42.

1.5K 78 91
                                    

Shailene

Mijają kolejne dni, podczas których mój stan psychiczny nie poprawia się ani trochę. Wciąż udaję, że mi się poprawia, bo chcę już w końcu zostać sama, aby zrobić to co postanowiłam. Ale Tanner wciąż tutaj jest, bardzo poważnie traktuje swoją rolę opiekuna. Do tego dochodzi Theo, który nadal tu mieszka, bo nie rozmawia z Ruth, która go zdradziła... Nie chciałam mu tego wypominać, bo nie sądzę, żeby akurat teraz miał ochotę tego wysłuchiwać, ale sam zdradził Ruth ze mną... Zrobił mi dziecko, o którym nigdy się nie dowiedział...

Zoë ustaliła z Milesem, Anselem i Jaiem, że przylecą tutaj na urodziny Theo. Wszyscy twierdzą, że powinnam się czymś zająć, by choć na chwilę zapomnieć o tym, co mnie spotkało. Ale niby jak mam to zrobić? Ollie był całym moim życiem... nadal jest. Moje życie z dnia na dzień stało się koszmarem, z którego nie potrafię się uwolnić. Jest sposób, ale dopóki tak bardzo mnie pilnują, mam związane ręce. Chciałabym w końcu choć przez chwilę poczuć ulgę, zdjąć z siebie ten ciężar, który wciąż noszę, który przygniata moją klatkę piersiową i nie pozwala oddychać. Często czuję, że z żalu mogę rozpaść się na milion kawałków, ale wiem, że gdy już to zrobię, już nikt nigdy nie będzie w stanie mnie poskładać. Ten dzień zbliża się wielkimi krokami, czuję jego świszczący oddech na plecach.

Nie mogę się doczekać tego dnia, a jednocześnie tak bardzo się boję...

***

Theo

- Shai zjadła śniadanie? - Pyta Tanner, kiedy nalewam sobie kawy do kubka.

- Pewnie nie, zresztą jak zwykle - odpowiadam. Kiedy wydaje się, że stan Shai się poprawia, to znowu nadchodzą gorsze dni, pełne płaczu i histerii.  Bywają dni, że jest pełna życia i energii, może i nawet aż za bardzo jest pobudzona. Ale wtedy przychodzą dni, kiedy cały dzień leży w łóżku, albo śpi cały dzień i całą noc, albo patrzy bez sensu w jeden punkt na suficie. Przestała chodzić do pokoju Olliego, w którym nadal są wszystkie jego rzeczy. Myślę, że przebywanie tam sprawiało jej zbyt dużo bólu, który czuje przecież i tak aż za dużo.

- Wkurwia mnie już to wszystko - wzdycha Tanner i przeciera zmęczone oczy. Jemu też nie jest łatwo... stracił siostrzeńca. - Żeby ta jebana policja nie mogła znaleźć ciała Olliego! Okazuje się, że można wynieść ciało ze szpitala w biały dzień i rozpłynąć się w powietrzu! Co za psychopata kradnie ciało nieżyjącego dziecka?!

- Nie wyobrażam sobie tego - kręcę głową. Rozumiem jego gniew, sam wciąż jestem wściekły. Ale u mnie dochodzi jeszcze złość na Ruth... Wciąż nie wybaczyłem jej zdrady. Nagle wszystko w co wierzyłem, czemu ufałem... zostało zniszczone. Nie wiem czy starczy mi siły na to, żeby znów zacząć to budować. Czy warto...? - Idę do Shai, chyba już nie śpi.

- Daj jej przy okazji paczkę, przyszła dziś rano. Ja spadam do pracy - rzuca mi paczkę i wychodzi, więc kieruję się do pokoju Shai. Otwieram drzwi i widzę, że Shailene siedzi na łóżku, wpatrując się w ścianę.

- Cześć - witam się z nią i siadam obok niej. - Zrobię ci śniadanie, na co masz ochotę?

- Nie jestem głodna - odpowiada cichym głosem.

- Nie przyjmuję takiej odpowiedzi - uśmiecham się do niej. - Co powiesz na naleśniki? Jestem naleśnikowym mistrzem, mógłbym nawet mianować się ich królem... - puszczam jej oczko, a ona w końcu lekko się uśmiecha. O to mi chodziło. - Tanner mówi, że dostałaś paczkę.

- Nie zamawiałam niczego - Shai robi wystraszoną minę, ale szybko rozrywa kartonik i nagle z jej gardła wydobywa się przeraźliwy krzyk i zaczyna płakać. Wyrywam jej paczkę i to co widzę, sprawia że robi mi się naprawdę niedobrze... w środku jest palec. Jeden mały palec, który pasuje rozmiarem do pięcioletniego dziecka...

- O Boże, Shai - czuję narastającą wściekłość. W środku znajduję także kartkę, więc pospiesznie zaczynam ją czytać.

Jesteś grzeczna, ale nie aż tak bardzo jak powinnaś. Dlatego na razie dostaniesz tylko jego palec... Za dobre sprawowanie możesz dostać też inne części jego ciała. Powodzenia :-)

To, co czytam jest chore. CHORE. Jak...? Niedobrze mi, z każdą chwilą coraz bardziej.

Patrzę na Shai, która się trzęsie, a łzy spływają po jej policzkach strumieniami.

- Musimy to zgłosić na policję - mówię, próbując zachowywać się przytomnie. Przytulam ją.

- To musi się skończyć - odpowiada tylko Shai.

- Co ma się skończyć?

- Wszystko... Ludzie, świat, życie...

- Shai, czy ty właśnie próbujesz mi powiedzieć... - odsuwam się od niej i próbuję wyczytać cokolwiek z jej twarzy, ale widzę tylko ból. - My wszyscy cię kochamy, Shai. Nie możesz nam tego zrobić. Obiecaj, że tego nie zrobisz. Obiecaj to, Shai - mówię stanowczo, ale ona tylko się we mnie wtula.

CDN.

Ludzie z Trójmiasta mają wyobraźnię 😆👇🏿

his son (SHEO STORY)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz