Poczułem ostry ból przechodzący przez moje ciało. Dotknąłem dłonią bolącego miejsca, a Jimin natychmiast zdjął mnie z blatu i spojrzał na uderzenie.
- Przepraszam, to moja wina.- wyszeptał, masując moją głowę.- Jungkookie, dobrze się czujesz? Nie krwawisz?
Pokręciłem głową, co nie było dobrym pomysłem, gdyż ponownie pojawił się lekki ból.
- Hyung, muszę się położyć.- powiedziałem cicho.
Jimin pociągnął mnie za rękę i zaprowadził do salonu. Potem ostrożnie ułożył mnie na kanapie i usiadł tuż obok. Czekałem aż się odezwie, a gdy to nie nastąpiło, spytałem:
- Hyung, czy ja jestem chory?
Chłopak spojrzał na mnie zaskoczony, posyłając mi uspokajający uśmiech.
- Co masz na myśli?
Przełknąłem ślinę i wytłumaczyłem mu swój punkt widzenia.
- To co czuję nie jest normalne, prawda? To choroba.
Jimin pochylił się nade mną, a ja nagle otworzyłem szerzej swoje oczy patrząc prosto na niego.
- Nie, Jungkookie.- odpowiedział spokojnie.- Nie jesteś chory. Wszystko z tobą w porządku.
Zamyśliłem się nad jego słowami, ale mimo to mnie nie uspokoił. Musiało być ze mną coś dziwnego, nienaturalnego.
- Hyung...dlaczego gdy jesteś przy mnie to myślę o dziwnych rzeczach?- spytałem cicho, unikając jego wzroku.- Dlaczego nie czuję się zwyczajnie, jak na początku? Dlaczego czuję...
- Zakochałeś się.- przerwał mi pospiesznie.
Spojrzałem na niego przestraszony, a potem zapytałem:
- W twoich pocałunkach?
Jimin uśmiechnął się szeroko, a potem skinął głową. Delikatnie dotknął mojej ręki.
- Nie tylko w tym, Jungkookie.- powiedział, patrząc na mnie spokojnie.
Nie odrywałem od niego wzroku, nasłuchując bicia swojego serca.
- Ale wcześniej powiedziałeś, że nie możesz być ze mną.- wyszeptałem cicho.- Poza tym my obaj jesteśmy chłopakami. Więc...
- Myślisz, że nie istnieje taki rodzaj miłości? - spytał mnie cicho, gładząc po dłoni. - Jungkookie, w życiu wszystko jest możliwe. Jeśli się nie boisz i dasz sobie szansę na szczęście.- dodał.
Westchnąłem, mrugając pospiesznie. Ból głowy zaczął zanikać.
- Hyung, czy ty..- wahałem się, bo przecież mogłem ośmieszyć się takim pytaniem. Ale nie miałem nic do stracenia.- Czujesz coś podobnego co ja?
Jimin spojrzał na mnie niepewnie, a potem odpowiedział.
- Nie jestem pewny.
- Czyli..chciałeś mnie tylko pocieszyć? - spytałem z lekkim żalem. Skoro tak, to nie musiał robić czegoś takiego. Nie rozumiał, że w ten sposób rani mnie bardziej?
- Jungkookie, to nie tak.- zaprzeczył szybko.- Kiedyś byłem zakochany, ale nic z tego nie wyszło.- wyznał mi szczerze.- Byłem tchórzem i nie spytałem jej czy by gdzieś ze mną nie wyszła. Podobała mi się, ale..nie odważyłem się na żaden krok.
- Teraz żałujesz? - spytałem cicho, patrząc na jego poważną twarz.
Jimin westchnął, uśmiechając się do mnie lekko.
- To przeszłość i nie ma powodu żeby do niej wracać.- powiedział. Patrzył na mnie spokojnie.- Muszę to przemyśleć. Potrzebuję więcej czasu.

CZYTASZ
I walk alone
FanfictionDzieciństwo Jungkooka było niezwykle ciężkie. Rodzice sprzedali chłopca grupie płatnych zabójców, którzy katowali go i dręczyli psychicznie. Chłopiec spędził tak kilka lat zamknięty i porzucony w ciemnej piwnicy, gdzie było jego miejsce. Po jakimś c...