Trzeciego dnia wiedziałem, że stanie się coś bardzo złego. Do tej pory myślałem, że moi rodzice wrócą i zabiorą mnie z tego strasznego miejsca. Jednak moje nadzieje rozwiały się gdy musiałem zmierzyć się z szefem moich oprawców.
Mężczyzna przypominał mi dzikiego ptaka polującego na swoją niewinną ofiarę. Wystraszył mnie samym swoim wyglądem. Jego nos był długi i spiczasty, dlatego w myślach zacząłem nazywać go Szpikulcem. Spytałem cichutko kiedy będę mógł wyjść, lecz on zdzielił mnie pięścią po twarzy. Upadłem na podłogę, zaczynając głośno płakać.
- Zabierzcie tego bachora sprzed moich oczu! - warknął Szpikulec, a jego przerażający głos zabrzmiał gdzieś w mych uszach.
Ktoś mną szarpnął tak mocno, iż byłem zmuszony do wstania. Potem zostałem wyprowadzony do ciemnej piwnicy, lecz nim mnie zamknięto, zapytałem nagląco o rodziców. Moja twarz była mokra od łez i krwi.
- Zapomnij o nich.- odpowiedział szorstko mężczyzna, który sprawował nade mną kontrolę.- Nie wrócą tutaj.- spojrzał na mnie chłodno. - Jeśli chcesz przetrwać to weź się w garść. W końcu przywykniesz do tego.
Zostawił mnie boleśnie zranionego i poszedł zamykając drzwi na klucz. Położyłem się na betonie, kuląc z powodu zimna. Moim ciałem wstrząsały spazmy płaczu, a dłonie zaczęły dygotać. Chyba wolałbym żeby mnie zastrzelili.
***
- Jungkookie, obudź się.- usłyszałem cichy głos nad sobą.
Otworzyłem oczy, spoglądając prosto w brązowe tęczówki Jimina. Chłopak uśmiechał się do mnie, a gdy dostrzegł, że mu się przyglądam, powiedział cicho:
- Chyba znowu śniłeś koszmar.
Potwierdziłem, siadając na łóżku.
- Hyung..- zacząłem lekko łamiącym się głosem, ale zrozumiał mnie niemal od razu. Przytulił mnie mocno, obejmując swoimi silnymi ramionami, których tak bardzo potrzebowałem. Kołysał mnie do siebie, śpiewając jakąś poetycką piosenkę. Poczułem się trochę lepiej, chłonąc jego dotyk.
- Chciałbyś mi o tym powiedzieć? - spytał po chwili, patrząc na mnie.
Pokręciłem tylko głową, dając mu znak, że nie jestem gotowy na zwierzenia. Miałem dziwne wrażenie, że moje wspomnienia tracą na wyrazistości. Nie wiedziałem czy to za sprawą Jimina i Susan, ale moje samopoczucie było lepsze gdy byli przy mnie.
- Jungkookie, mogę otworzyć okno? - zapytał Jimin, a gdy uniosłem na niego wzrok, dodał pospiesznie: - Na zewnątrz jest wspaniale ciepło. Jestem pewny, że poczujesz się lepiej gdy dotknie cię promyk słońca.
Patrzyłem na niego niepewnie, a gdy wypuścił mnie z ramion i skierował się do okna, pospiesznie wyplątałem się z kołdry i stanąłem obok niego. Chłopak odsłonił zasłonę, a potem uchylił okno. Patrzyłem na jego poczynania z mocno bijącym sercem. Gdy poczułem na twarzy przyjemne ciepło, gwałtownie wciągnąłem powietrze, mając dziwne poczucie radości jakie mnie ogarnęło. Uśmiechnąłem się nieznacznie, chwytając pospiesznie czyste powietrze.
- Lepiej ci, prawda? - spytał Jimin, dotykając mojej ręki i delikatnie ją głaszcząc.- Chciałbyś pójść na spacer?
Spojrzałem na niego lekko przestraszony, ale posłał mi uspokajający uśmiech.
- Spójrz.- wskazał ręką coś w pobliżu.- Widzisz tą ławkę?
Skinąłem głową, patrząc w dół. Ludzie spacerowali zajęci swoimi sprawami, nie mając pojęcia jakie to dla mnie trudne gdy na nich patrzyłem.

CZYTASZ
I walk alone
FanfictionDzieciństwo Jungkooka było niezwykle ciężkie. Rodzice sprzedali chłopca grupie płatnych zabójców, którzy katowali go i dręczyli psychicznie. Chłopiec spędził tak kilka lat zamknięty i porzucony w ciemnej piwnicy, gdzie było jego miejsce. Po jakimś c...