Pudło jedzie!

1.1K 93 55
                                    

Czemu niby to ja mam go przepraszać?! Przecież to on nie przychodził do mnie! Może mam go jeszcze błagać na kolanach o wybaczenie? Pff... Niech sobie nie robi nawet nadziei fuj jeden! Jeszcze do tego Newt mi mówi, że powinnam to zrobić delikatnie. Niech obaj się wypchają. 

Ja mam go przeprosić?! Ja?! No chyba nie.

Prychnęłam cicho, patrząc przez okno w budynku. Nie mogę się doczekać,aż wyjde z Lecznicy i będę mogła poleżeć w swoim pokoju i swoim ciepłym łóżeczku.

Ja to nie wiem jak mam z nimi żyć.

Zachowują się gorzej niż baby z okresem...

Odeszłam od okna i usiadłam na posłaniu. Gwałtownie do pomieszczenia wszedł Clint.

-Dziś wychodzisz mała.-mruknął, a ja zeskoczyłam z łóżka

-Znasz te uczucie, gdy ktoś każe ci przepraszać innego?-spytałam podchodząc do blondyna

-Tak -zerknęłam na niego z radosnymi iskrami w oczach - Gdy sram to dupa mnie boli więc każe gównie przeprosić dupę.

Spojrzałam na niego zażenowana i pokręciłam głową. Po chwili do pokoju wszedł brązowooki. Wściekła wyszłam z pomieszczenia przy okazji trzaskając drzwiami,które przez przypadek wypadły w nawiasów... Mówi się trudno. Wybiegłam z Lecznicy i pokierowałam się do lasu, teraz tylko tam mogę się wyciszyć.

Po paru minutach błądzenia po lesie, znalazłam niewysokiego dęba. Niczym wiewiórka wspięłam się po drzewie i już po chwili siedziałam na jednej z gałęzi. Wygodnie się ułożyłam, lecz niestety spanie nie było mi dane,bo gdy tylko zamknęłam oczy usłyszałam krzyki Streferów.

-Pudło jedzie!

-Dzisiaj Njubi!

-Chodźcie tu głąby!

No mówiłam,że gorzej niż baby z okresem! Kiedyś powyrywam im jęzory i powiesze za jaja, o ile je mają...

Zirytowana zeskoczyłam z konaru i pobiegłam w stronę windy. Przepchałam się do przodu i stanęłam w ,, pierwszym rzędzie''. Przy mnie stał Gally i Alby. Założyłam dłonie na klatkę piersiową i uważnie przyglądałam się. Jak zwykle Newt wskoczył do środka i powoli przywitał nowego w naszym kochanym Labiryncie. Zauważyłam,że blondyn  nie radzi sobie jak to ma w zwyczaju. Wskoczyłam do nich i podeszłam do nastolatka. W kącie windy siedział pulchny chłopczyk z kręconymi włosami. Zbliżyłam sie do niego i zorientowałam się,że ma maksymalnie 13 lat. Ci Stwórcy to są serio pogrzani,że wysyłają w takie miejsce dzieci. Przecież on teraz pewnie siedziałby na nudnej matnie z wredną nauczycielką albo jadłby obiad z rodziną. 

-Cześć.-szepnęłam do chłopca- Pamiętasz swoje imie?

Piwnooki pokręcił głową na boki, a ja westchnęłam .

-To norma, przypomnisz sobie niedługo. 

-To może chociaż wyjdziesz na góre?-wtrącił się blondyn

-Boje się.-wyznał nastolatek, a ja delikatnie się uśmiechnęłam

-Nie masz czego, skarbie.-przykucnęłam przy nim i złapałam za jego dłoń

-Wujek Newt i ciocia Taylor ci pomogą tylko musisz nam zaufać.-powiedział blondyn, a chłopiec wyszedł z kątu

Uśmiechnęłam się do piwnookiego i wstałam.

-Chodź podsadzimy cię na górę.-odrzekłam i wraz z blondynem zrobiliśmy z dłoni tzn. ,,krzesełko''.

Gdy nastolatek  znalazł się na trawie, poszłam w jego ślady. Przywódca przedstawił się i powiedział,żeby chłopak nie był tchórzem, ale i nie był kozakiem, bo wyląduje w Urwisku.

-Dobra Alby wezme go na zwiedzanie.-zarządziłam, a czarnoskóry pokiwał głową - Chodź młody.-wzięłam go za dłoń - Kierunek Wrota!

-Od kiedy oprowadzasz Njubi?- dogonił nas blondyn i spytał z uśmiechem

-Od dziś.-powiedziałam oschle i szłam wolnym krokiem,aby świeży nadążał za mną

-Nadal jesteś zła o wczoraj?-wywrócił oczami, na co ja prychnęłam

-Nie, wcale.-odrzekłam i przyspieszyłam

-Ta jasne. Tayla nie masz się  za co fochać...

-Mam sie o co wkurzać.-odwróciłam się; przy okazji przywaliłam pięścią Njubiemu w twarz- O jejku ja ciebie przepraszam.

-Chuck!-krzyknął  nastolatek, na co ja i mój towarzysz spojrzeliśmy na niego zdezorientowani 

-Coo?-spytaliśmy równocześnie przedłużając samogłoskę

-Mam na imie Chuck!-uśmiechnął się szeroko - Pamiętam je! Rozumiecie pamiętam!

Piwnooki zaczął skakać wokół nas niczym mały kangur.

-Wiem co czujesz świeżuchu.-poczochrałam mu włosy - A teraz chodź.

-A gdzie my jesteśmy? Co my tu robimy? Dlaczego nic nie pamiętam? Czemu...

-Wiedziałam,że kiedyś to nastąpi.-jęknęłam głośno - Njubi pytania na końcu, ogay?

-Ogay?- odpowiedział, idąc przy moim boku, gdy dotarliśmy do Wrót gwałtownie zatrzymałam sie i wyciągnełam prawą rękę przez co chłopiec się wywrócił

-To tak - odchrząknęłam - to mój drogi chłopcze są Wrota do Labiryntu...

-Do cze..-spojrzałam na niego groźnie, a on już się nie odezwał

-No. Wracając, nie możesz tu podchodzić a tym bardziej tam wchodzić! Jest tam Labirynt, a w nim ohydne stworzenia, których nie chciałbyś zobaczyć. No to ten, teraz do Mordowni.

X MAGIA CZASU X

Po godzinie włóczenia się po Strefie, weszliśmy na wieżę, którą zbudowaliśmy rok temu, aby na zebraniach wszystkich Streferów głos Alby'ego roznosił się równo. Wraz z piwnookim usiadłam na niej. Wzięłam głęboki wdech.

-Możesz zadać mi pięć pytań.-powiedziałam znudzona

-Jak sie tu znalazłem?-wywróciłam oczami

-Stwórczy wysłali cie tu Pudłem.-odrzekłam- Następne.

-Jest stąd wyjście?

-Szukamy go nadal, ale trzeba mieć nadzieje.-powiedziałam i rzuciłam kamykiem

-Ilu jest Opiekunów?

-Ośmiu, jeszcze Pzywódca, którym jest jak już wiesz Alby, Zastępca; czyli Newt i tak jakby Sekretarka czyli ja.-jęknęłam

-Po co tu jesteśmy?

-Nie wiem, nie wiem.-mruknęłam - Ostatnie pytanie.

-Czym są Buldożercy?

-Zobaczysz w nocy, Newt ciebie weźmie, abyś mógł zerknąć na Labirynt nocą.-wyjaśniłam i wstałam- No a teraz muszę znaleźć ci miejsce do spania.

-Ogay.-delikatnie się uśmiechnął

-Taaaylooor!-odwróciłam się w stronę dźwięku i zobaczyłam Azjatę

-Niech on sobie pójdzie.-jęknęłam cicho, zeszłam z chłopcem z wieży i już myślałam,że mój prześladowca sobie poszedł, ale nie miałam tyle szczęścia.

~~~~~~~

811 słów!

Nie jestem zadowolona z tego rozdziału, no ale przecież musiałam Wam moi drodzy coś wrzucić,,,

Do next'a!


❝𝐳𝐧𝐚𝐣𝐝ź 𝐰𝐲𝐣ś𝐜𝐢𝐞 𝐚𝐥𝐛𝐨 𝐳𝐠𝐢ń❞ - tmr ((urwane, bez zakończenia))Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz