Rozdział 8.

3K 309 60
                                    

Gdy się obudziłem, Susan nie było w sypialni. Silny strach przeszył moje serce na samą myśl, że mogło się jej coś stać. Gwałtownie wybiegłem z pokoju, a potem pognałem do kuchni. Susan uśmiechnęła się do mnie, pakując jedzenie do lodówki.

- Dobrze spałeś, kochanie? - spytała.

Skinąłem głową, szukając notesu i długopisu. Był w moim pokoju więc musiałem tam wrócić. Bałem się, że Susan wyjdzie nim zdążę dać jej ostrzeżenie.

- Jungkook? - spytała, wchodząc do mojego przytulnego gniazdka.- Co się dzieje? Jesteś jakiś niespokojny.

Popatrzyłem na nią, pisząc w notesie.

idziesz do pracy?

Kobieta skinęła potwierdzająco.

- Będę dopiero wieczorem, ale Jimin przyjdzie. Nie martw się.

Westchnąłem, zaciskając dłonie na zagięciu notesu, a potem dopisałem.

uważaj na samochody, proszę

Susan zaskoczona uniosła wzrok, uśmiechając się do mnie łagodnie.

- Dobrze, obiecuję ci. Zawsze jestem ostrożna, kochanie.- powiedziała, patrząc na mnie czule.- Nie denerwuj się niepotrzebnie, dobrze? - poprosiła spokojnie.

obiecuję

Patrzyła na mnie jeszcze chwilę, a potem zostawiła samego. Odłożyłem notes na łóżko, spoglądając przypadkowo na krzesło. Niebieski sweter, który dał mi Jimin nadal tam wisiał. Postanowiłem go włożyć. 

Zamknąłem drzwi, a potem zacząłem się przebierać. Było mi zimno gdy stałem jedynie w bieliźnie, dlatego zazwyczaj się spieszyłem z ubieraniem. Jednak moje blizny czasami bolały i włożenie koszulki sprawiało mi dotkliwy ból. Z dnia na dzień się zmniejszał, ale ten w głowie nie blakł jak rany cielesne. Wspomnienia nadal były żywe i piekły, choćbym je blokował. Po prostu nie potrafiłem ich wyrzucić ze swojej głowy.

Głośny dźwięk zamykanych drzwi wyrwał mnie z rozmyślań. Domyśliłem się, że Susan właśnie wyszła. W korytarzu jednak zabrzmiały czyjeś lekkie kroki. Dopadłem do drzwi, przekręcając klucz.

- Jungkookie, to ja.- powiedział cicho Jimin, a ja odetchnąłem z ulgi. Mimo to potrzebowałem samotności. Poza tym byłem prawie nagi. Chłopak zapukał lekko, pytając czy wszystko dobrze. Wziąłem oddech i odpowiedziałem mu dwoma uderzeniami pięści. - Poczekam w salonie, dobrze? Wyjdź, jeśli chcesz.

Słyszałem jak odchodzi, dlatego pospiesznie zacząłem się ubierać. Prezent, który mi podarował był strzałem w dziesiątkę. Ciepły i bardzo wygodny. Przytuliłem twarz do miękkiego materiału, na chwilę zamykając oczy. Sweter pachniał czymś świeżym, miałem wrażenie jakbym wdychał zapach wiosny.

Wahałem się czy pozostać w pokoju czy pójść do Jimina. Skoro ostatnio mi pomógł to może dziś znowu to zrobi? Zagryzłem usta, ostrożnie przekręcając klucz i uchylając drzwi. Nie było go tu.

Wyszedłem na korytarz, kierując się prosto do salonu. Jimin siedział na kanapie, a dłonie oparł na kolanach. Gdy mnie dostrzegł, uniósł wzrok i obdarzył mnie swoim szerokim uśmiechem.

- Chodź, Jungkookie.- wskazał miejsce przy sobie, a gdy powoli podążyłem w jego kierunku, spytał mnie czy jadłem śniadanie. Zatrzymałem się na środku pokoju, kręcąc głową. - W takim razie zmiana planów. - zarządził, podnosząc się z miejsca.- Idziemy do kuchni.

*********

Jimin nie przeszkadzał mi w posiłku, jedynie od czasu do czasu pytając czy nie potrzebuję czegoś. Kręciłem głową, starając się nadążyć za jego szybkimi ruchami po pomieszczeniu. Musiałem kontrolować wszystko co robił gdyby nagle przyszło mu do głowy coś szalonego.

- Susan mi powiedziała, że ją dotknąłeś.- wyznał, a ja nagle zastygłem.- To dobrze, prawda? Może za jakiś czas nie będziesz się bał ludzi i wyjdziesz...

Popatrzyłem na niego z lekkim przerażeniem. Chłopak zamilkł, widocznie uświadamiając sobie jaki błąd popełnił. Wyjście do ludzi nie wchodziło w grę.

- Przepraszam, nie chciałem cię straszyć.- szepnął, patrząc na swoje dłonie.- Po prostu myślałem, że jest ci lepiej.

To prawda, jest tak. Chciałem mu powiedzieć, ale z mojego gardła nie wydobył się żaden dźwięk.

Jimin westchnął, wychodząc z kuchni i dając mi chwilę samotności. Skończyłem śniadanie, a potem poszedłem do salonu. Chłopak patrzył przez okno, dlatego mnie nie zauważył. Natomiast ja przyglądałem mu się uważnie. Chciałem lepiej go poznać, ale ciągle miałem jakieś blokady. Gdybym mu powiedział o swoich uczuciach i obawach to czy by mnie zrozumiał?

Nie wiedziałem co mam tu robić, dlatego zawróciłem do swojego pokoju i zamknąłem drzwi. Położyłem się w łóżku, patrząc na sufit. Potrzebowałem się czymś zająć, aby nie myśleć o swoim bezcelowym życiu. Czasem czułem jak przecieka mi przez palce, a ja nic nie mogę zrobić, aby je naprawić. Bałem się, że jest już za późno.

******

Jimin siedział przy mnie gdy otworzyłem oczy. Nie pamiętałem momentu kiedy zasnąłem, ale to było nieistotne. Chłopak patrzył na mnie z uśmiechem, a ja sięgnąłem po notes obok i napisałem pospiesznie.

hyung, opowiedz mi coś

Jimin uśmiechnął się i lekko skinął głową. Czekałem, aż zacznie mówić, ale nim to zrobił, poszukał mojej ręki. Wstrzymałem oddech, jednak nic się nie wydarzyło gdy mnie dotknął. Chyba naprawdę do niego przywykłem.

- Chciałbym ci opowiedzieć pewną historię.- zaczął cicho, patrząc na mnie.- Był sobie pewien chłopiec, który bardzo bał się ciemności. Miał również lęki, które pojawiały się gdy mijał pewien stary i złowieszczo wyglądający dom. Chłopiec nie wiedział skąd ten strach, dlaczego nie lubi tego domu. Jego najlepszy przyjaciel zabrał go kiedyś na spacer, a gdy znaleźli się w pobliżu źródła lęku chłopca, ten miał ochotę uciec. Jednak przyjaciel namówił go, że wejdzie razem z nim i zmierzy się ze strachem. Chłopiec niechętnie się zgodził, chwytając dłoń przyjaciela. Razem weszli do domu, a w środku okazało się, że wnętrze jest całkiem przytulne i nie ma powodu do lęku. Chłopiec odetchnął z ulgi, dziękując swojemu przyjacielowi za to, że był razem z nim. - zakończył w tym miejscu, patrząc na mnie.

Zastanawiałem się co mi chciał powiedzieć. W końcu Jimin wyjaśnił:

- Chcę ci przez to powiedzieć, że to czego się boisz jest tylko w tobie. Czasem niepotrzebnie wyolbrzymiamy swój strach, a potem okazuje się, że tak naprawdę nie ma się czego bać. - patrzył na mnie z uśmiechem.- Będę przy tobie tak jak przyjaciel chłopca z opowieści.- obiecał, ściskając moją dłoń.- Pomogę ci się zmierzyć ze strachem i dowiodę ci, że potrafisz odnaleźć światło, Jungkookie.

Po moich policzkach spłynęły ciche łzy. Przełykałem je pospiesznie, podnosząc się do siadu i patrząc na Jimina. Uśmiechał się spokojnie, dodając mi otuchy. Otarłem oczy, nie spuszczając z niego wzroku, a potem ostrożnie pochyliłem się w jego stronę. Jimin objął mnie delikatnie, uważając abym się nagle nie wycofał. Zacisnąłem powieki, odpychając lęk i zastępując go pragnieniem poczucia ciepła. Przytuliłem się do chłopaka, badając dłońmi jego plecy. Jimin przyciągnął mnie ostrożnie, a ja ułożyłem głowę na jego ramieniu. Wziąłem oddech, wdychając jego kojący zapach i czując silne ramiona, którymi mnie obejmował.

Przyjaciel. Jimin był moim przyjacielem. Chciał mi pomóc, a ja nagle poczułem silne uczucie, aby chwycić jego dłoń i zmierzyć się z lękami.

********************************************************************************************

Czy wy też macie poczucie, że dzień bez pisania to dzień stracony?;) 



I walk aloneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz