Jedynie w snach czułem się w miarę bezpiecznie. Na parę godzin potrafiłem znaleźć się w zupełnie innym świecie, gdzie spotykało mnie wspaniałe uczucie wolności. Po przebudzeniu uświadamiałem sobie z goryczą, że moje życie na jawie jest o wiele bardziej bolesne. Każdego dnia na nowo odtwarzałem w głowie ten niekończący się koszmar. Aż do tej pory nie czułem się człowiekiem. Nie czułem się żywą osobą, która potrzebuje poczucia ciepła i zrozumienia. Gdyby nie Susan, moja obecna opiekunka już dawno bym zwariował.
Przeżycia pięciu okropnie długich lat sprawiły, że stałem się niemową i wrakiem. Od czasu interwencji policji straciłem mowę, a Susan i jej koledzy sugerowali, że to z powodu długotrwałego stresu i bolesnych doświadczeń. Bałem się nie tylko oprawców, którzy mnie katowali, lecz wszystkich ludzi wokół mnie. Susan była wyjątkiem, bo dała mi dom i otoczyła opieką. Pozwoliła mi zamieszkać ze sobą, aż do czasu mojego ozdrowienia, które miało nigdy nie nadejść.
Codziennie rozmawiała ze mną, chociaż nie potrafiłem odpowiedzieć na żadne z jej pytań. Była spokojna i wyrozumiała, a w jej oczach dostrzegałem ciepło. Mimo to, drżałem na myśl, że może mnie dotknąć. Bałem się dotyku. Innych rzeczy również. Przerażał mnie ich wygląd, dźwięk i samo ich istnienie.
- Jungkook, popatrz na mnie.- poprosiła mnie Susan, stukając długopisem o biurko.
Uniosłem wzrok, spoglądając w jej poważne oczy. Nerwowo odgarnęła kosmyk blond włosów, które zawinęła za ucho, po czym spytała cichym głosem, aby mnie nie przestraszyć.
- Wiem, że to dla ciebie trudne, ale...- sięgnęła za siebie i podsunęła mi notes z czystą stroną. -...co teraz czujesz?
Przez chwilę patrzyłem na pustą kartkę, zmuszając się do wzięcia długopisu. Napisałem pierwsze co mi przyszło na myśl.
- Zimno ci? - zamyśliła się, kiwając głową na boki. Potem uśmiechnęła się do mnie.- Dobrze, kupię ci cieplejsze ubranie. Za oknami wiosna, ale tobie ciągle jest zimno.
Zadrżałem mocno, podwijając dłonie pod ubranie. Marzłem od dawna, bo w piwnicy było bardzo zimno, zupełnie jak w chłodni. Pomieszczenie znajdowało się blisko podziemi, dlatego często chorowałem. Moi oprawcy nie dali mi nawet ciepłych ubrań i zostawili w gorączce na zimnie. Znowu zadrżałem, przypominając sobie wszystko.
- Nie myśl o tym tak mocno, kochanie.- poprosiła mnie Susan, wstając z miejsca.- Na dziś koniec sesji. Odpocznij, a ja przygotuję obiad.
Spojrzałem na nią przerażony, mrugając pospiesznie.
- Nie bój się, dobrze? - szepnęła, patrząc na mnie z troską.- Nie będę hałasować, nie użyję nawet noża.
Skinąłem głową, a potem podniosłem się i pobiegłem do swojego pokoju. Moje serce waliło jakby miało zaraz wyskoczyć z piersi. Oparłem się o drzwi, gwałtownie się wzdragając. Ciągle było mi zimno.
Mój pokój odbierałem ze spokojem, czując się w nim w miarę dobrze. Jasno niebieskie kolory ścian oraz ciepłe obrazy wiszące w pobliżu w jakiś sposób koiły moje nerwy. Moje łóżko było wygodne i miękkie, a biurko przy którym spędzałem sporo czasu czytając książki i pisząc pamiętnik było postawione pod oknem, z którego mogłem dojrzeć ulicę. Nie często patrzyłem przez szybę, bojąc się twarzy ludzi. Wolałem zasłaniać okno zasłoną i ze spokojem przenieść się w inny świat.
Ale moje myśli dopadały mnie dosłownie wszędzie. Nie mogłem uciec od samego siebie. Ból był niewyobrażalny, tak jak gdybym ponownie się tam znajdował. Co mogłem z tym zrobić? Susan mówiła, że potrzebuję czasu. Jednak z pewnością wiedziała, że nigdy nie zapomnę tych lat i już do śmierci będę na nowo przeżywał wszystko co mi się stało. Blizny nie pozwolą mi zapomnieć.
Pisanie pamiętnika było pomysłem Susan. Z początku nie chciałem niczego pisać, nie chciałem pamiętać. Ale pod jej usilnymi namowami, w końcu się zgodziłem. Przynajmniej tak mogłem zrzucić z siebie ten ciężar. Mimo to, zawsze płakałem gdy odtwarzałem na nowo swoje wspomnienia.
Teraz ponownie przypomniałem sobie wszystkie szczegóły dotyczące mojego oddania w ręce zabójców. W przyszłości miałem się stać taki jak oni. To z tego powodu mnie kupili. Byłem młody, a oni chcieli kogoś takiego, aby wychować mnie na silnego i bezlitosnego. Miałem dla nich zabijać. Nie zgadzałem się, dlatego mnie bili. Codziennie zadawali mi dojmujący ból, od którego dostawałem spazmów ciała, a moja twarz stawała się czerwona i opuchnięta. Potem rzucali mnie do piwnicy, dopóki nie budziłem się z płaczem. Hartowanie mojego ciała było początkiem góry lodowej. Zabójcy znęcali się nad innymi i porywali bezbronne kobiety, aby mi pokazać na czym polega prawdziwa władza. Nie chciałem patrzeć, lecz nie mogłem zamykać oczu. Zmuszali mnie do oglądania tej masakry, aby potem ukarać mnie głodówką. Byłem bardzo słaby i chudy, ale nie przejmowali się mną i czasem zapominali o mnie na długie godziny. Nie wiem, co było najgorsze w tym wszystkim. To, że mnie zostawiali samemu sobie, czy fakt, iż podczas kąpieli stawali w pobliżu i czekali, aż się umyję. Widok ich niebezpiecznych oczu skierowanych na moje nagie ciało był odpychający. Nie mogłem przywyknąć do tego, że na mnie patrzą w tak intymnej sytuacji. Najgorsze były ich docinki dotyczące mojego dojrzewającego ciała. Śmiali się głośno i rzucali propozycje, że przyprowadzą mi jakąś młodą dziewczynę. Na to wszystko odwracałem się od nich i zamykałem oczy, byle tylko nie patrzeć na ich okropne twarze. Jednak śmiechu nie mogłem uciszyć.
Upadłem na podłogę, płacząc w duchu. Susan była zdumiona tym, że boję się aż tylu rzeczy. Bałem się dosłownie wszystkiego. Dźwięk płynącej wody wywoływał lęk w moim sercu, a widok noża sprawiał, że zaczynałem się dusić. Ostre przedmioty raniły mnie samym widokiem i dlatego Susan mi je zabrała i gdzieś schowała. Dobrze wiedziała, że ogień lub gotująca się potrawa powodują u mnie mdłości. Wszystko mi przypominało o przeszłości. A ja nic nie mogłem z tym zrobić.
Ostrożnie podniosłem się z klęczek i usiadłem na łóżku. Popatrzyłem na swoje poranione dłonie, poznaczone bliznami. Nasłuchiwałem dźwięków z kuchni, lecz prawie wszędzie panowała cisza. Czasem mnie bolała. Spędzałem czas tylko z Susan, ale wiedziałem, że ma swoją pracę i od czasu do czasu wychodzi do swojego gabinetu gdzieś w pobliżu. Gdy jej nie było uważnie chodziłem po domu, przyzwyczajając się do jasnego światła i kolorów. Podobało mi się tutaj, ale czasem bałem się, że nagle spotkam coś lub kogoś i znowu zacznę wariować. Susan mnie rozumiała i nie nalegała, abym spróbował wyjść. Po prostu potrzebowałem dużo więcej czasu.
Weszła do pokoju, pukając. Mimo, że nie mogłem jej odpowiedzieć to zawsze mnie uprzedzała nim wchodziła do środka.
- Jungkook, przyjdziesz do kuchni czy wolisz zjeść tutaj? - spytała z ciepłym uśmiechem, patrząc na mnie spokojnie.
Przełknąłem ślinę, kręcąc głową.
- Powinieneś jeść, kochanie.- naciskała delikatnie. - Wiem, że być może nie przepadasz za moim towarzystwem...
Kręciłem głową, dając jej do zrozumienia, że jest zupełnie inaczej.
- Przyniosę ci tutaj, dobrze? - odparła i zostawiła uchylone drzwi.
Moje dłonie zaczęły się lekko trząść, a gdy nagle usłyszałem głośny dzwonek do drzwi, przerażony pobiegłem zamknąć drzwi do pokoju. Do tej pory nikt tu nie przychodził. Co jeśli tym razem przyszli po mnie?
Przysunąłem się do szpary i zacząłem nasłuchiwać. Radosny głos Susan rozbrzmiał w korytarzu, a potem dosłyszałem jakiś cichy i melodyjny głos kogoś młodego. Dziewczyna? Zamrugałem, sprawdzając czy klucz tkwi w drzwiach. Miałem nadzieję, że nikt tu nie wejdzie. Susan miała zapasowy klucz, ale na pewno go nie użyje przeciw mnie.
Zacząłem przestępować z nogi na nogę, a gdy kroki się zbliżały, już wiedziałem, że kierują się w moją stronę.
***********************************************************************************************
Mogłam to napisać trochę lepiej. Nie wiem czy nie jest zbyt chaotyczne i nie ujawniłam za dużo. Piszcie czy chcecie więcej czy lepiej dać spokój z tą historią:)

CZYTASZ
I walk alone
FanfictionDzieciństwo Jungkooka było niezwykle ciężkie. Rodzice sprzedali chłopca grupie płatnych zabójców, którzy katowali go i dręczyli psychicznie. Chłopiec spędził tak kilka lat zamknięty i porzucony w ciemnej piwnicy, gdzie było jego miejsce. Po jakimś c...