Rozdział X

1.2K 68 14
                                    

"Oj, słońce co ty sobie myślałaś"

Były to pierwsze słowa, które uderzyły mnie gdy otworzyłam powoli zaspane oczy. Nie mogąc podnieść wysoko głowy, z racji tępego pulsowania, które silnie odczuwałam rozejrzałam się skołowana po pokoju.

Znajdowałam się u siebie w łóżku, lecz nie potrafiłam skojarzyć jak do tego doszło. Ostatnie wspomnienia z wczorajszego wieczoru wróciły ze zdwojoną siłą przy wtórze okropnego pulsowania w mojej głowie.

Jęknęłam cicho i rozejrzałam się powoli, tak aby nie poczuć się jeszcze gorzej. Promienie słońca delikatnie przebijały się przez koronkową zasłonę, dzięki temu wiedziałam, że było już południe. 

-Słoneczko się przebudziło? - usłyszałam jego głos z głębi pokoju. Podskoczyłam z zaskoczenia na ten dźwięk i przyjrzałam się dokładniej mojej sypialni. Na fotelu obok łóżka siedział sobie wygodnie nie kto inny jak Ruggero. 

-To jednak nie był sen? - zapytałam skołowana, trzymając dłonie na czole, w geście okazania swojego bólu.

-Widzę, słońce, że jednak jest gorzej niż się spodziewałem - odparł szybko, wstając z miejsca i kierując się w moja stronę, w dłoni trzymał wielką butelkę wody, która w tym momencie najbardziej przykuła moja uwagę. Tak bardzo chciało mi się pić. 

-Podasz mi.. ? -wyszeptałam, wyciągając w jego stronę ręce. Bez zbędnych wstępów Rugge przekazał mi butelkę, siadając na łóżku obok mnie. 

-Nieźle się załatwiłaś, słońce - skwitował bacznie przypatrując się jak rzuciłam się na tą wodę, jakby była moją ostatnią deską ratunku. - Dobre nawodnienie powinno choć trochę pomóc. - dodał odstawiając butelkę na podłogę koło łóżka. 

Gdy spostrzegłam, że teraz nie wywinę się od rozmowy na temat wczorajszych wydarzeń jęknęłam w duchu. Przecież mogłam dłużej pić, w tym czasie wymyśliłabym jak się do tego przygotować.

Ruggero jakby czytając mi w myślach posłał spojrzenie z typu "musimy porozmawiać". 

-Proszę... zostawmy to.- spróbowałam jak najszybciej to zakończyć. - Przepraszam, że do ciebie zadzwoniłam...

Przy tych słowach zamilkłam, głęboko się zastanawiając jak umniejszyć mój głupi czyn. W końcu sama dokładnie nie pamiętałam co mu powiedziałam przez ten głupi telefon, kiedy w pijackim przypływie odwagi zdobyłam się na to.

-Słońce - zaczął patrząc głęboko mi w oczy, przez co miałam ochotę znowu schować się pod kołdrą. Naprawdę obawiałam się jego reakcji. -Wiem, że teraz nie jesteś w najlepszej kondycji do rozmowy, ale proszę wyjaśnij mi jedną rzecz...

Zawiesił przy tym złowieszczo głos, jakby zdobywając się na odwagę, aby zrzucić na mnie jakąś bombę.

-...wyjaśnij o co chodziło, gdy darłaś się ciągle ona jest zła, ona jest królową wredności - zakończył swoje pytanie z miną wyrażającą bezgraniczne zdziwienie. 

Przegryzłam wargę, aby się nie roześmiać. Jednak musiałam coś chlapnąć pod wpływem alkoholu. 

-Pewnie chodziło o.. - zawiesiłam głos zastanawiając się jak mu nie przekazać, że na sto procent chodziło mi o jego dziewczynę - .. o jakąś postać z filmu. Wiesz w jakim byłam wtedy stanie...

Pokiwał wolno głową, analizując pewnie znaczenie moich słów. 

-Pamiętasz coś w ogóle? - zapytał z błyskiem w oku. 

Zastanowiłam się jaką taktykę przybrać. W końcu miałam dziury we wspomnieniach, lecz zapamiętałam przede wszystkim tą chwilę kiedy wnosił mnie po schodach do mojej sypialni. Choć nie wiedziałam jak się dostałam do domu, może dobrym wyjściem było pozwolenie mu, aby opowiedział swoją wersję wydarzeń. Wtedy podejmę decyzję jak umniejszyć znaczenie mojego telefonu do niego.

Pozwólmy sobie na szczęście | RUGGAROLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz