Kroki nagle ucichły, a ja odsunąłem się od drzwi. Moje ręce zaczęły drżeć, a w głowie słyszałem niewyraźny szum. Susan lekko zastukała, po czym powiedziała głośniej, abym ją usłyszał.
- Jungkook, przyprowadziłam ci gościa.
Pokręciłem głową, chociaż nie mogła mnie dostrzec przez drzwi.
- Wiem, że się boisz.- dodała spokojnie. - Ale zaufaj mi w tej sprawie, dobrze? Wiem co robię.
Nie, nie chciałem nikogo widzieć. To za szybko. Zbliżyłem się i zacząłem walić pięścią wyrażając swoją rozpacz. Nie miałem siły spotykać się twarzą w twarz z obcymi osobami.
- Kochanie, dam ci czas.- powiedziała kobieta.- Wyjdź z pokoju i przyjdź do kuchni, proszę.
Odeszła z tą obcą osobą, zostawiając mnie samego. Drżałem na całym ciele, pragnąc stąd uciec. Chciałem znaleźć miejsce gdzie nikt mnie nie znajdzie. Potrzebowałem spokoju, którego nie było mi dane zaznać przez tych pięć lat. Tyle czasu spędziłem w zamknięciu, od czasu do czasu w towarzystwie zabójców. Ich obecność nie wpłynęła na mnie dobrze.
Co chwilę patrzyłem w stronę drzwi, zastanawiając się czy dać szansę tej dziewczynie i ją wpuścić. Ale dlaczego chciała się ze mną widzieć? Po głosie słyszałem, że jest młoda, pewnie była w moim wieku. Co mogła wiedzieć o cierpieniu? Susan musiała jej ufać, skoro ją tu przyprowadziła. Nie mogłem mówić więc jaki pożytek przyniesie mi jej obecność? Tylko mnie wystraszy. Z drugiej strony od czasu pobytu w szpitalu nie widziałem nikogo innego poza Susan. Moja ciekawość zaczęła rosnąć z minuty na minutę.
Ostrożnie przekręciłem klucz w drzwiach, uchylając je ostrożnie. Korytarz był pusty więc pewnie były w kuchni. Wahałem się, pospiesznie zastanawiając co robić. Bałem się obcej osoby w domu, ale jeśli jest taka miła jak Susan to może uda mi się w jakiś sposób z nią zaprzyjaźnić? Nigdy nie miałem przyjaciół, ale potrzebowałem kogoś kto mnie polubi za to jaki jestem. Prawdę mówiąc bałem się, że nie ma na świecie takiej osoby.
Bardzo cicho zbliżyłem się w stronę kuchni, nasłuchując uważnie. Susan rozmawiała przyciszonym głosem z dziewczyną, a gdy zajrzałem do pomieszczenia, mogłem przyjrzeć się nowej twarzy. Siedziała do mnie tyłem więc z uwagą przesunąłem po niej wzrokiem. Była ubrana w białą sportową koszulkę oraz dżinsy, a jej włosy były krótkie i brązowe. Zmarszczyłem brwi, bo coś mi się nie zgadzało. Figurę miała jakąś inną niż zwyczajna nastolatka. Bardziej męską.
Spojrzałem na podłogę, przyglądając się jej niedużym stopom w czarnych skarpetkach. Zamrugałem pospiesznie, aby przyzwyczaić się do widoku kogoś innego. To wcale nie było tak proste jak mi się wydawało. Nie wiem jak długo stałem w przejściu, a gdy Susan mnie dojrzała, uśmiechnęła się.
- Chodź, kochanie - poprosiła i wskazała krzesło. - Poznaj Jimina.
Stanąłem w pół kroku. Co?
Dziewczyna odwróciła się do mnie, okazując się młodym chłopakiem. Jak mogłem się aż tak pomylić? Jimin miał okrągłą i słodką twarz, a jego oczy były bardzo ładne i śmiały się do mnie. Chłopak wyglądał na sympatycznego, dlatego postąpiłem krok do przodu.
- Cześć.- powiedział cicho, patrząc na mnie z przyjaznym uśmiechem. To był jego głos. Nie myliłem się, ale przez drzwi wydawało mi się, że należy do dziewczyny. Jimin nie przestał się uśmiechać, a potem wstał. - Susan mi opowiadała o tobie.- oznajmił spokojnie.
Zadrżałem, czując się nieswojo. Nie mogłem mu odpowiedzieć, chociażbym chciał. Obserwowałem każdy jego ruch, śledząc wyraz twarzy i oczu. Byłem przygotowany do ucieczki, gdyby zaszła taka konieczność.
- Nie bój się mnie, Jungkook.- poprosił swoim melodyjnym głosem, a ja nie spuszczałem z niego oczu. - Chciałbym ci pomóc, to dlatego tu jestem.
Pomóc? W jaki sposób?
- Poprosiłam Jimina żeby przyszedł, bo pomyślałam, że wizyta kogoś w twoim wieku dobrze ci zrobi.- wyjaśniła Susan, uśmiechając się do mnie. - Może w ten sposób jakoś uda się przywrócić twoją mowę.
Nie poruszyłem się, bo naprawdę nie wiedziałem co zrobić. Przecież jego obecność chyba niczego nie zmieni więc starania kobiety były bezcelowe.
- Powiedz czy się zgadzasz żeby cię odwiedzał.- poprosiła mnie spokojnie, obdarzając nieśmiałym uśmiechem.
Przełknąłem ślinę, przyglądając się chłopakowi. Jakoś mnie nie przerażał, przynajmniej w tym momencie. Ale nie mogłem mieć pewności czy nie zrobi czegoś nieodpowiedniego. Jak dużo o mnie wiedział? Czy Susan powiedziała mu wszystko co sama wiedziała?
- Jungkook? - spytała, czekając cierpliwie.- Pamiętaj, że nie zrobię niczego wbrew twojej woli.
Jimin patrzył na mnie łagodnie, a ja zastanawiałem się czy dać mu szansę czy nie. Co on mógł zmienić?
Otworzyłem usta, aby coś powiedzieć, ale jak zwykle mi się nie udało. Gardło miałem tak zaciśnięte, że nie dałem rady wydobyć z niego żadnego dźwięku.
- Po prostu skiń głową, tak lub nie.- powiedziała cicho.
Wzruszyłem ramionami, bo nie wiedziałem. To jej właśnie chciałem przekazać. Nie wiedziałem czy to dobry czy zły pomysł.
Susan westchnęła cicho, patrząc na Jimina. Chłopak przeczesał swoje włosy, po czym utkwił we mnie wzrok. Patrzyłem na niego, nerwowo zaciskając dłonie w pięści.
- Wiem, że boisz się ludzi.- zaczął mówić, a ja z trudem chwyciłem oddech. Czułem jak wspomnienia atakują mnie od środka. - Boisz się dotyku, widoku ostrych narządzi, hałasu i własnych myśli. Nie znam szczegółów, ale chciałbym ci pomóc zapanować nad lękiem.
Zmarszczyłem brwi, przyglądając mu się natarczywie. Już samo myślenie o tych wszystkich okropnościach sprawiało, że kręciło mi się w głowie. W jaki sposób Jimin sprawi, że poczuję się lepiej? To było nieosiągalne.
- Daj mi szansę.- poprosił cicho, a ja opuściłem dłonie wzdłuż boku. Podobał mi się jego spokojny głos. Był kojący dla nerwów. - Obiecuję, że nie będę się zanadto zbliżać.
Jego oczy wydawały się szczere, dlatego bardzo powoli skinąłem głową. Uśmiechnął się, a Susan odetchnęła z ulgą.
- Robisz postępy, kochanie.- zauważyła, ale dla mnie to było jedynie złudzenie. Nie czułem żadnych zmian. - Proszę, zjedz obiad.- dodała, wskazując mi miejsce.
Spojrzałem na Jimina, stojącego w pobliżu. Musiałbym go minąć, na co nie byłem jeszcze przygotowany. Chłopak przeszedł na drugi koniec kuchni, opierając się o ścianę. Odetchnąłem, chociaż przez cały czas nie spuściłem z niego oka nawet na sekundę.
*********
Późną nocą zastanawiałem się czy następnego dnia też przyjdzie. Susan powiedziała, że Jimin pomaga jej z pacjentami i czasem sprawia, że bardziej się otwierają. Podobno sam kiedyś był jej pacjentem i potem zgodził się jej pomagać. Czy uda mu się chociaż trochę naprawić moją psychikę i poradzić sobie z lękami? Niczego nie byłem pewny, ale wiedziałem, że chłopak jest opiekuńczy, bo patrząc w jego oczy dostrzegałem wyłącznie ciepło. Byłem zdumiony czymś podobnym. Dotąd nie wiedziałem jak to jest się o kogoś troszczyć i go chronić. A może to było tylko złudzenie i w jego oczach było coś innego? Czy po raz kolejny się myliłem?
****************************************************************************************
Cieszę się, że jest zainteresowanie tym opowiadaniem. Miło mi było gdy czytałam wasze komentarze;) To naprawdę bardzo motywuje, oby ich było jak najwięcej:)
CZYTASZ
I walk alone
FanfictionDzieciństwo Jungkooka było niezwykle ciężkie. Rodzice sprzedali chłopca grupie płatnych zabójców, którzy katowali go i dręczyli psychicznie. Chłopiec spędził tak kilka lat zamknięty i porzucony w ciemnej piwnicy, gdzie było jego miejsce. Po jakimś c...