Moje ciało przeszył lekki ból, a gdy próbowałem się podnieść, dostrzegłem biegnącego w moją stronę Jimina.
- Jungkook! - krzyknął Jin, pochylając się nade mną.- Nic ci nie jest? Naprawdę przepraszam. Nie wiedziałem, że..
- Nie wiedziałeś, że jestem ofermą losu? - spytałem cicho, patrząc w ziemię. Poruszyłem ostrożnie ręką, krzywiąc się nieznacznie.
- Nie, no co ty.- zaprzeczył pospiesznie.- Wcale tak nie myślę.
Jimin dotarł do mnie, a potem spojrzał w moje oczy.
- Jungkookie, nic sobie nie złamałeś? - spytał mnie, oglądając moją rękę.- Nabiłeś sobie siniaka.
Jin westchnął i pomógł mi usiąść. Moja noga zaczęła boleć, dlatego wyprostowałem ją.
- Co jest nie tak? - spytał Jin, dotykając mojego kolana.
Skrzywiłem się, odsuwając trochę.
- Wszystko w porządku.- skłamałem, nie patrząc na Jina, a zwłaszcza na Jimina. Nie chciałem żeby się nade mną litowali.- Pójdę już.- mruknąłem.
Podniosłem się, lekko przechylając na bok, ale jakoś dałem radę iść. Jimin przytrzymał mnie za ramiona.
- Jungkookie, kulejesz.- powiedział poważnie, a Jin natychmiast podtrzymał mnie z drugiej strony.
- Chodźmy usiąść.- poradził.
Z ich pomocą dotarłem na ławkę, a potem usiadłem ostrożnie. Moje kolano bardzo bolało.
- Przepraszam, naprawdę.- powiedział Jin, patrząc na mnie zmartwiony.
- To nie twoja wina.- odparłem, opierając się wygodniej.- Po prostu jestem do niczego.
Jimin chwycił moją rękę, a ja spojrzałem w jego oczy.
- Nie mów tak, proszę.- poprosił mnie cicho.- Wiesz, że jesteś wyjątkowy.
Patrzyłem na niego oniemiały, a Jin zaskoczony spojrzał na przyjaciela.
- Pobiegnę do sklepu.- powiedział, a ja zmarszczyłem brwi. Jin schylił się i podwinął nogawkę moich spodni, po czym spojrzał na otarcie.- Jej, dość poważnie się zraniłeś. Muszę kupić jakiś środek odkażający.
- Zostanę z nim, a ty idź.- powiedział Jimin, ciągle trzymając moją rękę.
Gdy Jin pobiegł przed siebie, spuściłem wzrok i przyjrzałem się ranie. Od widoku krwi zakręciło mi się w głowie.
- Jungkookie, nie mdlej.- poprosił mnie Jimin pochylając się nad moją nogą.- Będzie cię bolało. Dasz radę dojść do domu?
Skinąłem głową, ściskając jego dłoń. Uśmiechnął się do mnie delikatnie.
- Nie powinienem cię namawiać na tą jazdę.- mruknął.- Gdyby nie ja to...
- Hyung.- przerwałem mu, a gdy na mnie spojrzał, powiedziałem ciszej: - Po prostu mnie nie zabieraj w miejsca publiczne. Nie nadaję się do normalnego życia.
Chłopak otworzył usta, ale nic nie powiedział. Natomiast ja spostrzegłem jeżdżących chłopaków w pobliżu. Patrzyli na mnie zdumieni, dlatego odwróciłem wzrok. Czułem się źle, a cichy płacz trzymał mnie za gardło. Ale musiałem zapanować nad tym odruchem i wytrzymać.
Jin wrócił niosąc bandaże i jakąś buteleczkę. Uklęknął przede mną, ale powiedziałem:
- Poradzę sobie.
Chłopak spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem, lecz nim zdążyłem cokolwiek zrobić, Jimin odwrócił się w moją stronę.
- Pozwól mu się zrehabilitować.- poprosił mnie.
CZYTASZ
I walk alone
FanficDzieciństwo Jungkooka było niezwykle ciężkie. Rodzice sprzedali chłopca grupie płatnych zabójców, którzy katowali go i dręczyli psychicznie. Chłopiec spędził tak kilka lat zamknięty i porzucony w ciemnej piwnicy, gdzie było jego miejsce. Po jakimś c...