86.

1K 68 42
                                    

Theo

Kiedy Oliver był w łazience, udało mi się dorwać jego telefon i zmienić numer Shailene, na swój stary numer, dzięki czemu Oliver myśli, że jego mama nie odbiera telefonu. Co bardzo mi odpowiada, bo przyda mi się to w sądzie, kiedy będę walczył o prawo do opieki nad Oliverem. Mam mało czasu, by nastawić go przeciwko jego matce, ale już osiągam małe sukcesy, co bardzo mnie cieszy. Idzie mi jak z płatka... Już niedługo, Oliver nie będzie chciał słyszeć o mieszkaniu z Shailene. Będzie chciał być ze mną, swoim ojcem. Dopnę swego, choćby to miała być ostatnia rzecz jaką zrobię w życiu.

Shailene musi ponieść karę.

>>>

- Mamusia nie odbiera – mówi smutno Oliver. Ma łzy w oczach i robi mi się go trochę szkoda, ale trochę pocierpi, ale w końcu będzie szczęśliwy. - Na pewno jest na mnie zła, że tu przyjechałem. Mogłem zostać z mamusią...

- Twoja matka nie może być taka samolubna. Teraz masz także tatę, więc musi się przyzwyczaić do tego, że nie będziesz z nią teraz spędzał całego swojego czasu. Jest dorosła, a zachowuje się jak dziecko – kręcę głową.

- A możemy wrócić do mamusi?

- Ollie, dopiero co tu przyjechaliśmy. Nie możemy tak od razu wrócić do Ameryki, wszystkim będzie przykro i będą myśleli, że ich nie lubisz, dlatego chcesz wyjechać.

- Lubię ich, ale tęsknię za mamusią...

Mam ochotę przewrócić oczami. Muszę się chyba trochę bardziej postarać.

- Niedługo ci przejdzie, zobaczysz. Wiesz co, mamy tutaj taki tematyczny plac zabaw, wszystko ze Spidermanem. Co ty na to, żebyśmy tam pojechali? Możemy namówić też twoich kuzynów – proponuję.

- Taaaak! - Woła Ollie. - Idziemy do nich teraz?

- To idź do salonu i im to powiedz, a ja muszę coś jeszcze zrobić – odpowiadam, widząc, że dostałem wiadomość od Shailene. Parskam śmiechem, po czym jej odpisuję.

Cierp, Shailene, cierp...

>>>

- Mamusia dzwoniła? - Pyta Oliver, kiedy schodzę do salonu.

- Niestety, ciągle się nie odzywa. Chyba ciągle jest na ciebie zła, ale nie przejmuj się, masz mnie. Ja nigdy tak się nie zachowam, bo jesteś moim najlepszym synkiem i cię kocham – mówię w ten sposób, żeby zasugerować mu, że Shailene już go nie kocha. Nawet nie wiedziałem, że potrafię tak dobrze manipulować ludźmi.

- Ollie, chodź, pojedziesz autem z nami! - Woła Justin, syn mojego brata Jamesa.

- Mogę, tatusiu?

- Jasne. Za chwilę do was dojadę – mówię, bo coś jeszcze przyszło mi do głowy. Kiedy większość rodziny wychodzi, kradnę na chwilę telefon swojej matki i blokuję z niego numer Shailene i w razie czego zmieniam jedną cyferkę w jej numerze, żeby mama nie mogła się z nią skontaktować. Mam wrażenie, że nie do końca jest po mojej stronie, więc lepiej być zabezpieczonym.

- Theodore, co robisz? - Pyta mama, a ja oddycham z ulgą. Jeśli przyszłaby kilka sekund wcześniej, przyłapałaby mnie z jej telefonem w ręce.

- Nic. Jadę z nimi na ten plac zabaw – odpowiadam i już chcę odejść, ale mama mnie zatrzymuje i daje mi coś do ręki. Pendrive? - Co to jest?

- Jak już ochłoniesz, to przeczytaj to, co jest tam napisane.

- Skąd to masz?

- Od Shailene.

- To w takim razie dziękuję, nie chcę mieć z nią nic wspólnego – odkładam pendrive na komodę.

- To niemożliwe, macie coś wspólnego już do końca życia, Theo.

- Niby co? - Prycham.

- Dziecko.

Wzruszam ramionami.

- Już niedługo – odpowiadam i wychodzę z domu.

CDN.

Dzień dobry!

his son (SHEO STORY)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz