26.

1.6K 89 105
                                    

Shailene

- Tak? - Theo odwraca się i patrzy na mnie z wyczekiwaniem.

Przełykam ślinę. Patrzę w jego oczy i w jednej chwili się rozmyślam. Nie mogę mu powiedzieć... kiedy tak na mnie patrzy. Nie umiem...

- Dziękuję - mówię, uśmiechając się.

Idiotka, idiotka!

- Nie ma za co, Shailers - odwzajemnia uśmiech, po czym marszczy brwi. - Ten pocałunek... Czy to może zostać między nami?

- Nie, wiesz. Właśnie wsiadałam w samochód, żeby poinformować o tym Ruth - przewracam oczami.

Theo gładzi mój policzek, wzdycha, po czym odchodzi.

Czasami go nie rozumiem.

***

Theo

Nie wiem, co się ze mną dzieje. Znów się zapomniałem z inną kobietą niż moja żona... Gdyby wiedziała jakim jestem niewiernym skurwysynem... Pewnie by ode mnie odeszła i nie mógłbym jej za to winić. Ale nie mogę nic poradzić na to, że kobiety tak do mnie lgną... A może ja lgnę do nich...?

Podjeżdżam pod szkołę, żeby odebrać córkę z zajęć. Staję przed autem i czekam aż wyjdzie, wraz z innymi dziećmi.

- Hej, Theo - wita się ze mną Zoë. Podchodzi bliżej, trzymając rękę na zaokrąglonym brzuszku.

- Cześć - odpowiadam, posyłając jej uśmiech. - Jak się czujesz?

- Serio chcesz wiedzieć? - Unosi brwi, a ja kiwam głową, nie spodziewając się, że zaraz usłyszę całą tyradę żali. - Puchną mi stopy, chce mi się non stop rzygać, brzuch mnie boli, cycki mam nabrzmiałe, sutki obolałe...

- Okej, okej, kapuję! - Unoszę ręce w geście poddania. - Nie czujesz się dobrze.

- No nie - patrzy na mnie przez chwilę i otwiera usta, jakby chciała coś powiedzieć, po czym rezygnuje. Zastanawiam się, o co chodziło.

- Co wiesz o ojcu Olivera? - Wypalam nagle. Shailene pewnie nic by mi o nim nie powiedziała, a Zoë może wiedzieć coś więcej. W końcu są przyjaciółkami, na pewno coś wie... Może czegoś się dowiem.

- A po co ci takie informacje? - Odpowiada zmieszana Zoë.

- Po prostu jestem ciekawy... Wiesz, Shai jest moją przyjaciółką.

Zoë mruczy coś niezrozumiałego pod nosem i zaciska usta.

- Jakby chciała, to by ci sama powiedziała, nie uważasz? - Stwierdza w końcu.

- A ty nie możesz mi powiedzieć?

- A co będę z tego miała?

- Kravitz, jak zwykle bezinteresowna - przewracam oczami. - A co byś chciała?

- Zaopiekujesz się Shai i Ollim na tyle, ile będziesz mógł. Oni potrzebują wsparcia, wiesz, staram się też pomóc Shai, ale przyda jej się męska pomoc.

- Jasne. Już jej to nawet proponowałem - oświadczam. - No okej. To co z tym ojcem?

- Wiem tyle, że złamał serce Shai i odszedł, zanim dowiedział się o ciąży.

- Czyli ojciec Olivera nie wie, że ma syna. Dlaczego Shai nie chce mu powiedzieć?

- On ma swoją rodzinę i Shai nie chce niszczyć mu życia.

- Ale Ollie potrzebuje ojca! A może ten ojciec chciałby mieć syna? Shai nie może decydować o życiu innych. Nie wie co się stanie, gdy powie prawdę.

- To nie jest takie proste, jak ci się wydaje, Theo - Zoë kręci głową.

- Nie musiałaby z tym zostawać sama.

- Ona radzi sobie świetnie jako matka. Ollie jest takim fajnym chłopcem, zresztą sam o tym wiesz, bo chyba go polubiłeś. Tylko czasami brakuje jej siły, gdy musi zmierzyć się sama z problemami, które teraz na nią spadają. Gdyby miała wsparcie ojca Olivera, to byłoby jej lżej.

- Ty wiesz kim jest jego ojciec - stwierdzam.

- Wiem.

- Powiesz mi?

- Nie mogę, Theo. Shai mi zaufała i to byłoby wobec niej nie w porządku. Może kiedyś sama ci powie.

- Znam go? - Pytam, nie zwracając uwagi na jej słowa.

- Nie mogę.

Tajemnice są takie frustrujace. Chciałbym znaleźć tego gnojka, który złamał Shai serce do tego stopnia, że nie powiedziała mu nawet o dziecku. Skręciłbym mu kark. Jak można zranić taką dobrą osobę jak Shai?

Moje rozmyślania przerywa dzwonek. Dzieci wybiegają na zewnątrz, krzycząc głośno. Moja córka jednak idzie spokojnie, z wysoko zadartą głową. Jest taka podobna do Ruth...

- Cześć księżniczko, jak było w szkole? - Pytam, otwierając jej drzwi do samochodu.

- Okropnie. Nie mógłbyś mnie zapisać do prywatnej szkoły, żebym nie musiała oglądać te nieogarnięte dzieciaki? - Wzdycha, przewracając oczami.

- Kathy, skarbie, to bardzo dobra szkoła. Dlaczego nie chcesz zaprzyjaźnić się z kimś?

- Oni są tacy dziecinni! Nie mam z nimi o czym rozmawiać! Ciągle by się chcieli bawić, to takie nudne.

- No cóż, macie pięć lat, więc to chyba normalne, że chcą się bawić - stwierdzam i zauważam w lusterku, że Kathy posyła mi groźne spojrzenie.

- Jestem za duża na takie bzdury - odpowiada i zaczyna robić coś na swoim telefonie.

Wzdycham i wjeżdżam na drogę, która prowadzi do naszego domu.

CDN.

😏😏😏

his son (SHEO STORY)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz