-Nigdy nie byłem w Kalifornii. - spojrzałam na bruneta, który poprawiał swoje czarne Ray Bany. Jego wzrok był wpatrzony w jedną z plaży, na której było można zauważyć kilkadziesiąt osób. Co prawda, robiło się coraz cieplej i coraz częściej ludzie wychodzili pospacerować brzegiem plaży, ale to nadal nie był takie tłumy jak w okresie letnim.
-Żałuj kochanie. Tutaj spędziłam chyba najlepszy okres mojego życia. - uśmiechnęłam się, zakładając za rąbek koszulki takie same swoje czarne okulary, takie same jak Nathana.
-Do teraz.
-Do teraz? - zdziwiłam się, odwracając się w jego stronę.
-Tak. Bo teraz najlepszy okres życia spędzisz ze mną w Nowym Yorku. - uśmiechnęłam się szeroko na jego słowa. Chłopak odwzajemnił mój gest, przyciągając mnie do swojej klatki piersiowej. Ułożyłam się wygodniej na nim, wpatrując się w to samo miejsce, co on kilka minut temu.
Nie wyobrażam sobie spędzanie lepszych chwil gdziekolwiek indziej niż tutaj.
***
-Ładny dom. - skomentował chłopak, wyciągając nasze bagaże z zaparkowanej taksówki.
-Dziękuję. - uśmiechnęłam się delikatnie, kiwnięciem głowy dziękując mu za wzięcie mojej torby. Ruszyłam w stronę schodów, na których kilka chwil później stała moja matka.
Przystanęłam w miejscu, widząc co, a dokładnie kogo moja mama trzyma w rękach.
-Boże, czy to Jacob? - podbiegłam do swojej mamy. Będąc przy niej przybliżyłam twarz do dziecka, uśmiechając się szeroko widząc podobieństwo między moim bratem, a jego potomkiem.
-Tak, to właśnie mały Malik. Mój pierwszy wnuczek. - zaszczebiotała, pochylając się i dając małemu Jacobowi bawić się jej czarnym, długim kosmykiem, który wypadał z jej grzywki.
-Dzień dobry. - obie spojrzałyśmy na bruneta, który stał przed schodami, trzymając w jednej ręce swoją walizkę, a w drugiej moją.
-A to... - zaczęła moja mama, podając mi chłopca.
-Jestem Nathan. - chłopak uśmiechnął się, całując rękę mojej matki. Kąciki moich ust poszerzyły się, widząc ten gest.
-Mama Kendall, miło mi cię poznać. Moja córka jakoś mało o tobie rozmawiała, więc mam nadzieję, że cię teraz będę miała okazję dowiedzieć się czegoś więcej o tobie.
-Nic nie plotkowała o mnie za moimi plecami? - chłopak się zaśmiał, mrugając do mnie okiem.
-Skąd. Ledwo co wyciągnęłam z niej poprzedniego wieczora informacje, że istniejesz. - moja matka zaśmiała się głośno, a ja jedynie się głupio się uśmiechnęłam. Nathan jedynie spojrzał na mnie z uniesionymi brwiami, wsłuchując się w słowa mojej mamy.
-Może wejdziemy? Chcę się przywitać z tatą. - mruknęłam, próbując jakoś zmienić temat. Po prostu wolę później porozmawiać z Nathanem i wyjaśnić mu, czemu nie mówiłam nic mojej mamie o nas.
-Nie ma go jeszcze. Wróci dopiero za jakąś godzinkę. - zwróciła się do mnie kobieta, na co pokiwałam głową.
-Ja lepiej już wejdę, bo Jacob'owi będzie się robiło zimno. - wymamrotałam. Spojrzałam na nich, dając im znak, by szli ze mną. Oni jednak pokiwali głową, wgłębiając się w jakąś dłuższą rozmowę. Westchnęłam cicho, odwracając się na pięcie i wchodząc do mieszkania.
***
-Ale nie idźcie z Jacobkiem za daleko, bo zaraz będzie musiał wypić mleko. - przewróciłam oczami, słysząc kolejną ,,radę'' doświadczonej mamusi. Zamierzałam pójść razem z moim bratankiem oraz z Nathanem na nowy plac zabaw, który wybudowali kilka tygodni temu na sąsiedniej ulicy.
-Dobrze mamo, nie będziemy z nim siedzieli za długo. - mruknęłam, zakładając na stopę swojego skórzanego botka. Stanęłam prosto, przyglądając się swojemu odbiciu w wielkim lustrze, które stało w przedpokoju. Zmarszczyłam brwi, widząc nieco większy brzuch, niż kilka kilka tygodni temu. Tak, zdecydowanie miesięczny odpoczynek od siłowni i nocne podjadanie po skończonej zmianie źle wpływa na moje ciało.
-Jak przyjedzie Zayn to zadzwonię do ciebie. - pokiwałam głową, podchodząc do niej. Zabrałam z jej rąk chłopca, układając go wygodniej na swoich rękach. Uśmiechnęłam się do niego, widząc jak próbuję swoją małą rączką dotknąć mojej twarzy.
-Nie zapomnij...
-Nie zapomnę mamo. - warknęłam, będąc już na skraju wyczerpania przez te jej ciągłe przypomnienia i rady.
-Nie podnoś głosu przy dziecku. - upomniała mnie, przez co kolejny raz w ciągu kilku minut przewróciłam oczami.
-Dobrze, my już będziemy wychodzić. - mruknęłam, patrząc jednoznacznie na swojego chłopaka, który tylko pokiwał głową. Złapał za wózek dziecięcy i wyjechał nim z domu na betonowy podjazd. Wyszłam za nim, podchodząc do wózka i ułożyłam w nim dziecko.
-Nie denerwuj się kochanie. - poczułam na ramieniu mocny uścisk. Przekręciłam lekko głowę w bok, patrząc się na niego.
-Bo to takie łatwe przy mojej mamie. - prychnęłam, przybliżając się do wózka i lekko go pchając do przodu.
-Po prostu nie myśl o tym i się przejdźmy. - odwzajemniłam delikatny uśmiech, który posłał mi chłopak.
-Okej, wszędzie tam gdzie ty. - obydwoje się zaśmialiśmy, ruszając w stronę placu zabaw.
CZYTASZ
Byliśmy razem, pamiętasz?
Teen FictionZnają się od dziecka. Nienawidzili się, ale ta znajomość przerodziła się w coś więcej. W dużo więcej. Jeden błąd. Jeden, można pomyśleć, że głupi błąd, ale na tyle, by Ona wyjechała na studia do Nowego Yorku. Tysiąc kilometr dalej od swojego rodzin...