Rozdział XV

1.2K 67 12
                                    

-Karol, podziel się truskawkami. - skierował te słowa do mnie Michael, kiedy zagarnęłam ze stołu pełną miskę moich ulubionych owoców. 

-Nie broń mi kulinarnych przyjemności. - odparowałam szybko, wrzucając sobie do ust dorodną truskawkę. Uśmiechnęłam się szeroko kiedy poczułam jej smak. Naprawdę, to były moje ulubione owoce, a w szczególności oblane białą czekoladą. To połączenie było jak poezja. 

-Ale ja też chcę ich spróbować. - zamarudził Michael robiąc przy tym minkę z typu "jestem grzeczny, mamo".

Zaśmiałam się cicho i nadal rozkoszowałam się smakiem tego deseru.

-Tylko dla grzecznych chłopców. - odparłam, wyciągając jedną truskawkę za jej koniuszek i poczęłam machać nią przed jego oczami.

-Ja jestem najgrzeczniejszy. -szybko mnie zapewnił z uśmiechem na twarzy.

-Ale nie usłyszałam czarodziejskiego słowa. - puściłam mu oczko, nadal się drocząc. 

-Robicie przedstawienie. - odezwała się nagle Valentina, mierząc mnie surowym spojrzeniem. 

Kończąc swoją zabawę, przez taki komentarz, wręczyłam Michaelowi truskawkę i zajęłam się wpatrywaniem w swój kubek z herbatą. Naprawdę nie rozumiałam o co chodziło blondynce. 

-To tylko zabawa, Valu. -wyjaśnił Michael, lecz po jego oczach widziałam, że również był zaskoczony jej reakcją. 

-Po prostu chcę choć raz zjeść posiłek w spokoju. - odparła blondynka odrzucając swoje pofalowane włosy za ramiona. Ten gest tak bardzo mi przypomniał jej serialowe wcielenie, że z trudem opanowałam śmiech, który chciał się wyrwać z mojego gardła. Jednak czarny charakterek serialowej Ambar wpłynął choć trochę na Valu.

Oprócz ignorowania złego humoru blondynki starałam się unikać wzroku Agusa, który od kiedy weszłam do restauracji z Ruggero u boku nie odstępował mnie na krok. Ciągle czułam na sobie jego baczne spojrzenie, którym chciał zmusić mnie abym na niego zwróciła uwagę. Jak na razie świetnie mi szło udawanie, że jestem ślepa na jego zabiegi, lecz nie byłam pewna jak długo utrzymam ten stan rzeczy. 

-Podasz mi sól, słońce? - poprosił mnie Ruggero siedzący po mojej prawej stronie. Pokiwałam energicznie głową i sięgnęłam przez całą długość stołu, aby wziąć przedmiot, którego potrzebował. Gdy na chwilę podniosłam wzrok, zobaczyłam jakim spojrzeniem obdarzał naszą dwójkę Agus. Westchnęłam cicho w duchy i poczęłam znowu unikać jego karcącego oblicza. Podejrzewałam, że był zaskoczony i zły na mnie za to, że zachowywałam się z Rugge jakby nic się między nami strasznego nie stało. 

-Więc, jednak cię puścili na wywiad - zaczął inny temat Michael, kierując swoje słowa do Rugga. - Już myślałem, że producent ci zabroni przez tą śliwę. - dodał wskazując na policzek mojego przyjaciela. 

-Makijażystki są bardzo utalentowane. - skwitował Rugge, mrugając do kolegi. -Może i wyglądam jakbym ukradł twarz Michaelowi Jacksonowi, ale producent nie przeżyłby mojej nieobecności. 

Uśmiechnęłam się na jego słowa i zanuciłam cicho jeden wers piosenki wielkiego króla popu. 

"Your butt is mine, gonna take you right /Just show your face in broad daylight"*   

-Mam się do tego przyłączyć, słońce? -zapytał Rugge z błyskiem w oku. 

Zaśmiałam się ponieważ doskonale znałam dalsze słowa i wiedziałam, że ich znaczenie mogłabym zinterpretować w różnorakim znaczeniu. Przede wszystkim pragnęłabym tej miłej wersji dla mnie. 

Pozwólmy sobie na szczęście | RUGGAROLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz