87.

1K 69 40
                                    

Shailene

Od tygodnia nie mam kontaktu z synem, a każdego kolejnego dnia czuję się coraz gorzej z myślą, że Oliver nie chce ze mną rozmawiać. On i Theo mają prawo być na mnie źli, ale oddałabym wszystko za choć minutę rozmowy.

Kiedy rozlega się dźwięk przychodzącej wiadomości, zrywam się z miejsca i biegnę do telefonu, licząc, że to w końcu Oliver, ale okazuje się, że to niestety nie on... Numer zastrzeżony.

Masz to, na co zasłużyłaś. Ojciec i syn nareszcie mogą stworzyć rodzinę, a wkrótce dołączy do nich nowa mamusia – bo starą wszyscy nienawidzą, nawet jej ukochany synuś! Zostałaś sama, tak jak to powinno być od początku. Oliver będzie moim synkiem... Mam nadzieję, że się z nim pożegnałaś, bo już nigdy więcej go nie zobaczysz. ;)

Marszczę brwi. Myślałam, że mamy już spokój z tą dręczącą nas osobą, ale widocznie się pomyliłam. Wciąż może stanowić zagrożenie dla Olivera. Ma jakieś chore urojenia, że stworzy rodzinę z nim i Theo... Chciałabym go ostrzec, ale ma zupełnie wyłączony telefon, telefon Jane nie odpowiada, a do Olivera też nie mogę się dodzwonić. Nie wiem jak jeszcze mogłabym się z nimi skontaktować, bo nie mam numeru do reszty jego rodziny. Ale jest jedna osoba, która mogłaby mi takowy dać...

Nie chcę tego, robić, ale jestem do tego zmuszona. Czyżbym chciała zawrzeć pakt z diabłem?

Wybieram numer do ostatniej osoby, którą mogłabym prosić o pomoc.

O dziwo, odbiera.

- Cześć Ruth, jesteś jeszcze w Los Angeles? Chciałabym się spotkać.

>>>

Czekam na Ruth w jednej z kawiarni w Los Angeles. Zgodziła się na spotkanie, czego zupełnie się nie spodziewałam. Spóźnia się, ale przynajmniej przychodzi.

- W czym mogę ci pomóc? - Pyta obojętnie, siadając przy stoliku.

- Chciałam zapytać, czy miałabyś może numer telefonu do któregoś z członków rodziny Theo? Do jego taty albo rodzeństwa?

- Nie utrzymywałam z nimi kontaktu, więc nie mam. A co się stało, dlaczego tak pilnie chcesz się z nimi skontaktować?

- Theo pojechał z Oliverem do Anglii i się nie odzywa... martwię się o syna.

- Więc w końcu się dowiedział? - Ruth uśmiecha się kpiąco.

- Dowiedział się o czym?

- Że ma z tobą syna.

- Ty... ty wiedziałaś? - Pytam zaskoczona.

- No oczywiście, złotko, ja wiem wszystko.

- Ale kto ci powiedział? - Dopytuję.

- Nieważne. Po prostu wiedziałam i tyle – nachyla się bliżej i rozgląda się, jakby nie chciała, żeby ktoś podsłuchał naszą rozmowę. Ta sprawa zaczyna śmierdzieć coraz bardziej... - Posłuchaj mnie teraz uważnie. Możliwe, że zawsze uważałaś Theo za ósmy cud świata, ale prawda jest zupełnie inna. On udaje takiego porządnego faceta, ale mam nadzieję, że nie dałaś się na to nabrać jak reszta. Ten człowiek ma wiele tajemnic i potrafi się dobrze maskować. Nie powinnaś wysyłać z nim syna tak daleko od siebie, na inny kontynent. Chyba nie przemyślałaś dobrze, co robisz – kręci głową. - Na twoim miejscu jechałabym tam jak najszybciej i zabrała syna, zanim będzie za późno.

- Co ty mówisz? - Chce mi się śmiać. Jasne, Theo ostatnio przeginał, ale Ruth opowiada o nim jakieś niestworzone historie, chce mnie nastraszyć? Znam Theo i wiem, że tak naprawdę nie jest złym człowiekiem... Teraz działa pod wpływem złości, ale w końcu mu przejdzie.

- Możesz mi wierzyć lub nie, ale lepiej zabierz do siebie syna, zanim będzie za późno – odpowiada i wstaje, po czym wychodzi z kawiarni, zostawiając mnie z mętlikiem w głowie.

CDN.

Jak tam wasz poziom nienawiści do Theo? Przygasa? To trochę podkręcę ;>

his son (SHEO STORY)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz