Rozdział 14

11.3K 681 109
                                    


-Nigdy nie byłem w Kalifornii. - spojrzałam na bruneta, który poprawiał swoje czarne Ray Bany. Jego wzrok był wpatrzony w jedną z plaży, na której było można zauważyć kilkadziesiąt osób. Co prawda, robiło się coraz cieplej i coraz częściej ludzie wychodzili pospacerować brzegiem plaży, ale to nadal nie był takie tłumy jak w okresie letnim. 

-Żałuj kochanie. Tutaj spędziłam chyba najlepszy okres mojego życia. - uśmiechnęłam się, zakładając za rąbek koszulki takie same swoje czarne okulary, takie same jak Nathana.  

-Do teraz. 

-Do teraz? - zdziwiłam się, odwracając się w jego stronę.

-Tak. Bo teraz najlepszy okres życia spędzisz ze mną w Nowym Yorku. - uśmiechnęłam się szeroko na jego słowa. Chłopak odwzajemnił mój gest, przyciągając mnie do swojej klatki piersiowej. Ułożyłam się wygodniej na nim, wpatrując się w to samo miejsce, co on kilka minut temu. 

Nie wyobrażam sobie spędzanie lepszych chwil gdziekolwiek indziej niż tutaj. 

***

-Ładny dom. - skomentował chłopak, wyciągając nasze bagaże z zaparkowanej taksówki. 

-Dziękuję. - uśmiechnęłam się delikatnie, kiwnięciem głowy dziękując mu za wzięcie mojej torby. Ruszyłam w stronę schodów, na których kilka chwil później stała moja matka. 

Przystanęłam w miejscu, widząc co, a dokładnie kogo moja mama trzyma w rękach. 

-Boże, czy to Jacob? - podbiegłam do swojej mamy. Będąc przy niej przybliżyłam twarz do dziecka, uśmiechając się szeroko widząc podobieństwo między moim bratem, a jego potomkiem. 

-Tak, to właśnie mały Malik. Mój pierwszy wnuczek. - zaszczebiotała, pochylając się i dając małemu Jacobowi bawić się jej czarnym, długim kosmykiem, który wypadał z jej grzywki. 

-Dzień dobry. - obie spojrzałyśmy na bruneta, który stał przed schodami, trzymając w jednej ręce swoją walizkę, a w drugiej moją. 

-A to... - zaczęła moja mama, podając mi chłopca. 

-Jestem Nathan. - chłopak uśmiechnął się, całując rękę mojej matki. Kąciki moich ust poszerzyły się, widząc ten gest. 

-Mama Kendall, miło mi cię poznać. Moja córka jakoś mało o tobie rozmawiała, więc mam nadzieję, że cię teraz będę miała okazję dowiedzieć się czegoś więcej o tobie. 

-Nic nie plotkowała o mnie za moimi plecami? - chłopak się zaśmiał, mrugając do mnie okiem. 

-Skąd. Ledwo co wyciągnęłam z niej poprzedniego wieczora informacje, że istniejesz. - moja matka zaśmiała się głośno, a ja jedynie się głupio się uśmiechnęłam. Nathan jedynie spojrzał na mnie z uniesionymi brwiami, wsłuchując się w słowa mojej mamy. 

-Może wejdziemy? Chcę się przywitać z tatą. - mruknęłam, próbując jakoś zmienić temat. Po prostu wolę później porozmawiać z Nathanem i wyjaśnić mu, czemu nie mówiłam nic mojej mamie o nas. 

-Nie ma go jeszcze. Wróci dopiero za jakąś godzinkę. - zwróciła się do mnie kobieta, na co pokiwałam głową.  

-Ja lepiej już wejdę, bo Jacob'owi będzie się robiło zimno. - wymamrotałam. Spojrzałam na nich, dając im znak, by szli ze mną. Oni jednak pokiwali głową, wgłębiając się w jakąś dłuższą rozmowę. Westchnęłam cicho, odwracając się na pięcie i wchodząc do mieszkania. 

***

-Ale nie idźcie z Jacobkiem za daleko, bo zaraz będzie musiał wypić mleko. - przewróciłam oczami, słysząc kolejną ,,radę'' doświadczonej mamusi. Zamierzałam pójść razem z moim bratankiem oraz z Nathanem na nowy plac zabaw, który wybudowali kilka tygodni temu na sąsiedniej ulicy. 

-Dobrze mamo, nie będziemy z nim siedzieli za długo. - mruknęłam, zakładając na stopę swojego skórzanego botka. Stanęłam prosto, przyglądając się swojemu odbiciu w wielkim lustrze, które stało w przedpokoju. Zmarszczyłam brwi, widząc nieco większy brzuch, niż kilka kilka tygodni temu. Tak, zdecydowanie miesięczny odpoczynek od siłowni i nocne podjadanie po skończonej zmianie źle wpływa na moje ciało. 

-Jak przyjedzie Zayn to zadzwonię do ciebie. - pokiwałam głową, podchodząc do niej. Zabrałam z jej rąk chłopca, układając go wygodniej na swoich rękach. Uśmiechnęłam się do niego, widząc jak próbuję swoją małą rączką dotknąć mojej twarzy. 

-Nie zapomnij... 

-Nie zapomnę mamo. - warknęłam, będąc już na skraju wyczerpania przez te jej ciągłe przypomnienia i rady. 

-Nie podnoś głosu przy dziecku. - upomniała mnie, przez co kolejny raz w ciągu kilku minut przewróciłam oczami. 

-Dobrze, my już będziemy wychodzić. - mruknęłam, patrząc jednoznacznie na swojego chłopaka, który tylko pokiwał głową. Złapał za wózek dziecięcy i wyjechał nim z domu na betonowy podjazd. Wyszłam za nim, podchodząc do wózka i ułożyłam w nim dziecko. 

-Nie denerwuj się kochanie. - poczułam na ramieniu mocny uścisk. Przekręciłam lekko głowę w bok, patrząc się na niego. 

-Bo to takie łatwe przy mojej mamie. - prychnęłam, przybliżając się do wózka i lekko go pchając do przodu. 

-Po prostu nie myśl o tym i się przejdźmy. - odwzajemniłam delikatny uśmiech, który posłał mi chłopak. 

-Okej, wszędzie tam gdzie ty. - obydwoje się zaśmialiśmy, ruszając w stronę placu zabaw. 

Byliśmy razem, pamiętasz?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz