Rozdział 6.

3.3K 296 77
                                    

Wspomnienia atakują mnie w najmniej spodziewanych momentach. Boję się, że kiedyś pęknie mi głowa od nadmiaru tych koszmarów. Nie będę normalnie żyć, jak zwyczajny człowiek. Moje dzieciństwo różni się od  życia innych dorastających dzieci. Płaczę, ale nic nie mogę z tym zrobić. Mówienie jest niemożliwe. Pozostaje mi jedynie papier i długopis, który kurczowo zaciskam w dłoni, aby nie wypadł. Z trudem panuję nad swoim drżącym ciałem i szybkim oddechem. Nic już nie będzie takie samo.

 Skończyłem wpis w pamiętniku, odkładając długopis na stolik. Rozbolała mnie głowa od dręczących myśli i musiałem poprosić Susan o tabletkę. Ostatnio brałem ich za dużo, ale nie wypominała mi tego. Nie chciała żebym się męczył sam ze sobą.

Za oknem dostrzegłem ciemność nocy. Przez długi czas wpatrywałem się w świecący księżyc, który napawał mnie jakimś głębokim smutkiem i żalem. Zagryzłem usta, aby znowu się nie rozpłakać. To uczucie było nie do zniesienia, a ja nie potrafiłem dać mu ujścia.

Ciemności stawały się coraz bardziej głębokie, dlatego pospiesznie zabrałem piżamę i niemal rzuciłem biegiem do łazienki. Potem cienie staną się o wiele groźniejsze, zawsze tak było.

W pomieszczeniu było ciepło więc przestałem drżeć i pospiesznie zdjąłem ubranie. Z tęsknotą spojrzałem na ciepły, biały sweter. Czułem się w nim jakoś bezpiecznie. Może to dlatego, że nie kojarzył mi się z niczym złym? Pokręciłem głową, wchodząc pod prysznic i zamykając szklane drzwi za sobą. Odkręciłem wodę, zamykając oczy. To był zły pomysł, bo nagle przypomniałem sobie sytuację z zabójcami. Kontrolowali mnie na każdym kroku. Pospiesznie uchyliłem powieki, oddychając z ulgą. Musiałem wszystko widzieć, aby nie wracać do przeszłości. To miejsce tutaj było mi miłe i wygodne. Tutaj mieszkała Susan, moja opiekunka.

Umyłem się szybko, nie chcąc dłużej stać pod wodą. Oparłem się o ścianę, biorąc głęboki oddech. Dostrzegałem to, że w moim ciele zachodziły nieodwracalne zmiany, których nie dawałem rady kontrolować. Czasem działo się ze mną coś dziwnego, coś czego nie rozumiałem. Być może to z powodu mojego nieustannego lęku, chociaż nie byłem pewny. W zamknięciu nie miałem jak się uczyć więc miałem braki wiedzy. Susan kupiła mi dużo książek, abym nadrobił zaległości, ale tego było tak dużo, że zaczynałem się w tym gubić. Czasem prawdziwe życie człowieka mnie przerastało. Dobrze pamiętałem jaka była moja reakcja i zdumienie gdy wyczytałem w książce do biologii o zaspokajaniu ludzkich potrzeb. Autor pisał, że chłopak i dziewczyna mogą połączyć się ze sobą w jakimś akcie. Nie bardzo wiedziałem o co mu chodzi. Potem pisał, że zarówno mężczyzna i kobieta są zdolni do samozaspokojenia swoich potrzeb cielesnych. W tamtym momencie po prostu rzuciłem książkę w kąt i postanowiłem do niej nie wracać. Jakoś nie podobało mi się to wszystko. Ale prawdą było, że to co przeczytałem chyba miało cel w ludzkim życiu. Patrzyłem na swoje ciało i zastanawiałem się co powinienem zrobić. Pójść za radą i spróbować tego czegoś? Niestety nie wiedziałem co mam robić. To wszystko było zbyt skomplikowane.

Przestałem się nad tym zastanawiać i wyszedłem z kabiny, aby się ubrać. Zadrżałem, czując chłód na swojej skórze. Włożyłem piżamę i bardzo cicho poszedłem do pokoju. Susan była w kuchni, co dostrzegałem przez palące się światło w pomieszczeniu. Może powinienem do niej pójść, ale miałem dość wizyt na dziś. Byłem po prostu wyczerpany.

********

Susan zapukała do mojego pokoju następnego dnia, mówiąc mi, że przyszedł Jimin. Poczułem strach podchodzący do gardła. Nie ruszałem się z łóżka, udając, że jeszcze śpię. Jakoś nie miałem ochoty go widzieć. Przecież powiedział, że będzie mnie przytulał. Wobec tego postanowiłem zostać w pokoju, nie otwierając drzwi. Jeśli będę go ignorować to na pewno się znudzi i da mi spokój.

- Jungkook, możesz otworzyć drzwi? - poprosiła Susan spokojnym głosem.- Jimin ma dla ciebie niespodziankę.

Nie byłem zainteresowany jego prezentami. Chciałem żeby mnie zostawił w spokoju. Czy naprawdę prosiłem o tak dużo? Przez ostatnie parę lat przez cały czas ktoś czegoś ode mnie chciał.

- Chyba jeszcze śpi.- szepnęła Susan, ale usłyszałem ją przez drzwi.

- Nie szkodzi. Poczekam.- odparł Jimin, a ja pomyślałem, że jego działanie jest bezcelowe. Nie wyjdę. Ani teraz, ani potem.

*****

Susan pukała do mnie co jakiś czas, pewnie domyślając się tego, że nie mam dziś nastroju na wizyty.

- Może przyjdziesz jutro? Na pewno będzie lepiej się czuł.- obiecała Jiminowi.

Na szczęście poszedł po paru minutach, a ja mogłem w końcu wyjść z pokoju. Susan wyszła do pracy, zostawiając mi kartkę. Pisała, żebym zjadł obiad i odpoczął. Przygotowała mi nawet tabletkę. Westchnąłem, uspokojony. Była dla mnie dobra, a ja nie mogłem odpowiedzieć jej tym samym. Napisałem jej podziękowanie oraz prośbę, aby nie wpuszczała Jimina do mnie. Nie chciałem go widzieć do czasu, aż nie poczuję się lepiej. Miałem nadzieję, że mnie zrozumie.

*******

Susan obiecała spełnić prośbę, ale była zasmucona tym, że musiała powiedzieć Jiminowi o mojej decyzji. Chłopak był przygnębiony, ale nie narzucał się i dał mi spokój. Poczułem się lepiej gdy w końcu zostałem sam. Jednak nawet to mi nie pomagało, a z dnia na dzień było coraz gorzej.

******

Koszmary nadchodziły w nocy, a w ciągu dnia byłem tak zmęczony, że zasypiałem na długie godziny. Susan martwiła się. Przeniosłem się do salonu i nakryłem kocem, a kobieta patrzyła na mnie z głęboką troską.

- Jungkook, kochanie.- szepnęła, uśmiechając się delikatnie.- Bardzo bym chciała w końcu zobaczyć twój uśmiech. Jestem pewna, że jest piękny.

Słuchałem jej cichego głosu, ale senność była potężniejsza niż moja świadomość. Znowu zasnąłem na oparciu kanapy.

Dźwięk dzwonka wyrwał mnie ze snu. Przez chwilę nie wiedziałem co się dzieje, a gdy Susan pospieszyła do drzwi, otworzyłem szeroko oczy. Ktoś przyszedł, ktoś obcy.

Nasłuchiwałem głosów, ale był tylko ten jeden. Głos, który kojarzyłem dopiero od niedawna.

- Cześć, Jungkookie.- Jimin wszedł do salonu, uśmiechając się do mnie przyjaźnie.

Skuliłem się pod kocem, starając nie ruszać. Dlaczego on tutaj przyszedł? Przecież mu zabroniłem.

Chłopak usiadł przy Susan, a kobieta spojrzała na mnie czule.

- Nie bój się, Jimin po prostu za tobą tęsknił.- mruknęła, a gdy przeniosłem wzrok na szatyna, przytaknął.

- To prawda, brakowało mi ciebie.

Patrzyłem na niego, starając się uspokoić. Wydawał się być szczery. Susan rozmawiała z nim bardzo cicho, a ja przestałem zwracać na nich uwagę. Przymknąłem oczy, wtulając się w ciepły koc. Sen nie nadchodził, ale przynajmniej nie czułem strachu. Byłem odprężony, a momentami zacząłem przysypiać. Zarejestrowałem jakiś ruch, ale to pewnie Susan znowu gdzieś wychodziła. Potem poczułem jak kanapa lekko się ugina, a gdy trochę uchyliłem powieki, zauważyłem Jimina. Chłopak siedział blisko mnie, a jego ręka zwisała na oparcie kanapy. Zamknąłem oczy, chłonąc przyjemne ciepło, które mnie otulało. Moja głowa stała się ciężka, a potem zaczęła opadać. Dotknąłem czegoś twardego, ale przestałem się tym przejmować.

- Jimin, nie ruszaj się.- szepnęła cicho Susan, co ledwo zarejestrowałem.- Najwyraźniej nie boi się twojego dotyku.

- Tak myślisz? - odparł cicho chłopak, starając się siedzieć zupełnie nieruchomo. - Nie wiedziałem, że..

Potem przestałem słyszeć cokolwiek, wciągnięty w sen.

*****************************************************************************************************

Nie wiem, takie sobie:/ Nie umiem pisać komentarzy, zawsze wolę gdy to wy komentujecie więc pozostawię wam tą przyjemność;)



I walk aloneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz