47.

1.4K 76 79
                                    

Shailene

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Shailene

Przez ostatni tydzień próbowałam uporządkować swoje wszystkie sprawy, chciałam doprowadzić wszystko do końca, zanim... zrobię to, co zaplanowałam. Nie lubię zostawiać niezamkniętych spraw. Wczoraj skończyłam swoją powieść, którą pisałam od narodzin Olivera. Opisywałam w niej wszystko, od czasu jego poczęcia. To w pewnym sensie mój pamiętnik... nasz pamiętnik. Mój i Olivera. Nasze życie bez Theo i po tym jak się pojawił w naszym mieście. Ta książka opisuje wszystko, każde zdarzenie. Kiedy zaczęłam ją pisać, nie miałam pojęcia co z nią zrobię. Po prostu wyrzucałam z siebie wszystko, cały żal związany z tym, że nie ma z nami Theo, że nie jest obecny w życiu swojego syna... Nawet nie zdawałam sobie z tego sprawy, ale teraz myślę, że w pewien sposób mi to pomogło...

Po śmierci Olivera przestałam ją pisać, ale kilka dni temu odnalazłam w sobie dość siły, aby ją dokończyć. Musiałam to zrobić, bo nie zostało mi wiele czasu. Kiedy napisałam ostatnie słowo, zapisałam plik i wrzuciłam go na pendrive. Jest już w kopercie, na której napisałam, żeby przekazać ją Theo.

Dowie się o Oliverze.

Po mojej śmierci.

Koniec książki His son, jest także moim końcem. Naszym końcem...

***

Posprzątałam cały dom. Chyba nigdy nie był tak czysty... Wszystko lśni. Wszystko jest gotowe, żebym mogła odejść. Wystarczy to zrobić...

Jutro Wigilia Bożego Narodzenia. Wszystkich opanowała gorączka świątecznych zakupów, przygotowują potrawy, ozdabiają domy i ogrody, kupują prezenty...

A ja straciłam osobę, dla której mogłabym takowy kupić. W tym roku nie napisaliśmy listu do świetego Mikołaja. Nie wysłaliśmy go. Nie udam, że to nie ja zostawiłam prezenty pod choinką... Nie będziemy siedzieć razem na plaży, czekając na pierwszą gwiazdkę. Bo mojego synka już nie ma... Zabiłam go. Zabiłam swoje dziecko... Jak można żyć po czymś takim? To ja powinnam nie żyć, a nie on... To niesprawiedliwe...

Biorę do ręki zdjęcie moje i Olivera, z jego piątych urodzin. Oboje mocno się śmiejemy, trzymam go w ramionach. Wydajemy się tam najszczęśliwszymi osobami na świecie.

Moim ciałem wstrząsa silny szloch. Siadam na podłodze i obejmuję ramionami kolana, przyciągając je do klatki piersiowej. To tak bardzo boli, nie mogę się z tym pogodzić i nigdy tego nie zrobię. Zbyt mocno kochałam swoje dziecko. Zbyt mocno go kocham i będę go kochać do końca swojego życia. Nigdy nie przestanę.

Nie pozostał mi już nikt bliski... Mój przyjaciel mnie zdradził. Nawet moja najlepsza przyjaciółka, która była dla mnie jak siostra mnie zdradziła. Wiedziała co czuję do Theo, ale to nie powstrzymało jej przed pójściem z nim do łóżka. Czy ja w ogóle wiem kim jest Zoë? Czy nie udawała przez ten cały czas, że mnie lubi? Czy jej przyjaźń była udawana? Ale po co miałaby to robić? Jaką miałaby z tego korzyść? Do głowy przychodzą mi teraz najróżniejsze myśli... Czy ona tego wieczoru naprawdę była pijana? A może świadomie zaciągnęła The do łóżka? Ale po co? Po co miałaby to robić...?

Ocieram łzy i wstaję. Zastanawiam się, czy nie zadzwonić do mamy, albo Tannera, ale coś mnie powstrzymuje. Jak mam się z nimi pożegnać? Co mam im powiedzieć? Nie potrafię...

Moje przemyślenia przerywa dzwonek do drzwi. Marszczę brwi, bo nikogo się nie spodziewam. Kto to może być?

Podchodzę do drzwi i je otwieram. Za nimi stoi Ryan, mąż Zoë. Minę ma nie za ciekawą i zastanawiam się, czy być może Zoë nie powiedziała mu prawdy. Ale co ja mogłabym mu jeszcze powiedzieć?

- Mogę wejść? - Pyta bez żadnego słowa powitania.

- Jasne - przepuszczam go i zamykam drzwi.

Kierujemy się do salonu. Ryan staje na przeciwko mnie i krzyżuje ręce na piersiach. Mam wrażenie, że wpatruje się we mnie jak drapieżnik w swoją ofiarę. Zanim zaczyna, bierze głębi oddech, jakby chciał się uspokoić. Jest zdenerwowany.

- Czy możesz mi wyjaśnić z łaski swojej, co zrobiłaś mojej żonie? - Cedzi przez zęby, a ja wytrzeszczam oczy. - Od czasu powrotu z tego waszego spotkania cały czas płacze i chodzi jakaś podłamana. Co jej zrobiłaś?!

- Ja?! Nic jej nie zrobiłam!

- Ach tak? Wiesz co, zawsze tolerowałem tą waszą przyjaźń, ale miarka się przebrała. Zawsze żerowałaś na Zoë, która zrobiłaby dla ciebie wszystko, zawsze się dla ciebie poświęcała, a ty w zamian robisz jej świństwo. Udajesz taką milutką, kochaną osóbkę, której wszyscy żałują, bo jest samotną matką, a niby tak dobrze sobie radzisz, budzisz w ludziach litość, a jednocześnie podziw. Jesteś doskonałą manipulatorką, Shailene. Przez dłuższy czas udawało ci się to z moją żoną, ale koniec z tym. Nie pozwolę na to, żebyś krzywdziła moją rodzinę. Nie zniszczysz jej tak, jak zniszczyłaś swoją. Nie zbliżaj się do Zoë, ani do Rain. Zostaw moją rodzinę w spokoju, bo inaczej pożałujesz. Rozumiesz? - Zbliża się do mnie tak, że czuję jego oddech na twarzy. - Skrzywdź moją rodzinę, a skończysz jak twój synalek - dodaje i wychodzi z mojego domu pospiesznym krokiem.

CDN.

Jak tam pierwszy dzień wakacji? Ognisko rozpalone? Kiełbaski upieczone? Wódeczka schłodzona? 😄

his son (SHEO STORY)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz