Rozdział XXIII

966 56 6
                                    

"Que mas da

lo que siento es diferente"

Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej kiedy wyśpiewał ten wers z niezachwianą pewnością siebie, może i były to tylko słowa piosenki z naszego serialu, lecz poczułam jak moje serce drga od nadmiaru pozytywnych emocji. 

Z trudem utrzymywałam między nami dystans i wykonywałam wszystko według scenariusza. Po prostu wtedy, kiedy było obok mnie nie potrafiłam normalnie myśleć. Wszystkie odruchy przysłonięte były przez jego obecność. Pokrzepiającą i cudowną obecność. 

Jego błyszczące, brązowe oczy spotkały się z moimi pełnymi wzruszenia źrenicami i zobaczyłam jak jego uśmiech poszerza się jeszcze bardziej. Nadal śpiewając swoje partie zwiesił wzrok na moich lekko rozchylonych wargach. Kiedy nadszedł czas ostatniego wersu, jego głos lekko zadrżał , jakby rozkojarzony był przez widok jaki miał przed sobą. Widać było, że mój obraz przysłaniał mu rzeczywistość. Wyczułam, że choć znajdywaliśmy się na scenie, on myślami był zupełnie gdzie indziej. Jakby zawiesił się na widok moich ust, jego wzrok lekko pociemniał od nagromadzonych emocji i wolno nachylił się w moją stronę. 

Jego spojrzenie wyrażało tak wielki głód, że już byłam prawie pewną, że kolejny raz postąpimy inaczej niż w scenariuszu. Ogarnięta jego bliskością, chciałam tylko więcej. Czułam w sobie nerwowe oczekiwanie, aż nasze usta spotkają się w cudownym pocałunku. Pragnęłam tego tak bardzo, że w tej chwili nie liczyła się nawet publiczność. Nikt się nie liczył, była tylko nasza dwójka wpatrzona w siebie jak w obrazek. Cały świat zgubił swój rytm, a my odnaleźliśmy własną równowagę. Będąc razem, tak blisko, lecz również tak daleko miałam ochotę jak najprędzej przebyć tą milimetrową odległość i znaleźć się w jego ramionach. Pragnęłam już tylko tego, aby swym dotykiem wzmocnił te uczucia, które zostały rozbudzone przez jego spojrzenie. 

On jakby doskonale znając moje myśli wyciągnął dłoń w moją stronę, prawie już zetknęła się ona z moim rozpalonym policzkiem. Rozchyliłam jeszcze bardziej wargi w geście oczekiwania, mimowolnie przybliżając się do niego. Moje serce biło tak rozszalałym rytmem, że zaskoczona byłam, że jeszcze nie przedarło się na wolność. Wyskakując z mojej klatki piersiowej prosto do osoby, którą darzyłam najmocniejszymi uczuciami. 

Lecz  przebłysk romantycznego tańca został zburzony przez jeden krzyk, jedno wołanie.

Odsunęłam się jak oparzona od Ruggera, ból w jego oczach pokazywał mi, że on również nie jest zadowolony z takiego obrotu sprawy.

Odwróciłam się z impetem i próbując nie zbiec ze sceny, zeszłam powoli kierując się w stronę swojej garderoby. Musiałam jak najszybciej znaleźć się daleko od niego, aby nie poddać się emocją, które kazały mi zawrócić i wbić się w jego wargi. Oddając się tym uczuciom pokazałabym całemu światu prawdę, a wiedziałam, że on jeszcze nie jest gotowy na taki obrót sprawy. 

Z westchnieniem ulgi, spowodowanej, że w porę się opanowaliśmy uspokoiłam rozszalałe bicie serca i postarałam się wyrzucić z głowy myśli o jego cudownym, gorącym spojrzeniu, które sprawiało, że nie potrafiłam racjonalnie myśleć. Powodowało, że byłam gotowa na bardzo nierozważne ruchy.

Świadomość, że cały świat nagle by miał się dowiedzieć o uczuciu jakie nas łączyło tak mnie przerażało, że ukryłam te myśli jak najgłębiej w swojej głowie. Jak na razie nie byłam na to gotowa i nie zamierzałam jak najprędzej wymyślać rozwiązania. 

Pozwólmy sobie na szczęście | RUGGAROLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz