Rozdział 1

17.1K 920 133
                                    


3 lata później

-Zayn, czekam już 30 minut na ciebie. Jeżeli się spóźnisz czy coś ci wypadło to oddzwoń, proszę. - powiedziałam do telefonu lekko wkurzony. Omówiłam się z chłopakiem, że przyjedzie po mnie i po Chrisa na lotnisko. 

-Nie denerwuj się Kendall, na pewno się spóźnia z powodu ślubu. - podszedł do mnie wysoki, no prawie metr 90, blondyn. Położył swoją dłoń na moim karku, delikatnie masując moją rozpaloną skórę. 

-Wiem, wiem. Ślub jest już w tym tygodniu, a wszystko musi być idealnie przygotowane. Ale ja też się denerwuję. - westchnęłam cicho, siadając na swojej wielkiej, czarnej walizce. Spojrzałam zmęczonym wzrokiem na wielki, ścienny zegar, który wisiał nad wyjściem z lotniska. Co sekundę zegar tykał, co było strasznie denerwujące. 

-Uwierz, że ja też. Wreszcie będę miał okazję poznać twoich rodziców i tych twoich znajomych. Tyle mi o nich powiedziałaś, że nie mogę się doczekać kiedy ich poznam. A szczególnie tą Emmę. - zaśmiał się cicho Chris, przyciągając mnie do boku. 

-A co z Sophią? - zadarłam lekko głowę do góry, patrząc na niego od dołu. 

-I tak się jakoś między nami nie układa, sama wiesz jaka ona jest. - westchnął chłopak. Pokiwałam głową. Nieraz, gdy przychodziłam do Schistada, a ona się o tym dowiadywała robiła mu wywody. Nie lubiła, gdy spędzał ze mną czas, mimo, że zarówno on, jak i ja nieraz jej wyjaśniałyśmy, że jesteśmy po prostu bardzo dobrymi znajomymi, nic więcej. A ona zawsze dopowiadała sobie to ,,więcej''. Denerwowało mnie to, prawda. Jednak Chrisa dwa razy tyle. Prawdę mówiąc to robiła mu problemy nawet wtedy, gdy spędzał wolny czas z chłopaki z drużyny koszykarskiej.

-Zerwałeś z nią już? - zapytałam cicho, nerwowo spoglądając na tykający, nieziemsko wkurwiający zegar. 

-Nie. Ale gdy wrócimy do Nowego Yorku chyba to zrobię. Nie uwierzysz jakie głupstwa mi wczoraj mówiła przez to, że pojechałem z tobą jako towarzysz na ślubie twojego brata. - mruknął, wiercąc się lekko na swojej walizce, która była cała obklejona naklejkami z różnymi zespołami sportowymi, które lubił. Gdzie niegdzie znajdowały się również pojedyncze nalepki z większości miast, które odwiedzał. A było ich trochę. Miał dużo naklejek z północnej części Europy, szczególnie z Norwegii oraz z Szwecji. Nieodłączne dla niego były też loga wielu wielkich amerykańskich miast, w tym Chicago i Toronto, gdzie mieliśmy okazję razem  być. 

-Umiem to sobie wyobrazić. - mruknęłam niechętnie, wyobrażając sobie reakcje dziewczyny. 

-Kendall! - usłyszałam czyiś krzyk. Oderwałam wzrok od mojego kolegi ze studiów i spojrzałam na wejście. Stanęłam na równe nogi i podbiegłam do mojego farbowanego przyjaciela,który chyba powrócił do swojego naturalnego koloru. 

-Matko, Niall! - rzuciłam się na bruneta, który złapał mnie w talii i obrócił wokół swojej osi. 

-Boże, Kendall! Z pół roku się nie widzieliśmy. -  mruknął, chowając swoją twarz w moje włosy. 

-Przepraszam, sam wiesz, że miałam mnóstwo egzaminów, mimo, że zakończenie mamy dopiero za dwa miesiące. - westchnęłam cicho. Strasznie się cieszyłam, że był to przedostatni rok. Za  kilka tygodni będę miała dwumiesięczną przerwę od tego natłoku nauki, co mnie strasznie cieszy. Może przez ten czas mój staż w szpitalu przeniesie się poziom wyżej i wreszcie będę mogła się nazywać pani Doktorem Kendall Malik? 

-Rozumiem słońce, rozumiem. U mnie też nie było lepiej. Zapiernicz na całego, szczególnie dlatego, że ja kończę już całkiem studia. - mruknął cicho, uśmiechając się lekko do osoby za mną. 

-Siema Niall. - podszedł do nas Chris, ściskając się z Horanem. Kilka razy pod moją nieobecność Chris zajmował Nialla, który postanawiał mnie odwiedzić, gdy np. miałam zajęcia, albo odbywałam staż. Polubili się, więc śmiało mogliśmy we trójkę spędzać wolny czas. 

-Cześć przydupasie, twoja Sophusia pozwoliła pojechać ci z Kendall? - zapytał mój przyjaciel na wstępie. Zaśmiałam się cicho, gdyż zawsze gdy się spotykaliśmy brunet pytał oto biednego Christiana. 

-Nie dołuj mnie Horan. - burknął chłopak.

-Przyjechałeś po nas zamiast Zayna? - zmieniłam temat, czując jak z każdą chwilą odpadały mi nogi. 

-Tak. Musiał pojechać po garnitur. - odpowiedział przyjaciel, rzucając okiem na ten cholerny zegar, który wciąż tykał. 

-Okej, rozumiem. Jedźmy już, umieram z głodu. - zaśmiałam się cicho, wychodząc z budynku w towarzystwie Chrisa i Nialla.  

Byliśmy razem, pamiętasz?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz