Jimin przychodził codziennie. Dzień przed moją operacją, siedział przy mnie od samego rana i starał uspokoić. Patrzyłem na niego smutno, a chłopak co chwilę uśmiechał się do mnie ciepło.
- Hyung..- szepnąłem, a on zwrócił na mnie swoje oczy. Rzadko się odzywałem, a jeśli już, to tylko po to, aby pójść do łazienki. Jimin pomagał mi prawie we wszystkim, co trochę wprawiało mnie w zmieszanie. Nie chciałem niepotrzebnie zawracać mu głowy.- Oddycham jeszcze, ale czemu?
Chłopak nachylił się nad moją twarzą, marszcząc brwi.
- Co masz na myśli, Jungkookie? - spytał cicho, przygryzając usta. Starałem się nie myśleć o jego pocałunku, bo to wprawiało mnie w przygnębienie.
- Powinienem już dawno umrzeć.- wyszeptałem, patrząc na niego.- Po co mi takie życie? Przecież ja..
- Nie.- przerwał mi pospiesznie, dotykając mojej twarzy.- Musisz żyć, rozumiesz? Dla mnie.
Na moment zamarłem, starając się zrozumieć jego słowa.
- Hyung..- jęknąłem, a potem poczułem jego ostrożnie dotyka mojej ręki.- Nie rozumiem co do mnie mówisz. Ledwo się znamy, dlaczego chciałbyś żebym nie umierał z twojego powodu?
Jimin westchnął, jakby to było dla niego zbyt trudne. Ta cała sytuacja.
- Jungkookie, jesteś dla mnie bardzo ważny.- powiedział, patrząc prosto w moje bezradne oczy.- Jesteś najważniejszy.
- Dlaczego? - szepnąłem, ledwo poruszając ustami.
Chłopak przypatrywał mi się długo, aż w końcu wyznał:
- Dlatego, że nie potrafię wyobrazić sobie życia bez ciebie.
Zacząłem cicho płakać, a Jimin pochylił się i otarł moją twarz.
- Mam do ciebie prośbę.- powiedział spokojnie, posyłając mi uśmiech.- Możesz nie nazywać mnie hyungiem?
Zamrugałem, pociągając nosem.
- To jak mam cię nazywać? - spytałem cicho, a moja dłoń lekko zadrżała.
- Jin nazywa mnie Chim albo Jiminnie.- powiedział.
Uśmiechnąłem się lekko, wyobrażając jak wypowiadam jego imię.
- Nie mogę, hyung.- powiedziałem, a gdy uniósł brwi, dodałem: - Jesteś starszy więc nie mogę tego zrobić. Pozostanę przy tym.
Jimin pokręcił głową.
- Przecież jesteśmy parą.- wyznał, a ja niemal otworzyłem szeroko oczy.- Powinieneś mówić mi po imieniu, bo nazywanie mnie starszym bratem sprawia, że czuję się jakoś dziwnie. Jakbym..robił coś złego.
Patrzyłem na niego. Parą. On naprawdę to powiedział, a ja nie mogłem w to uwierzyć. Jimin mnie chciał.
- Ale..- zacząłem cicho.- Ja..
Chłopak uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło. Zamknąłem oczy, czując jego kojący dotyk. Bardzo lubiłem ten moment gdy był tak blisko mnie. Wtedy miałem poczucie, że jestem bezpieczny i nic mi nie grozi.
- Jungkookie, chyba nie myślałeś, że po tym pocałunku cię porzucę, prawda? - spytał mnie cicho.- Powiedziałem ci co czuję, a teraz powinieneś mnie zaakceptować. Chciałeś tego, prawda?
Nie otwierałem oczu, starając się głęboko oddychać. Co z tego, że dał mi szansę, skoro na niego nie zasługiwałem?
- Hyung.- otworzyłem oczy, patrząc na niego.- Czy ty naprawdę chcesz być z kimś takim jak ja? - szepnąłem, drżąc na całym ciele.- Wiesz, że nie wszystko ze mną w porządku i mam lęki.
CZYTASZ
I walk alone
FanfictionDzieciństwo Jungkooka było niezwykle ciężkie. Rodzice sprzedali chłopca grupie płatnych zabójców, którzy katowali go i dręczyli psychicznie. Chłopiec spędził tak kilka lat zamknięty i porzucony w ciemnej piwnicy, gdzie było jego miejsce. Po jakimś c...