Rozdział XXX

840 41 9
                                    

dziesięć lat wcześniej

Poczułam na dłoni pokrzepiający dotyk osoby, która zawsze powtarzała, że moje ograniczenia są tylko w mojej głowie. Uniosłam wysoko głowę, aby spojrzeć na moją kochaną babcię. Członka mojej rodziny, który kojarzył mi się tylko z dobrocią i bezpieczeństwem. Zmrużyłam oczy oślepiona blaskiem słońca i pokazałam światu swój szczerbaty uśmiech.

-Babciu, ale jeśli okażę się beznadziejna? - zapytałam uważnie przypatrując się zmarszczką na jej twarzy. Te znamiona sprawiały, że od zawsze uważałam ją za najmądrzejszą osobę w rodzinie. Człowieka do którego mogłam zwrócić się z każdym problemem. Również z obawą, która rosła w moim sercu.

-Wtedy sprawisz, że staniesz się lepsza. - odparła pytana i ścisnęła mocnej moją drobną rączkę tkwiącą w jej poznaczoną doświadczeniem dłoni.

-Ale jeśli pani stwierdzi, że nadaję się tylko, aby grać drzewo, to co? - ponowiłam swoje obawy, zwalniając krok, bo nagle nie chciałam tak prędko znaleźć się w miejscu, do którego zmierzałyśmy.

-Wtedy będziesz najlepszym drzewem na calutkim świecie.

Zaśmiałam się lekko na jej słowa, jak zawsze jej intonacja głosu sprawiała, że dobry humor pojawiał się natychmiastowo.

-Zostaniesz tam ze mną, prawda? - zapytałam kolejny raz uzmysławiając sobie, że jest tyle spraw przerażających, które wiążą się z wielkim budynkiem jawiącym się przed nami. Swoją monumentalnością sprawiał, że czuła się taka malutka, podatna na ciosy.

-Kochanie już o tym rozmawiałyśmy - zaczęła moja babcia z uśmiechem, który nie opuszczał jej promiennej twarzy. - Jesteś już duża, a co więcej będzie tam Clara, ona we wszystkim ci pomoże. - dodała nawiązując, do tego że na zajęcia zapisałam się z moją najlepszą przyjaciółką z ławki.

-Lubię Clarę. - pokiwałam wolno głową na jej wyjaśnienia. - Ale ty bardziej byś mnie uspokoiła.

-Co się stało z moją nieustraszoną wnuczką? - zapytała radośnie puszczając oczko, aby dodać mi otuchy. - Musisz nauczyć się stawiać czoła trudnością, tylko dzięki temu spełnisz marzenia.

Westchnęłam cicho słuchając jej mądrości. Jej słowa zawsze brzmiały jakby miały wielką wagę zmieniania świata. Pragnęłam, abym kiedyś posiadła umiejętność takiego pięknego określania stanów, czy emocji. Jak zawsze postawa mojej babci przyświecała mi w tych dążeniach.

-Melduje się tutaj i jest gotowa na wszystko. - odparłam szybko, udając, że salutuję.

Posłałam jej szeroki uśmiech i kiedy doszliśmy do pięknie rzeźbionych drzwi z lekkim sercem puściłam jej rękę. Wierzyłam, że jeśli teraz przejdę przez ten próg, to niczego się nie będę obawiała. Byłam nadal pod wpływem dopingowania babci, jej zabiegi sprawiły, że wierzyłam w swoje możliwości.

Z lekko bijącym sercem sięgnęłam do klamki i dzięki temu zabiegowi otworzyły się drzwi do mojej przyszłości. Mojego przeznaczenia okraszanego najgłębszymi marzeniami, do których realizacji właśnie przystąpiłam.

Małymi kroczkami sprawię, że dotknę gwiazd...

***

Uśmiechnęłam się lekko na wspomnienie, które przypomniałam sobie pod wpływem rozmowy z babcią. Minęło kilka chwil, kiedy się rozłączyłam, ale w mojej głowie nadal pozostało brzmienie jej głosu.

Spojrzałam w białym sufit i poczęłam się zastanawiać. Myśleć, czy pomysł jaki zrodził się w mojej głowie sprawi, że wszystko stanie się łatwiejsze. Jeden czyn być może ma moc rozwiązania wszystkich problemów. Pytanie tylko jakim kosztem? Czy istnieje jakaś granica w usilnym utrzymywaniu szczęścia?

Pozwólmy sobie na szczęście | RUGGAROLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz