci Remensee, że twoja głowa będzie mi służyć jako gąbka. - Mamrocze pod nosem wyraźnie nie wyspana.
Przełykam cicho ślinę i wbijam spojrzenie w zegarek. Czwarta siedemnaście. Ogay, czyli mogę się pożegnać z moją głową. Moimi kochanymi, blond włosami... Szmaragdowymi tęczówkami...
- Har, jak myślisz co ten Szczurowaty wymyślił na dzisiaj? - Podnosi brew blondynka, a ja szybko znajduje się u siebie na łóżku i przyglądam się rozmowie dziewcząt.
- Nie mam zielonego pojęcia, ale znając jego... Pewnie coś niesamowicie okropnego. - Wzdycha kolejny raz czarnoskóra i przeciera powieki palcami wskazującymi.
Słuchałam nastolatek z uwagą, gdy poczułam, jak zasypiam...
******
Narrator
Gdy Remensee jest w świecie snu i jej nie spełnionych marzeń, Taylor przesiaduje w pokoju wraz z innymi Streferami. Dziewczyna cały czas wpatruje się w bliskiemu jej serca Azjatę, gdy ten pociesza blondyna, że jest takim ich klejem. Brunetka podpiera zgięty łokieć o kolano, aby po chwili oprzeć podbródek o otwartą dłoń.
Blondyn jedynie cicho wzdycha, kręcąc głową na boki. Nastolatka cicho się śmieje, a następnie podchodzi do Azjaty i obejmuje jego pas ramionami, dłonie splata ze sobą na brzuchu chłopaka, po czym wtula w jego plecy, chcąc jakkolwiek zwrócić na siebie uwagę.
Czarnowłosy uśmiecha się pod nosem, gwałtownym ruchem podnosi się na wyprostowane nogi. Brunetka cicho piszczy i z prędkością światła oplata jego biodra nogami, a on parska głośnym i krótkim śmiechem. Siada na swojej pryczy, tym samym zdejmując ją z siebie, a moment później przytula ją do swojego torsu.
Poniekąd zarumieniona Taylor posłusznie układa dłonie na jego klatce piersiowej i przymykając oczy, wdycha jego zapach, ówcześnie chowa twarz w zagłębieniu szyi Azjaty. Wzdycha ledwo słyszalnie i uśmiecha do siebie.
- Tay...? - Mówi cicho Minho, gładząc opuszkami palców jej dolną część pleców.
- Mhm? Co jest, Minhoś? - Mruczy w jego skórę, drażniąc ją ciepłym oddechem.
- Cieszę się, że ciebie mam, słoneczko. - Całuje ją w czoło, a ona o ile to możliwe jeszcze bardziej rumieni.
~~~~~~~~
Rozdział pisany na szybko, ale jest!
Przy okazji mam dwa pytanka...
1. Wolicie abym kontynuowała książkę w sposób, który jest pokazany filmowo czy książkowo? W sensie chcecie, abym zrobiła tak jak jest to w filmie, czyli porwanie Minho itp., czy w książce, iż są oni wszyscy podzieleni na dwie grupy itd.?
2. Komu mogłabym się wygadać/wypisać? Najlepiej, aby ten ktoś był mi całkowicie nieznany...
Do next'a, kochane!
CZYTASZ
❝𝐳𝐧𝐚𝐣𝐝ź 𝐰𝐲𝐣ś𝐜𝐢𝐞 𝐚𝐥𝐛𝐨 𝐳𝐠𝐢ń❞ - tmr ((urwane, bez zakończenia))
FanfictionKSIĄŻKA BYŁA PISANA PRZEZE MNIE, GDY MIAŁAM OK.13/14 LAT, WIĘC TO JEST JEDEN WIELKI CRINGE, PRZEPRASZAM. Taylor po dziesięciu miesiącach ląduje w Labiryncie A. Niestety ma wspomnienia. Nie wszystkie, ale jednak... Pamięta momenty spędzane z Minho i...