53.

1.3K 75 35
                                    

Theo

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Theo

- Gdzie idzie Julie? - Pyta Kathy, krzyżując ręce. Wpatruje się we mnie ze wściekłą miną.

- Julie już u nas nie pracuje. Znajdziemy ci nową opiekunkę - odpowiadam obojętnie.

- Nie zgadzam się! Julie nie odejdzie! - Córka robi się czerwona na twarzy. Wiem, że to zwiastuje burzę, ale tym razem się nie poddam jej humorkom.

- Ty nie masz tu nic do gadania, Kathleen. Pożegnaj się z Julie i marsz do swojego pokoju.

- Nie będziesz mi rozkazywał!

- Świetnie - chwytam ją za ramię i siłą prowadzę do pokoju.

- Puść, to boli! - Wyrywa się.

- Może gdybyś choć raz dostała lanie albo karę to byś się tak nie zachowywała! - Wyrzucam z siebie. - Wychowaliśmy zarozumiałą księżniczkę, ale informuję cię, że twoje dobre czasy się już skończyły. Od dziś my tu rządzimy, twoi rodzice, a nie ty, rozumiesz? Koniec z telefonem! Dostaniesz go za kilka lat, kiedy rzeczywiście będzie ci potrzebny.

Wparowuję do jej pokoju i zaczynam szukać jej telefonu, żeby go zabrać. Słyszę trzask drzwi, więc pewnie Julie już wyszła. I dobrze, mam z nią spokój raz na zawsze. Mogę zacząć naprawiać swoją rodzinę i wyszło na to, że zaczynam od córki. Nie będę już dłużej tolerował jej okropnego zachowania, bo boję się co z niej wyrośnie jeśli będziemy jej dłużej pozwalać na wszystko.

Znajduję telefon na biurku i chowam go do kieszeni.

- Oddawaj go! - Krzyczy Kathy, rzucając się na mnie i bijąc mnie tam gdzie popadnie. Prawie nie czuję tych uderzeń, ale chwytam jej ręce, żeby przestała.

- Powiedziałem coś - koniec z telefonem.

- Nie możesz! Masz mi go dać! - Zaczyna krzyczeć ile sił w płucach.

- Możesz sobie odstawiać sceny Kathleen, ale ja zdania nie zmienię. Już tu nie rządzisz. Teraz masz się słuchać mnie, a nie ja ciebie.

- Nie będę się ciebie słuchała! Nie jesteś moim ojcem! - Krzyczy, a ja, choć miałem już wychodzić, staję jak wryty. Odwracam się powoli w jej stronę.

- Coś ty powiedziała? - Pytam.

Kathy otwiera usta, ale wtedy do pokoju wchodzi Ruth.

- Co to za krzyki? Co tu się dzieje?!

- On mi zabrał telefon! I wyrzucił Julie - Kathy wskazuje na mnie oskarżycielsko palcem, a z jej oczu zaczynają płynąć łzy wielkie jak groch.

- Theo?! - Ruth patrzy na mnie jakbym nagle stał się kimś innym. - Co ty odwalasz?!

- Dajcie mi spokój - odwracam się i wychodzę, kierując się do ogrodu.

***

Siedzę w naszej szklanej altanie, paląc jednego papierosa za drugim. Wiedziałem, że odbudowa mojej rodziny nie będzie łatwa, ale czuję się tak jakbym zmierzył się z całą armią wojskową, a to tylko moja córka.

Moja córka...

Nie jesteś moim ojcem.

Co to miało znaczyć? Przecież jestem jej tatą, więc dlaczego nagle pozbawiła mnie tej roli? Pewnie powiedziała to, bo była zdenerwowana. Ale uważam, że to co zrobiłem było potrzebne i słuszne. Musi zacząć zachowywać się jak inne dzieci w jej wieku, bo to co robi teraz jest po prostu niezdrowe i chore. A Ruth musi się ze mną zgodzić.

Jak na zawołanie, słyszę kroki. Unoszę głowę i widzę żonę, która podchodzi do mnie powoli. Siada obok mnie i patrzy z dezaprobatą na papierosa, którego palę.

- Co się stało, Theo?

- Musiałem coś zmienić w naszym życiu. Tak dalej być nie może - kręcę głową.

- Co się stało, Theo? - Powtarza Ruth.

Wzdycham ciężko i czuję, że łzy zbierają mi się pod powiekami.

- Shailene podcięła sobie żyły.

- Nie żyje?!

Kręcę głową i wybucham płaczem jak dziecko. Ruth przytula mnie i pozwala się wypłakać. Potrzebuję tego.

- Kochałeś ją - mówi cicho Ruth po chwili. To nie jest pytanie, brzmi jak stwierdzenie faktu.

- Była moją przyjaciółką, a przed śmiercią powiedziałem jej kilka okropnych słów. Czuję, że to przeze mnie się zabiła.

- To nie twoja wina, Theo. Jestem tego pewna. Po prostu straciła dziecko i nie wytrzymała - Ruth odsuwa się ode mnie. - To dlatego zwolniłeś Julie? I zabrałeś Kathy telefon?

- Chcę odbudować naszą rodzinę, dopóki nie jest za późno. Robimy naszej córce krzywdę, wychowując ją w ten sposób. Nie chcę żeby wyrosła na zarozumialca, nikt nie będzie chciał się z nią zadawać.

- Może masz rację. Ale nadal nie rozumiem, dlaczego zwolniłeś Julie. Była dobrą opiekunką.

- Była dziwką. Jest dziwką - cedzę przez zaciśnięte zęby.

- Słucham?

- Ruth, muszę ci coś powiedzieć - zdobywam się na te słowa, póki jestem na tyle odważny, żeby się przyznać. - Julie... Julie kilka razy zaciągnęła mnie do łóżka. Ulegałem jej... strasznie tego żałuję, Ruth. Błagam cię, wybacz mi - dodaję, widząc jak wyraz jej twarzy zmienia się diametralnie.

CDN.

👋🏿😎

his son (SHEO STORY)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz