Był wczesny poranek gdy zostałam brutalnie wyrwana ze snu przez okropny dźwięk mojego budzika. Jęknęłam głośno i przewróciłam się na drugi bok. Zamknęłam oczy i znów chciałam się oddać w objęcia Morfeusza, lecz irytujący odgłos wydobywający się z mojego telefonu bardzo mi to utrudniał. Po kilku minutach walki ze samą sobą postanowiłam wyłączyć budzik i w miarę szybko wstać, żeby moja mama nie marudziła, że znowu nie potrafię nawet sama się obudzić.
Podnosząc się gwałtownie z łóżka westchnęłam głęboko. Wcale nie miałam ochoty na dzisiejszy dzień. Gdy wczoraj wróciłam z lotniska do domu zdążyłam tylko zjeść porządny posiłek i porozmawiać z mamą. Miałyśmy zamiar razem spędzić czas tak jak kiedyś zanim zaczęłam pracować, aż tak na poważnie w telewizji. Wtedy miałam o wiele więcej czasu, żeby z nią pobyć. Teraz niestety jak znajdywałam chwilę to i tak od razu zasypiałam w wolnym czasie. Taka byłam przemęczona. To samo wydarzyło się wczoraj. Gdy pomogłam mamie zrobić mój ulubiony popcorn z karmelem i usadowiłyśmy się przed telewizorem, żeby obejrzeć jakąś śmieszną komedię wytrzymałam tylko pół godziny zanim nie zamknęłam oczu. Później obudziłam się po północy okryta kocem na kanapie w salonie. Przeniosłam się niczym zombie do swojej sypialni i zasnęłam. Niestety biorąc na siebie tyle zobowiązań nie myślałam o tym jak to wpłynie na moje życie. Wiadomo wyobrażałam sobie, że będzie inaczej. Ale żebym przesypiała każdą wolną chwilę? Tego niestety nie przemyślałam. Również moje relacje z mamą uległy zmianie. Widziałam to jak bardzo męczyły ją te ciągłe podróże, czy towarzyszenie mi na większych wydarzeniach związanych z moją pracą. Wiedziałam również o tym, że ona nie realizowała się przez to. Przed moim podpisaniem kontraktu z Disneyem miała własny zakład fryzjerski, potem musiała z niego zrezygnować z racji pomocy w mojej pracy. W końcu wtedy byłam dość młoda i jako osoba niepełnoletnia potrzebowałam jej stałego towarzystwa. Niby nadal nie skończyłam upragnionej osiemnastki, lecz wiedziałam już jak to wszystko wygląda i uważam, że teraz sama sobie poradzę. W końcu muszę się kiedyś nauczyć samodzielności, a mama była by szczęśliwa gdyby mogła się realizować w swoich pasjach. W końcu teraz było nas stać na różne twórcze kursy.
Podchodząc do drzwi od łazienki zakończyłam moje rozmyślania i zajęłam się poranną rutyną. Musiałam się przygotować do sesji zdjęciowej dla znanej marki odzieżowej, a wieczorem czekał mnie lot do Kolumbii i kolejne dni w trasie. Spoglądając w lustro stwierdziłam, że jedna noc we własnym łóżku zdziałała cuda dla mojej cery. Uśmiechnęłam się do swojego odbicia i wzięłam się za mycie zębów.
***
-Karolita - usłyszałam piskliwy głos czołowego fotografa argentyńskiej prasy - jak ty kochana pięknie dzisiaj wyglądasz. Niczym gwiazda filmowa z lat 20. Po prostu P-R-Z-E-C-U-D-O-W-N-I-E ! - ostatnie słowo głośno przeliterował klaskając przy tym dłońmi.
Ukryłam grymas niezadowolenia. Niestety bardzo nie lubiłam pracować ze słynnym Carlosem Salazarem. Budził we mnie mieszane uczucia. Niby zawsze mnie chwalił i rzucał pod moim adresem wiele pochlebstw, lecz nigdy nie wiedziałam czy były szczere czy tylko tak mówił, abym się lepiej poczuła. Nie lubiłam słów rzucanych na wiatr.
-Karolitaaaa - przeciągnął piskliwie znienawidzone przeze mnie zdrobnienie mojego imienia - teraz się ustaw na tym tle... - zaczął mnie instruować.
Wykonałam jego polecenia bez słowa skargi i zaczęłam pozować przed kamerą. Zawsze w takich momentach chciało mi się śmiać, w końcu stała przed tym aparatem ja jedna i musiałam coś dobrego zrobić żeby przykuć uwagę ludzi, a za sprzętem fotograficznym była gromada ludzi odpowiedzialnych za to żeby zdjęcie wypadło jak najlepiej. Skupiłam się i uśmiechnęłam się najszerzej jak potrafiłam, w końcu musiałam wyglądać promiennie i radośnie. Fotografie te miały się znaleźć w poczytnym czasopiśmie dla kobiet w rubryce pt. "Młodzi pamiętają stare lata".
CZYTASZ
Pozwólmy sobie na szczęście | RUGGAROL
FanfictionMiłość i szczerość nie zawsze idą w parze. O tym zaskakującym stwierdzeniu przekona się właśnie główna bohaterka - Karol Sevilla. Jest to historia o wielkiej miłości, która nie powinna mieć racji bytu. Obnażone zostaną prawdziwe uczucia jak i równi...