Rozdział 4.

3.2K 300 91
                                    

Czułem jak moje nogi stają się zupełnie bezwładne. Upadłem na podłogę, przytulając twarz do koca. Przed oczami dostrzegłem jedynie ciemność, która wciągała mnie w zakamarki mroku. Po raz kolejny odtwarzałem w głowie przeszłość.

- Nie odwracaj wzroku, rozumiesz? - warknął do mojego ucha mężczyzna, mocno trzymając mnie za ramię. - Spróbuj zamknąć oczy to obiecuję, że jutro nie będą ci już potrzebne.

Przestraszony, patrzyłem na scenę rozgrywającą się tuż za szybą. Mordercy porwali młodą kobietę, aby zaspokoiła ich pragnienia i przy okazji żeby mi pokazać swoją władzę i okrucieństwo. Starałem się trzymać, ale głęboko w sobie czułem, że za moment zemdleję. Mężczyzna uderzył ją po twarzy, aż jej głowa odskoczyła w bok. Zacisnąłem dłoń, aby nie rzucić się jej na ratunek. Gdybym to zrobił, na pewno by mnie zabili. Patrzyłem, chociaż na ten widok mdliło mnie potwornie. Kobieta krzyczała ochryple, ale jej protest nic nie pomógł. Mężczyzna bił ją, aż w końcu zamilkła. Potem rozerwał jej ubranie, a ja pragnąłem zwymiotować. Jednak silny uścisk ręki nie pozwolił mi na ucieczkę i najmniejszy ruch.

- Teraz będzie najlepsze, patrz uważnie.- usłyszałem przy swoim uchu, aż niemal się wzdrygnąłem. Nie chciałem na to patrzeć. Nie miałem wyjścia, gdy nagle mężczyzna przyszpilił moje ciało do szyby, abym miał lepszy widok na przedstawienie. - Patrz! - rozkazał brutalnie.

Mój oddech stał się szybszy, a na twarzy czułem łzy. Zimna podłoga tylko potęgowała mój lęk. Podniosłem się i oparłem o ścianę, otulając kocem. Musiałem jakoś odwrócić uwagę od tego wszystkiego. Usilnie patrzyłem na drzwi, nasłuchując kroków. Bałem się, że gdy Jimin wróci i zastanie mnie w takim stanie, to będzie usiłował mnie dotknąć. Miałem wrażenie, że jest osobą, która lubi się przytulać. Nie wiem skąd miałem takie domysły, po prostu pomyślałem o tym gdy spojrzałem w jego oczy. Przez cały czas był wesoły. Uśmiech nie schodził z jego twarzy.

Gdy nagle usłyszałem jak otwiera drzwi, starałem się podnieść. Niestety, zauważył mnie nim zdążyłem wstać.

- Jungkook, nic ci nie jest? - spytał, zamykając drzwi. - Pomóc ci?

Gwałtownie zamachałem rękoma, aby się nie ruszał. Moja bezsilność była tym bardziej dołująca gdy co chwilę przewracałem się i krzywiłem z powodu bólu. Jimin zagryzł usta, czekając cierpliwie. Nie poruszył się, a gdy w końcu udało mi się wstać, uśmiechnął się delikatnie.

- Zobacz, mam dla ciebie prezent.- powiedział cicho i podszedł bliżej. Potem wyciągnął w moją stronę reklamówkę. Niepewnie chwyciłem ją i nie spuszczając z niego oka, zajrzałem do środka. Jimin kupił mi biały, wełniany sweter, a sądząc po dotyku, musiał być bardzo gruby. Podobał mi się. Spojrzałem na chłopaka, ale nie potrafiłem się uśmiechnąć. Chciałem mu podziękować, ale nie mogłem mówić. Co mogłem zrobić? - Podoba ci się, prawda? - spytał spokojnie, a gdy skinąłem głową, odetchnął jakby z ulgi. - To dobrze. Nie byłem pewny czy przypadnie ci do gustu, ale najwyraźniej udało mi się trafić.

Zamrugałem pospiesznie, usiłując zapanować nad drżeniem ciała i bijącym sercem. Jimin patrzył na mnie wyczekująco, a potem powiedział:

- Może go przymierzysz? Jeśli nie będzie pasować to go wymienię.

Przełknąłem ślinę i ostrożnie skinąłem głową. Chłopak uśmiechał się do mnie, dlatego zabrałem sweter i poszedłem do pokoju się przebrać. Miałem nadzieję, że nie przyjdzie za mną. Ściągnąłem koc i bluzę, a potem nałożyłem puchaty sweter. Był bardzo ciepły i miły, dlatego poczułem się lepiej. W końcu przestałem odczuwać zimno.

- Ładnie ci.- usłyszałem cichy głos z tyłu. Odwróciłem się przestraszony, a gdy chłopak wszedł do pokoju, poczułem strach. Byłem tu uwięziony razem z nim. Gdyby mnie nagle zaatakował, to nie miałbym szans na ucieczkę. - Jungkook, możesz mi ufać. Jestem tutaj żeby ci pomóc wrócić do życia.

Przyglądałem mu się uważnie, bojąc się następnego ruchu. Jak do tej pory nie wykazywał oznak agresji więc może niczego nie udawał i naprawdę pokazywał mi prawdziwą twarz?

- Mój pokój jest zielony.- powiedział nagle, ciągle się uśmiechając. - Mam w nim dużo zdjęć i maskotek. - patrzył na mnie niepewnie. - To pewnie trochę żałosne, co? W moim wieku nie powinno się mieć takich rzeczy. Pewnie myślisz, że jestem dziecinny.- przyglądał mi się z uśmiechem. - Hmm..prawdę mówiąc.. mój przyjaciel Jin uważa, że jestem takim dużym dzieckiem.

Roześmiał się cicho, a ja uspokoiłem się odrobinę.

- Ale on wcale nie jest lepszy, wiesz? - mruknął, patrząc na mnie łagodnie. - Opowiada te swoje kawały, ale wcale nie są zabawne. Powiedziałbym, że dziwne, jak on sam.

Nie wiedziałem co na to powiedzieć, ale przynajmniej przez chwilę zacząłem myśleć o czymś innym niż o sobie. Jimin rozglądał się po pokoju, przyglądając obrazom. Mogłem patrzeć na jego szczerą twarz, będąc pewnym, że nie będzie mu to przeszkadzać. Zastanawiałem się jakby to było gdyby był moim przyjacielem. Wydawał się spokojny i troskliwy, ale nie mogłem mieć pewności. 

W końcu popatrzył na mnie, a ja zadrżałem. Nie spuszczałem z niego wzroku, a gdy stanął przede mną, starałem się nie uciekać.

- Może..chciałbyś się dowiedzieć o mnie czegoś innego? - spytał, a ja zastanawiałem się uważnie. Rozejrzałem się w poszukiwaniu notesu, a gdy go dostrzegłem, cofnąłem się i zapisałem pytanie na kartce. Potem odwróciłem stronę w jego kierunku. - Susan ci powiedziała? - spytał, a ja skinąłem głową. - Tak, byłem kiedyś jej pacjentem. Ale to nie było takie poważnie jak w twoim przypadku. Ja..miałem problemy z odżywianiem i czasem się głodziłem.-  wyznał, patrząc w moje oczy. - Uważałem, że jestem gruby i muszę schudnąć. Susan mnie przekonała, że się mylę, a jej rozmowy dużo mi dały i bardzo pomogły. W końcu wróciłem do formy i teraz nie mam kompleksów. Akceptuję siebie takim jaki jestem.

Patrzyłem na niego, zastanawiając się dlaczego chce mi pomóc. Ale bałem się zadać to pytanie. Jeśli robił to tylko z litości?

- Jungkook, czy..- zaczął, a gdy nie poruszyłem się, dodał: - ...bardzo się boisz gdy ktoś cię dotyka?

Moje oczy otworzyły się szeroko, a w płucach poczułem duszności. Poczułem jak chłód przebiega przez moje plecy. Skinąłem głową, aby więcej nie pytał.

- Jeśli ktoś by spróbował to zrobić...- zaczął, a ja cofnąłem się do tyłu. - Co by się stało?

Patrzyłem na niego przestraszony, a potem pospiesznie napisałem w notesie.

mogę zemdleć albo mieć problemy z oddychaniem

Pokazałem odpowiedź Jiminowi. Przez chwilę zastanawiał się nad czymś, a potem skinął głową.

- Rozumiem.- szepnął.- Susan mi powiedziała, że nie powinienem cię dotykać.- popatrzył na mnie z uśmiechem. - Wiesz jak najłatwiej przezwyciężyć strach? - spytał cicho. - Musisz się z nim oswoić, stopniowo będąc coraz bliżej niego.

Przełknąłem ślinę, pisząc pospiesznie na czystej stronie.

co chcesz zrobić?

Jimin odczytał wiadomość i spojrzał na mnie łagodnie. Po raz kolejny poczułem drżenie rąk.

- Chcę żebyś się oswoił z dotykiem.- oświadczył spokojnie.

*******************************************************************************************

Dziękuję za komentarze, które bardzo mnie cieszą i motywują;) Powiedzmy, że to taki prezent ode mnie na weekend w postaci takiej ilości rozdziałów:)


I walk aloneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz